Świadomość tego, że zwycięzca piątego meczu finałowego będzie już o krok od mistrzostwa dyktowała taktykę obu zespołów. Przede wszystkim n ie stracić gola. Nie było też wzajemnych prowokacji, co mogłoby skutkować wykluczeniami.
Faule, jeśli już były, wynikały z gry. Pierwszy trafił się katowiczanom. Już w 31 sekundzie na karę powędrował Miro Lehtimaki. Oświęcimianie dopiero w ostatnich 30 sekundach przewagi nieco postraszyli miejscowych.
Katowiczanie mieli potem dwie wyborne okazje Mateusza Michalskiego, które mogły im dać prowadzenie. Za pierwszym razem katowicki napastnik starał się zaskoczyć Linusa Lundina po objechaniu bramki (8 min). Później, po solowej akcji, już minął bramkarza oświęcimian, ale – mając krążek na bekhendzie – nie trafił do siatki (11 min).
Gospodarze objęli prowadzenie wykorzystując przewagę. Sędziowie po analizie wideo nabrali pewności, że gol został zdobyty zgodnie z przepisami.
Strata gola sprawiła, że oświęcimianie zaczęli bardziej grać bardziej ofensywnie. Andriej Densykin zjechał do środka, ale jego strzał obronił John Murray. Później, po zagraniu Henry Karjalainena, będący przed pustą bramką, ale w trudnej pozycji Erik Ahopelto, uderzył z bekhendu. Bramkarz katowiczan zdążył z interwencją.
Obie sytuacje oświęcimian przedzieliła sytuacja Mateusza Bepierszcza, któremu nie udało się zamienić na gola podania od Grzegorza Pasiuta.
W drugiej odsłonie oświęcimianie mieli więcej z gry. Bramkarz katowiczan kilka razy ratował kolegów z opresji. Miejscowi groźnie jednak kontrowali, starając się podwyższyć prowadzenie. Groźnie uderzył Joona Monto (31 min). Bramkarz oświęcimian rewelacyjnie obronił także strzał Olli Iisaki (35 min).
Trzecią odsłonę oświęcimianie rozpoczęli w przewadze. Nie zamienili jej na gola. Mogli też go stracić. Potem jeszcze dwukrotnie przyjezdni mieli o jednego zawodnika więcej. Dopiero Krystian Dziubiński znalazł lukę między parkanami katowickiego bramkarza, doprowadzając do remisu.
Na 124 sekundy przed końcem regulaminowego czasu Carl Ackered zarobił karę i katowiczanie walczyli o gola dającego im zwycięstwo. Nie udało się, więc kibice po raz trzeci z rzędu byli świadkami dogrywki.
W doliczonym czasie oświęcimianie mieli trzy wyborne pozycje do strzelenia "złotego gola", kończącego dogrywkę i mecz. Krążek zatrzymywał się na słupku czy poprzeczce katowickiej bramki. Po drugiej stronie wyborną okazję miał Koponen, lecz rewelacyjnie interweniował Linus Lundin.
Na 103 sekundy przed końcem doliczonego czasu, pozostawiony bez opieki przed bramką Sam Marklund poszukał bliższego "okienka", zapewniając katowiczanom zwycięstwo.
GKS KATOWICE - Re-Plast Unia Oświęcim 3:2 po dogrywce (1:0, 0:0, 1:2, dog. 1:0)
Bramki: 1:0 Monto (Iisaka) 17, 1:1 Dziubiński (Sadłocha) 47, 2:1 Varttinen (Koponen, Olsson) 54, 2:2 Kaleinikovas (Lorraine, Ackered) 56, 3:2 Markulnd (Delmas, Olsson) 79.
GKS KATOWICE: Murray – Kruczek, Delmas; Fraszko, Pasiut, Bepierszcz – Koponen, Varttinen; Lehtimaki, Monto, Iisakka – Cook, Wanacki; Marklund, Michalski, Olsson – Lebek, Maciaś; Kovalczuk, Smal, Hitosato.
RE-PLAST UNIA: Lundin – Diukov, Jakobsons; Kalenikovas, Sadłocha, Denyskin – Valtola, Uimonen; Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuszka, Ackered; S. Kowalówka, Krzemień, Lorraine – Noworyta; Wanat, Dziubiński, Sołtys.
Sędziowali: KRZYSZTOF KOZŁOWSKI (SOSNOWIEC), PRZEMYSŁAW GABRYSZAK (KRUSZWICA). KARY: 12 – 10. Widzów: 1400. Stan play-off (do 4 zwycięstw): 3:2 dla GKS Katowice. Kolejny mecz 12 kwietnia 2024, w Oświęcimiu.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Tak zmieniła się jedna z najważniejszych dróg na południu Polski
- Ważne inwestycje kolejowe na stacjach w Małopolsce zachodniej
- W Oświęcimiu mają prezydenta. W Kętach i Zatorze poznają go po drugiej turze
- Morsy w Oświęcimiu zakończyły sezon. Wiedzą, kiedy rozpoczną nowy. WIDEO
- Kibice na hokejowym finale w Oświęcimiu. Cała hala dopinguje, Unia tego potrzebuje!
- Centrum Kardiologii w Oświęcimiu w nowej siedzibie przyjęło blisko 3,8 tys. pacjentów
