Groźny przestępca z Krakowa uciekł ze szpitala psychiatrycznego [ZDJĘCIA, TATUAŻE]
Piotr K. został zatrzymany wraz z pięcioma innymi mężczyznami po brutalnym zabójstwie Sebastiana Ż. w Bolton - informuje RMF FM.
W grudniu 2015 roku mężczyzna uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Międzyrzeczu (woj. lubuskie). Trafił tam po zabójstwie, do którego doszło 31 maja 2006 r. na krakowskim osiedlu Ugorek. 30 maja 2006 r. razem ze wspólnikiem Arturem S. podczas libacji w mieszkaniu pobił tłuczkiem do mięsa Szymona Ż. O co poszło?
Artur S. uważał, że mężczyzna donosił na niego służbie więziennej, gdy siedzieli razem w Zakładzie Karnym w Trzebini. Zmasakrowanego mężczyznę sprawcy zawinęli w dywan i postanowili wywieźć w ustronne miejsce.
Zadzwonili po dwóch innych wspólników i poprosili ich o to, by przyjechali swoim renaultem kangoo. Robert A. i Patryk W. zjawili się w nocy na miejscu, ale w trakcie przenoszenia pobitego okazało się, że ciągle żyje. Szymon Ż. zaczął się szarpać, zgubił but na klatce schodowej, jęczał z bólu, mocno krwawił.
Umieszczono go na tylnym siedzeniu samochodu. Podczas transportowania autem na teren ogródków działkowych w okolicy domu handlowego Plaza dalej był bity i maltretowany.
W pewnej chwili został sam z Piotrem K. i Arturem S., który zmiażdżył mu głowę kamieniem, a potem zwłoki przykrył gałęziami. Zabrał też kamień, narzędzie zbrodni oraz pokrwawione ubranie zabitego i wyrzucił je na śmietnik.
Podejrzani wpadli tydzień po zbrodni. Sprawa wyszła na jaw, gdy w telewizji pojawiła się informacja o odkryciu zwłok. Wtedy Patryk W. przyznał się ojcu, czego był świadkiem i że już umył auto z krwi po przewożonym w środku pobitym mężczyźnie. Ojciec Patryka W. zawiadomił policję.
27-letni Artur S. po procesie został 30 listopada 2007 r. skazany na 25 lat więzienia. Wcześniej był wielokrotnie karany, m.in. za rozboje i zniszczenie mienia.
Razem z nim sądzono także przedstawiciela handlowego Patryka W. i Roberta A., studenta I roku Małopolskiej Wyższej Szkoły Zawodowej.
Obaj za utrudnianie postępowania karnego i nieudzielenie pomocy rannemu dostali karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Tłumaczyli się, że działali ze strachu na polecenie Artura S. K. groził im śmiercią, a do Roberta A. przyjechał nawet na rowerze kilka dni po zabójstwie i ponowił groźby, by milczał.
W trakcie śledztwa zebrano także dowody, że K. kilka miesięcy wcześniej dopuścił się rozboju z nożem i zniszczenia karetki pogotowia.
Jeszcze podczas postępowania przygotowawczego K. napisał list do rodziców zabitego Szymona Ż., w którym wyraził żal, że nie potrafił stanąć w jego obronie. „Modlę się, by Bóg mi to wybaczył i żeby Państwo też mi wybaczyli” - napisał.
Sprawa K. trafiła do sądu z wnioskiem o umorzenie postępowania i umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym. - Z orzeczenia biegłych wynikało jasno, że mężczyzna jest niepoczytalny - mówi sędzia Górszczyk.
Źródło: RMF FM