Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hotel Cracovia w PRL-u. Świat luksusu i cinkciarzy

Redakcja
Cracovia była namiastką Paryża i Nowego Jorku
Cracovia była namiastką Paryża i Nowego Jorku Adam Wojnar
Rozjarzone stropy, światła, błyszczące aluminium, ściany ze szkła - szyk, blichtr i przepych. O hotelu Cracovia, który przez lata był synonimem luksusu - pisze Katarzyna Janiszewska.

Zjeść kremówkę w Cracovii, to dopiero był szpan! Czerwona wykładzina i stoły nakryte białymi obrusami. Córy Koryntu, zwane dewizówkami, kręcące się w holu. Cinkciarze, nagabujący obcokrajowców: "czeńdż many, czeńdż many". Trochę nieudolnie, ale kto wtedy mówił po angielsku?

Symbol luksusu
W 1965 r. nic nie mogło się z nim równać. Hotel Cracovia był największy, najdłuższy, najlepszy, najnowocześniejszy. Synonim luksusu, namiastka wielkiego świata. Podobno tylko tu, w całym Krakowie, podawali zimne piwo i kawę z ekspresu w porcelanowych filiżankach. Gdy go otwierali, pół Krakowa zleciało się oglądać ten cud techniki. Odwiedzali go najwięksi i najważniejsi: politycy, aktorzy, muzycy, reżyserzy.

Stałym bywalcem był tu Bronisław Cieślak. - Jak się kończyła zabawa "Pod Jaszczurami" Jacek Brzycki mówił: koniec, do widzenia, idźcie sobie, zamykamy, polecamy Feniksa, Cyganerię, Cracovię i inne kluby ZMP - wspomina aktor i polityk. - Wszyscy tam szli, choć na studiach byliśmy kompletnymi gołodupcami. To była sztuka, żeby pół nocy przesiedzieć przy szklance wody mineralnej.

Kiedy po latach do Krakowa przyjechał z Ameryki jego stryj emigrant, z całą rodziną stali na baczność przed hotelem. - I oczywiście obowiązkowo uroczysty obiad został wydany w Cracovii - mówi Cieślak.

Leszek Mazan pamięta wyśmienite polędwiczki po marynarsku i golonkę w sosie koperkowym. - Ludzie bili się o najprostszą potrawę: kurę w rosole - śmieje się. Ale to był rosół taki, że daj Boże zdrowie! Cały Kraków się tu spotykał. Bo to był hotel z duszą. Czuło się w nim życzliwość do gości. Ludzie inaczej się tu uśmiechali, potrafili stworzyć wspaniałą atmosferę.

Za to Zbigniew Wodecki, który jako początkujący muzyk grywał w Cracovii na dansingach, do dziś nie zapomniał śledzia w śmietanie i jajecznicy. - Jak się za dużo wódki wypiło w barze, to zostawaliśmy z kolegami na noc - opowiada. - To była atrakcja. Bywały momenty, że żałowałem, że nie mieszkam w Poznaniu - śmieje się. - Cracovia była synonimem luksusu, miejscem światowym, namiastką Paryża i Nowego Jorku.

Gwoździe z rozdzielnika

Hotel miał być otwarty na jubileusz 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ale wszystko się opóźniło i gości trzeba było ulokować w okolicznych akademikach. - Jak mieli zdążyć, gdy wtedy wszystkiego brakowało? - pyta Mazan. - Istniał nawet centralny rozdzielnik gwoździ. Potrzebna była zgoda ministerstwa, żeby je kupić - wylicza.

