Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruźlica może udawać depresję

Katarzyna Kojzar
Andrzej Banaś
- Na świecie na gruźlicę choruje około dwóch miliardów ludzi. Ale wciąż o tym problemie mówi się za mało - twierdzi Krzysztof Grzesik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc w Jaroszowcu

- Skąd przekonanie, że gruźlica to przeszłość, że już nie występuje?

- Od pewnego czasu problem ten przestał być tematem medialnym. Co więcej, o gruźlicy w ogóle się nie uczy. Pamiętam z historii "Dżumę", z religii trąd. Nie pamiętam z mojej edukacji nic o gruźlicy. A tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia informuje, że około 30 procent populacji świata - ponad 2 miliardy ludzi - zakażone jest prątkiem gruźlicy.

- Ile osób rocznie choruje na gruźlicę?

- W ostatnim czasie zaobserwowałem spore różnice zdań na ten temat. Służby sanitarne mówią o zmniejszaniu się liczby zarejestrowanych przypadków, natomiast lekarze alarmują, że wiele przypadków jest nierejestrowanych.

Szacuje się, że w Polsce mamy rocznie od 7 do 8 tysięcy nowych zachorowań. Dla mnie natomiast istotny jest wzrost gruźlic o najgorszej charakterystyce, tj. MDR, XDR, z rodziny genetycznej Beijing, których ilość stale wzrasta. Obecnie w Małopolsce rocznie choruje około 550 osób. Zgodnie z zapisami IGiCHP - 1 osoba zarażona, w ciągu roku zakazi 15 osób, z czego zachoruje 1 osoba. Załóżmy, że szpital w Jaroszowcu - z różnych przyczyn - zaprzestanie izolowania i leczenia gruźlicy około 300 osób rocznie. Po roku będzie 600 osób chorych, po dwóch - 1200, po trzech - 2400. Za kilka lat osiągnęlibyśmy poziom ukraiński, czyli bardzo wysoki.

- Na czym polega ta choroba?

- Jest to okres, w którym bakterie gruźlicy przekraczają bariery zabezpieczeń immunologicznych i rozpoczyna się proces uszkadzania organizmu nosiciela. Prątki uszkadzają organy wewnętrzne- szczególnie płuca. Po pewnym czasie przestają one więc spełniać swoją rolę. W tym przypadku człowiek nie ma możliwości oddychania. W przypadku gruźlicy np. kręgosłupa pacjent leży lub jeździ na wózku inwalidzkim.

- Są jakieś objawy, które mogą wskazywać na gruźlicę?

- Łatwo ją pomylić z inną chorobą. Zaskoczeniem może być zbieżność objawów z objawami raka płuc. Dodając do tego istnienie problemu "maski Sokołowskiego", przeciętny Kowalski o tej chorobie myślał nie będzie. Jest to stan, który "udaje" inną chorobę- na przykład depresję. Pacjent ma objawy depresji, jest na nią leczony. W końcu okazuje się, że to była "maska" i tak naprawdę przyczyną problemów ze zdrowiem jest gruźlica. Dlatego lekarze mogą mieć problem z diagnozą. I tu mamy ciekawostkę: za rok 2013 nasze województwo miało najniższy współczynnik wykrywalności gruźlicy z objawów.

Ten wynik trochę dzieli środowisko. Jedna strona mówi, że dobrze, bo jesteśmy w czołówce wykonywania różnych badań, które przy okazji pokazują problem gruźlicy. Druga stwierdza, że lekarze utracili czujność i nie potrafią wykryć gruźlicy po objawach. Faktem jest, że na studiach medycznych bardzo niewiele lekcji poświęca się temu problemowi. W gruncie rzeczy chodzi o to, aby lekarze pierwszego kontaktu przywrócili gruźlicę do wykazu chorób, z jakimi pacjenci się do nich zgłaszają.

- Skąd bierze się gruźlica? Co ją wywołuje?

- Wywołuje ją prątek gruźlicy, który przebił barierę otoczki, jaką wytworzył organizm. W przeciwieństwie do innych chorób zakaźnych, jak odra czy ebola, prątek ma dużo czasu. Pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie, w czasie kiedy organizm będzie osłabiony. Zwłaszcza w okresie, gdy pojawiają się inne choroby, starość... Co ciekawe, nawet jeżeli badania wykażą, że organizm, mówiąc obrazowo, otoczył prątka gruźlicy, nie pozwala mu na rozwój, nie można z nim jeszcze walczyć. Dopiero kiedy prątek przebije barierę, będzie możliwa skuteczna terapia.

- U kogo prawdopodobieństwo zachorowania na gruźlicę jest wyższe?

- Niestety, pracownicy szpitali przejmują na siebie ryzyko związane z możliwością zarażenia się tą chorobą. Mamy obecnie jednego pracownika chorującego. Jednak najbardziej narażona na zachorowanie jest osoba nieświadoma zagrożenia, która wdycha wydychane przez prątkującego powietrze. Według IGiCHP okres tego "wdychania" powinien być dość długi.

Jeżeli ktoś prątkuje na "1 +" - czyli w jego oddechu prątki są sporadyczne - musi trafiać komuś innemu do ust, np. przez pocałunki. Natomiast jeżeli prątkuje na więcej niż 3 +, siejąc prątki jak smok wawelski ogień, to ryzyko przyjęcia dużej ich ilości w niewielkim czasie jest olbrzymie. Proces zarażenia prątkiem bardzo łatwo wyobrazić sobie obserwując dym papierosowy. Ktoś, kto znajdzie się w strefie dymu, przyjmie nie tylko substancje szkodliwe, ale może przejąć również prątki gruźlicy.

Jednakże oczywiście nie każdy palący jest zarażony czy nawet zakażony. Dodatkowo, wśród grup ryzyka wyróżnić należy osoby bezdomne, w trudnej sytuacji materialnej, bytowej, ale również podróżujące do krajów o wysokim współczynniku zapadalności. Do grupy tej zaliczamy także pracowników instytucji pomocy społecznej, jadłodajni, służby zdrowia, policji, straży miejskiej i innych - wszystkich, których praca polega na kontaktach z grupami ryzyka.

- Mieszkańcy miast są bardziej narażeni?

- Tak, bo miasta to skupiska ludności. Mijamy się na korytarzach, w windach, przesiadujemy w barach ze złą wentylacją... Jest więcej okazji do zarażenia się niż na wsi.

- Jeśli mieliśmy kontakt z chorym, powinniśmy zgłosić się do lekarza?

- Myślę, że jeżeli zaobserwujemy u siebie niepokojące objawy powinniśmy powiedzieć lekarzowi, że mieliśmy kontakt z osobą prątkującą.

- Jak leczy się gruźlicę?

- Długo i nie jest to łatwe. Po pierwsze, należy odseparować się od najbliższych - dla ich dobra. Po drugie, musi nastąpić dawka "szokowa", tj. ogromna ilość leków na początku kuracji. Według obliczeń, przy odmianie XBR w ciągu całej kuracji trzeba wziąć 12 tysięcy tabletek. Kilkadziesiąt dziennie!

- Izolacja jest konieczna?

- Przepis prawny stanowi - logicznie - że osoba prątkująca lub podejrzana o prątkowanie powinna być poddana hospitalizacji.

Chodzi o odizolowanie od najbliższego otoczenia i jednocześnie kontrolowanie procesu leczenia. Dane statystyczne dla naszego województwa z roku 2012 wskazują, że zastosowanie długoterminowego leczenia przynosi społeczną korzyść w postaci najniższego współczynnika nieznanych efektów leczenia- niecałe 5 procent. Na drugim biegunie jest woj. mazowieckie - prawie 40 proc. WHO rekomenduje program DOTS, czyli leczenia nadzorowanego.

Mamy przypadki, że pacjenci nie chcą przyjmować leków, co wymaga zwiększenia nadzoru. Istnieje też prawdopodobieństwo, że chory przerwie przyjmowanie leków, kiedy poprawi się jego samopoczucie. A to najprostsza droga do wyhodowania prątków lekoopornych. Dlatego trzeba takie leczenie nadzorować.

- Gruźlica gruźlicy nierówna. Mamy kilka jej odmian.

- Klasycznie mówi się o odmianach, które dotykają poszczególnych organów, tj. płuc (99 proc.), czy kości. Ja natomiast - ze względu na konieczność zastosowanych zabezpieczeń pracowników - dzielę ją na prostą oraz lekooporną, wielolekooporną, z odmiany genetycznej Beijing. W zakresie leczenia gruźlicy doszliśmy bowiem do sytuacji, w której poszczególne grupy prątków uodporniły się na antybiotyki. Pamiętam jak po raz pierwszy poinformowałem dyrektor Prokop-Staszecką, że mamy w szpitalu obywatelkę Ukrainy z beijingiem. Wywołało to ogromne zaniepokojenie.

Okazuje się, że odmiana Beijing posiada swoistą "inteligencję" - raz jest na coś oporna, innym razem wrażliwa. Gdy u naszej pacjentki objawy ustały, chcieliśmy ją wypisać jako wyleczoną. Tego samego dnia nastąpił nawrót choroby. Jednak pani na własne życzenie pojechała do domu pod Lwowem - bez nadziei na pokonanie prątków.

- Gruźlica jest śmiertelna?

- Niestety, tak. Myślę, że gdyby pacjenci przychodzili do nas z wcześniej wykrywaną gruźlicą nie byłoby aż tylu zgonów.

Leczenie byłoby mniej uciążliwe, pobyty krótsze, a koszty niższe. Statystycznie liczba zgonów z powodu gruźlicy w Polsce
- około 600 - jest porównywalna do liczby śmierci w wyniku wypadków z udziałem nietrzeźwych kierowców. Pytanie, ile działań profilaktycznych, ile środków przeznacza się na walkę z pijanymi kierowcami, a ile na programy profilaktyki przeciwgruźliczej?

- Bez porównania...

- Właśnie. Brakuje środków na działania szkoleniowo-profilaktyczne. Myślę, że najważniejsza jest świadomość, że takowe zagrożenie istnieje - szczególnie kiedy Europa nastawia się na przyjmowanie osób z rejonów, w których współczynniki są najwyższe - Afryka, Ukraina, mieszkańcy Azji. Były plany utworzenia programu profilaktycznego, ale zawiesiliśmy starania o środki na jego uruchomienie.

Wydaje się bowiem, że wprowadzenie pakietu onkologicznego spowoduje zwiększenie wykrywalności gruźlicy płuc w trakcie diagnostyki raka płuc. Są to bowiem osoby z tej samej grupy ryzyka- mężczyźni palący, mający problemy z układem oddechowym. Jest nadzieja,że sytuacja się poprawi.

http://www.profilaktykawmalopolsce.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska