Do wypadku doszło we wtorek około godz. 14 na prywatnej działce w Gosprzydowej. Jej właściciel, 62-latek ze Ślaska, najął firmę, która miała wykopać mu studnię. Sam też pomagał w pracach. W pewnym momencie ziemia się obsunęła. Marian H. i jeden z pracowników wpadli do wykopu. Tego ostatniego strażacy zdołali uratować. Właściciel posesji zniknął przysypany zwałami ziemi.
- Jego ciało udało się wydobyć dopiero w środę o godzinie 2 nad ranem. Znajdowało się aż 11 metrów pod ziemią - mówi Dariusz Pęcak, komendant KP PSP w Brzesku.
Strażacka akcja, w którą zaangażowane były także specjalistyczne ekipy z Krakowa i Nowego Sącza, zakończyła się dopiero dwie godziny później. Okoliczności wypadku bada teraz Prokuratura Rejonowa w Brzesku. Wczoraj zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 62-latka.
- W najbliższych dniach przesłuchamy dwóch operatorów koparek, którzy przed wypadkiem pracowali na miejscu - mówi prokurator Izabela Kapa. Śledczy zapowiedzieli powołanie biegłego, który przebada m.in. stan techniczny koparek używanych przez ekipę.
Autor: Małgorzata Więcej-Cebula, Gazeta Krakowska