- Wstyd, żeby tutaj rosły takie chaszcze - bulwersuje się czytelnik „Gazety Krakowskiej”, który prosił o anonimowość. - Nie dość, że brzydko wyglądają, to zasłaniają widoczność i są siedliskiem szczurów - dodaje. Jak przekonuje, teren przylegający do pałacu i Powiatowego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego jest najbardziej zaniedbany we wsi.
- Zgodnie z przepisami, teren powinien być wykoszony do końca czerwca - informuje Krzysztof Wolak, sołtys Grojca. - To co leży po stronie gminy, jest doprowadzone do porządku, problem leży po stronie powiatu - dodaje. Obiecuje zająć się sprawą, choć jak twierdzi, żaden z mieszkańców nie alarmował go o tej sytuacji.
Hubert Żebrak, którego spotkaliśmy na miejscu, ma 180 cm wzrostu, a krzaki i chaszcze przy ogrodzeniu PZOL sięgają mu ponad głowę. Tegoroczny maturzysta przyznaje, że pamięta czasy, kiedy teren ten był systematycznie koszony i bardzo zadbany. - Do niedawna po kilka razy dziennie przechodziłem obok ogrodzenia zakładu. Nigdy nie trzeba było iść ulicą czy poboczem, a właśnie przez zieloną część działki, gdzie można było znaleźć mnóstwo grzybów - mówi Hubert. - Teraz to się tam nawet wejść nie da, bo same pokrzywy, osty i śmieci - dodaje.