https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorliczanin, który króluje na światowych scenach

Halina Gajda
fot. Steven_Haberland
Władysław Adzik Sendecki, gorliczanin, niezwykle ceniony i utalentowany muzyk jazzowy, przyjeżdża z recitalem do Gorlic.

O jego przyjeździe mówiło się od kilku tygodni - zazwyczaj cicho, bo nie wiadomo było, czy rzeczywiście dojdzie do koncertu. Trzeba być sprawiedliwym - do niedawna spora grupa gorliczan nie wiedziała, kim jest Władysław "Adzik" Sendecki. Znali go wielbiciele jazzu albo dawni koledzy ze szkoły, bo jest przecież rodowitym gorliczaninem. Ryszard Masłowski, również gorliczanin, pierwszy wojewoda małopolski, wspominał niedawno czasy, gdy podczas szkolnych imprez właśnie Adzik przygrywał im do tańca. Nie bez przyczyny, bo już jako czterolatek rozpoczął naukę gry na pianinie, jako 11-letni chłopiec rozpoczął naukę w szkole muzycznej Fryderyka Chopina, a później kontynuował na Akademii Muzycznej w Krakowie.

- Z Gorlic pochodził ojciec, dziadkowie i przyjaciele. To byli wyjątkowi ludzie, dzięki którym moje krótkie dzieciństwo okazało się cudowne i kolorowe. Pamiętam bieganie nad Ropę czy Sękówkę z Tadkiem i Wackiem Gajewskimi, granie na fortepianie, patrzenie na nasze wzgórza, łąki, lasek. Zapamiętałem też smak owoców z ogrodu - ten czas upływał, jak marzenie - opowiadał w rozmowie z nami Sendecki.

I jeszcze jedno ważne wyznanie: muzyka, i w ogóle sztuka, miały w mojej rodzinie zawsze bardzo wielką wartość. Dzisiaj widać, jak banki bankrutują. Tylko prawdziwa sztuka zyskuje na wartości. - Moja muzyka nigdy mnie nie oszukała, a ja nie oszukałem jej - podkreślał z mocą. Amerykański, alternatywy tygodnik muzyczny "New York Village Voice" uznał Adzika Sendeckiego za jednego z pięciu najlepszych pianistów na świecie.

Dlaczego akurat postawił na fortepian?
- Fortepian był królewskim instrumentem i w naszej rodzinie bardzo cenionym. Jazz przyszedł później. No cóż, ja zawsze improwizowałem. Gdy zapomniałem "tekstu" na koncercie, to coś w tym stylu grałem i... poza wtajemniczonymi nikt tego nie zauważył. Jazz poznałem dzięki bratu Stefanowi - zdradził.

Muzykę traktuje jako płaszczyznę porozumienia. Powtarzał wielokrotnie: gdy nie zna się chińskiego, to nie oznacza to przecież, że nie można komunikować się z Chińczykami. My wszyscy mamy ludzkie wspólne cechy, a muzyka jest językiem - kiedy ma się coś do powiedzenia. Inspiracji do twórczości szuka po całym świecie. Przez kilkanaście lat podróży po świecie zbierał nagrania z najróżniejszych kultur - afrykańskich, azjatyckich, słowiańskich, które potem połączył w całość, tworząc swoisty muzyczny obraz świata.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska