- Na razie poszliśmy w lidze mocno nadprogramowo, patrząc na to, jakie były początki tej drużyny i z czym mierzyliśmy się w okresie przygotowawczym. W życiu bym się nie spodziewał, że zdobędziemy tyle punktów - te słowa trener Maciej Musiał wypowiedział już po wygranej 3:2 przed tygodniem z Resovią. Po kolejnym meczu, z rezerwami Zagłębia, można dodać, że wciąż są one bardzo aktualne, mimo że tym razem nie udało się wygrać. Co przecież było w zasięgu ręki.
Wprawdzie krakowianie w niedzielę jako pierwsi stracili gola, ale natychmiast wzięli się za odrabianie strat. Decydującą o wyniku akcję rozpoczął Deniss Rakels, gdy podał do Wojciecha Słomki, a ten wbiegł w pole karne i wywalczył rzut rożny, po czym wziął piłkę i sam go wykonał, zagrywając na głowę niepilnowanego Rakelsa; Łotysz zgrał futbolówkę na czwarty metr przed bramkę, gdzie najwyżej wyskoczył jego rodak Igors Tarasovs, pakując futbolówkę do siatki.
Później obie strony miały swoje szanse, ale z większym niedosytem kończyli mecz goście. Znów, podobnie jak w środowym meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice (3:3 po dogrywce, porażka w karnych 3:5), błysnął Karol Szablowski. Tyle że tym razem 18-letni rezerwowy pomocnik, robiąc sobie miejsce do strzału po przepchnięciu rywala przed linią pola karnego, trafił piłką w poprzeczkę, a dobitkę Rakelsa jakimś cudem obronił Michał Matys.
Nic dziwnego, że trener Musiał żałował straconej szansy na siódme zwycięstwo w sezonie, choć obiektywnie przyznał, że i Dorian Frątczak miał okazję się wykazać, co zresztą bramkarz Hutnika uczynił w tym sezonie nie po raz pierwszy.
Warto dodać, że szkoleniowiec postawił w Lubinie na ten sam wyjściowy skład, w jakim jego drużyna rozpoczęła spotkanie z Resovią. Już wtedy wydawało się nam, że „na dziś” to optymalne zestawienie krakowian i potyczka z Zagłębiem zdaje się tę tezę potwierdzać. Co nie znaczy, że w każdym kolejnym meczu będzie podobnie, bo Maciej Musiał ma świadomość, że piłkarze walczący o pierwszą jedenastkę też muszą być „pod parą”, co mogą im zapewnić tylko regularne występy.
Po raz ostatni ekipa z Nowej Huty przegrała 17 sierpnia, od klęski 1:7 z Wieczystą pędzi w górę tabeli, obecnie zajmuje w niej 5. miejsce uprawniające do gry w barażach o 1. ligę. Do końca sezonu jednak jeszcze szmat czasu. Najbliższy mecz czeka Hutnika w sobotę 5 października o godz. 15, gdy na Suchych Stawach zjawią się rezerwowi piłkarze ŁKS-u Łódź.