Budowa się opóźniała, bo władze oddelegowały większość robotników do prac przy budynkach UJ. - Pamiętam ataki w prasie, że wymyślam nowoczesne technologie, których nie da się zrealizować - mówi prof. Witold Cęckiewicz, projektant Cracovii. - Ale w Europie budowało się już po nowemu. Modernizm był przeciwwagą dla socrealizmu. Pomyślałem, że jak już coś robić, to dobrze i nowocześnie.
Najtrudniejsze było zdobycie aluminium. Nie wolno go było używać, bo wszystko szło na eksport do ZSRR. Dyrekcja biura projektowego nie chciała podpisać zamówienia. Mimo to prof. Cęckiewicz postanowił zaryzykować. Opłaciło się. Aluminiowa ściana z przeszkleniami powstała w pół roku i świetnie się prezentowała. - Kiedy odbierałem nagrodę z rąk ministra budownictwa puścił oko i powiedział: No, widzę, że udało się ominąć trudności. Nie wyciągnął konsekwencji.
Słynne kremówki
Kiedy pytam o Cracovię, to pewne, że usłyszę o kremówkach, które otwierały podobno każde drzwi. - Kiedy w latach 60. i 70. jako dyrektor telewizji jeździłem do Warszawy, zawsze je brałem - opowiada Mieczysław Czuma. - Prosiłem o przygotowanie 20, ale w pięciu paczkach po cztery. Obskakiwałem z nimi jedną, drugą, trzecią redakcję i sprawy były załatwione.

Wypiekał je mistrz cukierniczy, Stefan Przebindowski. Cukiernia była czynna od 9. Kolejki ustawiały się już o godz. 7. - Premier Cyrankiewicz nocował w Hotelu Francuskim, ale zawsze brał kremówki z Cracovii - przypomina sobie Przebindowski. - Atmosfera była wspaniała. Chciało się człowiekowi iść do pracy. Pracowało nas 550 osób i wszyscy w zgodzie. Rano spotykaliśmy się w bufecie na śniadaniu.

Wszystko na miejscu
Hotel był samowystarczalny. Miał swoją garmażernię, punkty usługowe: fryzjera, kwiaciarnię, pralnię, księgarnię. Wszystko na miejscu. Do tego świetna lokalizacja, blisko na dworzec, spacerkiem do centrum. - Ale, co najważniejsze, u nas była doświadczona, stara kadra, która miała zaszczepioną przedwojenną, polską gościnność - mówi dyrektor Tomasz Kowalski.

Kiedy otwierano hotel, miał 12 lat. Do głowy by mu nie przyszło, że będzie tu szefem. - Jako dzieciak patrzyłem na niego z zapartym tchem - przyznaje. - Ale, żeby wejść do tego luksusu, gdzie tam! Dopiero w liceum przyprowadzałem tu dziewczyny na kremówki, a z kolegami chodziłem na wódeczkę i tatara.

Kiedy wiele lat później mógł wybrać, którym hotelem chce zarządzać, wybrał Cracovię. - Sentyment krakusa zdecydował - tłumaczy. - Jedyne, co mi się mniej podobało, to sąsiedztwo stadionu piłkarskiego. Trochę kłopotliwe, bo kibicuję Wiśle. Na wszystkich obiadach po noworocznym treningu musiałem robić dobrą minę do złej gry - śmieje się.

Dyrektor twierdzi, że grymaśnych gości sobie nie przypomina. Pamięta za to dobrze Javiera Solanę, sekretarza generalnego NATO, który w hotelu spędził tydzień. A był zagorzałym miłośnikiem rowerowych przejażdżek. - I któregoś dnia wymyślił sobie, że przejedzie się dookoła Błoń i nad Wisłę - wspomina. - Ale to nie było takie proste. Trzeba było wykombinować rowery dla całej jego świty: obstawy z Brukseli i BOR-u. Sam też musiałem ubrać sportowy strój i wsiąść na rower.
Był blichtr, klasa, splendor. Ale dawny blask przygasł. Gdzieniegdzie osiadł kurz. Jednego Cracovii odebrać się nie da: budziła emocje, była ekscytująca, interesująca. Wiążą się z nią anegdoty, wspomnienia, tysiące historii.

Czytaj także: Hotel Cracovia pod ochroną. Czy słusznie? [DYSKUSJA]
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska