Zawodnicy powtarzają, że zawsze ostatni krok bywa najtrudniejszy do zrobienia. Potwierdził to czwarty mecz serii, w Jastrzębiu. Oświęcimianie, przy prowadzeniu 3:0, mieli postawić pieczęć na awansie do finału. Przegrali po dogrywce 3:4. Zresztą dogrywki stały się symbolem rywalizacji tej pary. Trzykrotnie właśnie w takich okolicznościach kończyły się spotkania, raz w Oświęcimiu, na otwarcie rywalizacji i dwukrotnie w Jastrzębiu. Dwa razy ze „złotego trafienia” cieszyli się oświęcimianie, a raz jastrzębianie.
Re-Plast Unia Oświęcim – JKH GKS Jastrzębie. Na kłopoty Bedn...
- Podobno w sporcie suma szczęścia równa się zero, więc nie zawsze udaje się przeciągnąć wynik na swoją stronę – zwraca uwagę Łukasz Krzemień, napastnik oświęcimian. - To jest play-off, więc każdy detal jest ważny. W czwartym meczu szczęście uśmiechnęło się do jastrzębian. Powiedzmy sobie szczerze, że przed play-off nikt nawet nie przypuszczał, że staniemy przed szansą pokonania mistrza Polski w minimalnej liczbie czterech spotkań. Była taka szansa, ale nie udało się, więc walczymy dalej. Przecież w drugim, śląskim półfinale, pomiędzy Katowicami i Jastrzębiem, po czterech meczach jest remis 2:2, a przecież katowiczanie zdecydowanie wygrali fazę zasadniczą. W play-off nie ma że boli, gra się na całego i nikt nie odpuszcza.
Trzeba przyznać, że oświęcimianie mieli sporo szczęścia w dwumeczu przed własną widownią. W premierowym spotkaniu przegrywali 0:2 na 33 sekundy przed końcem regulaminowego czasu, żeby w 32 sekundy zdobyć dwa gole, doprowadzając do dogrywki. W niej przechylili szalę na swoją stronę. W drugim meczu w Oświęcimiu, Re-Plast Unia pokonała Jastrzębie w regulaminowym czasie 4:2.
Re-Plast Unia Oświęcim – JKH GKS Jastrzębie. Dla ludzi o moc...
- Takimi meczami, jak na otwarcie półfinału, pisze się historię – uważa Dariusz Wanat, napastnik oświęcimian. - Kibice przez lata będą opowiadać następnym pokoleniom o pasjonującej walce o finał. Stoimy jednak mocno na ziemi. Mamy do wykonania swoją pracę i chcemy to zrobić. Jak nie nie u siebie, to gdzie? - pyta retorycznie popularny "Wanacik".
Oświęcimianie po raz drugi stają przed szansą zakończenia półfinałowych zmagań. Tym razem we własnej hali. To z jednej strony atut, ale też na zawodnikach będzie ciążyć olbrzymia presja wyniku. Ewentualna wpadka i perspektywa wyjazdu na mecz do Jastrzębia sprawi, że to morale mistrzów Polski znacząco wzrośnie.
- Nie możemy patrzeć na wynik rywalizacji, tylko skupić się na jednym meczu – analizuje Łukasz Krzemień - Potrafimy gonić wynik. Nie tracimy zbyt wielu goli, więc z umiarkowanym optymizmem oczekujemy potyczki u siebie, w piątym starciu półfinału. Liczę na mocny doping i wsparcie kibiców. Wierzymy, ze ich doping poniesie nas do zwycięstwa.
