Jedną z osób, których gospodarstwo dziki upodobały sobie najbardziej, jest Bernard Kamiński, mieszkający przy ul. Karnej w Hutkach. - Przychodzą sobie grupą, zwykle w nocy i żerują - mówi mężczyzna. - Przyzwyczajone są do tych samych miejsc. Zrobiły takie okopy, że wojsko by się ich nie powstydziło - żartuje pan Bernard, choć wcale mu nie do śmiechu.
Upodobały sobie pasiekę
Wataha ok. sześciu dzików pojawiła się w Hutkach w zeszłym roku. Dwa są prawdopodobnie rodzicami, reszta to ich młode już odchowane. - Tych starych teraz nie widujemy. Nie pokazują się. Możliwe, że zajmują się kolejnymi młodymi - uważa pan Bernard. - A ich potomstwo, które jest już samodzielne, dokazuje i rozrabia - dodaje mieszkaniec.
Najbardziej zwierzęta poryły mu pasiekę. Teren jest w 95 proc. ogrodzony. Dziki wykorzystują te nieogrodzone 5 proc. Na podwórko przy domu jeszcze nie wchodzą, choć próbują - regularnie ryją działkę pod siatką od strony lasu, a właściciel sukcesywnie uzupełnia doły ziemią, piachem i kamieniami. Zwierzęta nie mają jednak problemu nawet z przesuwaniem 10-kilogramowych głazów.
- Nie mam nic przeciwko dzikom, nie chodzi mi o to, żeby je odstrzelać, zdaję sobie sprawę, że takie są uroki mieszkania w pobliżu lasu - zaznacza Bernard Kamiński. - Ale boję się o swoje ule. Jeśli je przewrócą, mogę stracić pszczoły - zauważa nasz rozmówca. Próbował płoszyć zwierzęta petardami hukowymi, ale efekt był wręcz odwrotny. Wataha poryła działkę jeszcze bardziej.
Metody walki z dzikami
O ile w terenach rolniczych można się starać o odszkodowanie z tytułu strat spowodowanych przez dziki w uprawach i płodach rolnych, to w odniesieniu do pozostałych nieruchomości jest to bardzo trudne. Właściciele gospodarstw muszą więc radzić sobie z problemem sami.
Walka z dzikami nie jest łatwa. W pierwszej kolejności pamiętać należy o regularnym usuwaniu spadających z drzew owoców. Można zabezpieczać ogródki, sady i domostwa za pomocą ogrodzeń elektrycznych (tzw. „pastuchów”), odstraszaczy ultradźwiękowych czy odblaskowych wstążek. Starą metodą jest wywieszanie na polach, czy wzdłuż granicy chronionych terenów woreczków z ludzkimi włosami umieszczonymi w pończochach. Włosy ludzkie przesiąkają kosmetykami i potem. Dzik, czując zapach człowieka, oddala się. Inną metodą jest stosowanie środków chemicznych w formie cieczy, które także działają na zasadzie odstraszania zwierzyny przy pomocy mieszanek zapachowych zbliżonych do zapachu ludzkiego potu. Takie środki można kupić w sklepach ogrodniczych.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Zwierzęta na drodze - jak uniknąć wypadku?
