Po prostu pycha. Ostatnio osiągnąłem pułap oczu i moja ręka zaczęła się jeszcze niebezpiecznie podnosić do góry. Zorientowałem, a raczej zorientowali mnie ludzie na mieście, że łażę ulicą, robię ,,sieg heil” i do tego się cieszę.
Nie ma czasu tłumaczyć, że to zwiększanie zakresu ruchu, ćwiczenia fizjoterapeutyczne, hajluję po prostu dookoła, śmieję się jak głupi do sera i ryzykuję, że mnie zgarną za propagowanie symboli nazistowskich.
Ale czy ktoś się na to denerwuje, uwagę mi zwraca? Nie, spotykam się z pobłażliwością.
Mimo to staram się, gdy odruchowo ,,zamówię” pięć piw, zamienić ten gest na bardziej neutralny, co zawsze wychodzi nieporadnie. Takich przyruchów mam, przez moje ograniczenie, mnóstwo, co chwila.
Chcę ściągnąć z wysokiej półki w sklepie napój gazowany - heil, chcę włożyć lekką kurtkę - heil, kartą na stacji zapłacić - heil, tylko że trochę niższy.
Zauważyłem, że istotą nikczemnego gestu, na który jestem skazany, nie jest nawet wyciągnięta dłoń, tylko wyprostowane ramię, za które jakiś Prawdziwy Polski Patriota, w końcu mnie... pochwali.
Albo raczej pochwajli. Mam marzenie, a właściwie plan, żeby niedługo móc z tym skończyć i przerzucić się na zgłaszanie się do odpowiedzi albo nawet na Statuę Wolności. Do tego czasu - proszę - nie zwracajcie na mnie uwagi.