Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Janiczak (Unia Oświęcim). Ktoś musi wypracować kolegom pozycje bramkowe...

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Grzegorz Janiczak woli dogrywać dobre piłki kolegom niż samemu strzelać gole.
Grzegorz Janiczak woli dogrywać dobre piłki kolegom niż samemu strzelać gole. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 17-letnim GRZEGORZEM JANICZAKIEM, pomocnikiem czwartoligowej Unii Oświęcim

- Pierwszą bramkę zdobytą w barwach oświęcimskiej Unii na czwartoligowych boiskach można potraktować jako urodzinową. Dwa dni po porażce w Jawiszowicach 1:3 świętował pan „siedemnastkę”.
- Nie do końca były one dla mnie udane. Przegraliśmy mecz, a wolałbym trafić w zwycięskim pojedynku. Jednak ważne, że zaliczyłem swoje pierwsze trafienie w czwartoligowych bojach. Wcześniej trafiłem w meczu o Puchar Polski.

- Mimo młodego wieku, potrafi pan zrobić z piłką bardzo wiele. Świadczy o tym fakt, że był pan bardzo często faulowany przez rywali, bodaj najczęściej sprowadzanym do parteru zawodnikiem Unii.
- Takie są uroki gry w środku pola. Jednak nie zamieniłbym się na żadną inną pozycję, choć w przeszłości sporadycznie byłem ustawiany na boku, czy środku obrony. Jednak najlepiej czuję się w roli rozgrywającego.

- Gol w Jawiszowicach został zdobyty po zegarmistrzowskim wręcz uderzeniu. Piłka przy słupku wylądowała w siatce. To zawsze egzekutorzy są na ustach kibiców.
- Wolę asystować kolegom niż strzelać gole. Ktoś musi na boisku wykonać tzw. czarną robotę. Wszyscy nie mogą zdobywać goli, choć – jak mam okazję – to też czasem trafię.

- Czy z techniką trzeba się urodzić, czy można ją wytrenować?
- Na pewno coś otrzymuje się w genach, a mój tata także był piłkarzem. Występował w Spartaku Skawce. Miał propozycję gry w Jastrzębiu, które występowało wówczas na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Jednak nie chciał się przeprowadzić do miasta. Od czterech lat nie ma go już z nami. Rozgrywa swoje „niebiańskie mecze”, więc tego pierwszego ligowego gola chciałbym właśnie Jemu zadedykować. Poza „spadkiem” po rodzicach na pewno trzeba ciężko pracować. Zawsze w rodzinie byłem tym technicznym zawodnikiem. Rok starszy brat Gabriel miał szybkość, więc jest napastnikiem. Razem występowaliśmy w młodzieżowych grupach Wisły Kraków, ale on teraz przeniósł się do Babiej Góry Sucha Beskidzka, w wadowickiej klasie A.

- Mimo młodego wieku, ma pan za sobą bogatą przeszłość piłkarską i nawet testy w angielskim Norwich. Jak w nich poszło?
- Na Wyspy Brytyjskie pojechałem jako 15-latek. Zaprezentowałem się z dobrej strony. Przeszedłem pomyślnie przez wszystkie testy. W sparingu byłem jedną z wyróżniających się postaci. Strzeliłem bramkę. Powiedziano mi, że fizycznie nie pasuję do brytyjskich rozgrywek, które są bardziej atletyczne. W ojczyźnie futbolu zapomnieli jednak, że w piłce nożnej przydatności do zespołu nie mierzy się centymetrami. Wydaje mi się jednak, że powód tak naprawdę był inny. Transfer tak młodego zawodnika wiązałby się ze sporymi kosztami, a Anglicy pewnie zastanawiali się, czy im się zwrócą. Zastanawiano się też pewnie, jak zniosę rozłąkę ze swoimi bliskimi i - czy odnajdę się w rodzinie zastępczej - bo tak lokowani są młodzi chłopcy spoza Norwich. Wydaje mi się, że spokojnie odnalazłbym się w angielskiej rzeczywistości. W obecnej ekipie Norwich gra o rok starszy ode mnie chłopak, z którym byłem w jednej rodzinie zastępczej. Był jednak Anglikiem.

- Jednak tygodniowy pobyt w Wielkiej Brytanii z pewnością był wielkim przeżyciem i doświadczeniem.
- Tam jest zupełnie inne podejście do futbolu. W klubie trzeba być godzinę przed treningiem. Potem jest wspólny obiad. Młodzieżowe grupy spożywają go w jednej sali z pierwszym zespołem. Potem jest drugi trening piłkarski lub siłowy, głównie pod kątem nóg. Trenowałem z U-16 i U-17. Jakoś w mojej przygodzie z piłką tak bywa, że zawsze grałem ze starszymi od siebie kolegami.

- Przez cztery lata był pan związany z grupami młodzieżowymi Wisły Kraków. Potem była Korona Kielce? Jakie są wspomnienia z tamtych klubów?
- Tylko pozytywne. Wiosną w Koronie Kielce z ekipą U-17 zajęliśmy trzecie miejsce w Polsce. W półfinałach z Pogonią Szczecin zremisowaliśmy u siebie 0:0, by przegrać na wyjeździe 1:2, choć długo był remis 1:1, który dawałby nam przepustkę do finału. Grywałem też epizody w Centralnej Lidze Juniorów. Jednak kielczanie zajęli trzecie miejsce w swojej grupie i nie awansowali do walki o medale.

- Nie chciał pan zostać w Kielcach?
- W Kielcach powiedzieli mi, że z moją smykałką do gry muszę sobie poszukać seniorskiego grania. W pobliżu rodzinnego Budzowa nie było klubu na solidnym czwartoligowym poziomie, dlatego wybrałem Unię, choć muszę dojeżdżać do Oświęcimia 50 km. Wprawdzie w Kielcach utworzono rezerwę, którą zgłoszono do IV ligi, ale było to już po podjęciu przeze mnie decyzji o powrocie w rodzinne strony.

- Najlepszy dotąd mecz, czy okres w przygodzie z piłką?
- Przed rokiem, jesienią, w juniorach młodszych Wisły w lidze wojewódzkiej zdobyłem 14 goli notując 22 asysty. To była moja rekordowa rudna. Jednak w seniorach trzeba mieć w sobie wiele pokory. Jeśli chodzi o mecz, to było w trampkarzach starszych, przeciwko AP 21 Kraków. Po moim golu prowadziliśmy 1:0, miałem udział przy trafieniu na 2:1. Jednak rywale wyrównali w doliczonym czasie i sędzia już skłaniał się do zakończenia gry. Wziąłem jednak piłkę na środek, zrobiłem szybką akcję, po której trafiłem na 3:2. To pokazuje, że zawsze do końca trzeba walczyć o swoje. Świat piłkarski pewnie zdradzi mnie nie raz. Trzeba jednak zawsze biec przed siebie, z wiatrem czy pod wiatr. Tylko w ten sposób można coś w futbolu osiągnąć, a nie ukrywam, że takie mam plany.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska