https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I tak sieć wciągnęła księdza Z@leskiego

Marta Paluch
Dariusz Gdesz
Po południu trafił do szpitala na intensywną terapię, a już następnego dnia napisał o tym na blogu. Dzieli się tam również prywatnymi zdjęciami, np. z pogrzebu swojej matki. Czy ks. Isakowicz-Zaleski może żyć bez Internetu?

Zobacz także: Jazda deskorolką na streecie daje wolność (ZDJĘCIA)

Po tym jak krakowska kuria na przemian zamykała i otwierała mu usta, potępiała, a potem przytulała, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski znalazł nowy środek wyrazu. Od czterech lat jego blog to niewysychające źródło kontrowersji. O jego popularności świadczy wynik - pół miliona wejść. Co ciekawe, część tego wyniku nabijają co dzień księża z krakowskiej kurii...

Tętnica i stalowa siatka

"18 czerwca 2011 r.
("...) Zawieziony zostałem karetką na sygnale na oddział intensywnej terapii szpitala kardiologicznego. Od razu wykonano mi koronografię, polega jącą na wbijaniu przewodu z minikamerką do tętnicy w prawym udzie (...). Po trzech godzinach był drugi zabieg, polegający na próbie umieszczenia w chorej tętnicy sztucznej ścianki".

Ten wpis ks. Zaleski wykonał następnego dnia po zabiegu. Nazajutrz informował o kolejnej operacji.

"Przez wkłucie się do tętnicy w lewym udzie z powodzeniem założono w uszkodzonej tętnicy przy sercu stent (siatkę ze stali chirurgicznej). Zegarmistrzowska robota. Gdyby nie to, to już za kilka dni by mnie nie było" - chwalił lekarzy.

Przez kolejne dni informował czytelników o swoim stanie zdrowia. Stąd też o jego zabiegach dowiedziały się wszystkie gazety, które opisały sprawę.

Parcie na szkło?

- Nie. Kiedyś myślałem o amazonkach, że to ekshibicjonizm, moda czy polityczna poprawność. Teraz wiem, że jest inaczej - tłumaczy ks. Zaleski.

Dodaje, że jego problemy z krążeniem to ludzkie sprawy, o których inni często wstydzą się mówić.

- Chciałem to odczarować. I dobrze. Teraz piszą do mnie ludzie z podobnymi problemami - dodaje duchowny.

Tłumaczy też, że uważał za swój obowiązek wyjaśnić, co się z nim działo.
- Karetka zabrała mnie prosto sprzed oczu kilkuset osób, które wraz ze mną świętowały 25-lecie ośrodka w Radwanowicach - przypomina.

Blog jak lekarstwo

Strona ks. Isakowicza powstała dokładnie cztery lata temu, w czerwcu 2007 roku. W tym czasie ochłodziły się jego kontakty z "Tygodnikiem Powszechnym", do którego kiedyś pisał. Coraz bardziej zaś wiązał się z prawicową "Gazetą Polską". - Wszedłem w nowe środowisko - deklaruje.

Założył blog.

- Wtedy, gdy kard. Dziwisz po raz drugi mnie zakneblował, czyli zabronił publicznych wypowiedzi - przyznaje.

Początki nie były łatwe.

- Pomógł mi kolega i przyznam, że zostanie administratorem strony było dla mnie technicznie bardzo trudne. Wrzucanie tekstów na stronę, zdjęć, aktualizacja... Musiałem przez to przebrnąć, ale teraz prowadzę go sam, w 100 procentach- mówi ksiądz.

Dodaje, że dzięki temu może pisać to, co myśli.

- Przyznam, że najłatwiej mi się pisze, jak mnie coś wkurzy - wyznaje.

I rzeczywiście, pisał, co myślał, często wywołując kontrowersje. Jedną znich było międzynarodowe zamieszanie związane z rajdem rowerowym im. jednego z przywódców UPA Stiepana Bandery. Jego trasa miała biec przez Polskę. Był sierpień 2009 roku.
Ks. Zaleski oburzał się na, jak to określił, "prowokację nacjonalistów ukraińskich" i poinformował, że pisma w tej sprawie wysłał do MSZ, MSWiA oraz do prokuratury. Pisał w nich, że rajd propaguje faszyzm, obraża uczucia ofiar zbrodni banderowców i ich rodzin.

Po tym zamieszaniu rajd nie przejechał przez Polskę. A ksiądz zaczął dostawać pogróżki.

Osika czeka na Judasza

Serhij Rudenko napisał o nim tekst na ukrnationalism.org.ua. "Księdzu bardzo podoba się, jak lizusi z bliskiego otoczenia nazywają go 'polskim Savonarolą'. Oni naprawdę są trochę podobni, szczególnie garbatymi nosami. Do pełnego podobieństwa brakuje niedużo: Savonarolę powiesili, a Isakowicz póki co żyje. Jednak osika dla Judasza już wyrosła. I czeka".

Pogróżek w związku z tą sprawą było więcej. "Chcesz, żeby ci zagwarantować, że w krótkim czasie twój katolicki ryj zostanie obity" - napisał do niego mieszkający w Szwecji Polak Maciej J.

W maju tego roku został skazany przez sąd. Potem przepraszał kapłana.

Nieoczekiwanie tę część działalności na blogu pozytywnie ocenia dziś bp Tadeusz Pieronek, kiedy indziej ostro krytykujący ks. Zaleskiego. - Niektóre rzeczy tam umieszczane są słuszne. Trzeba się upominać o swoje - uważa biskup.

Jednak kolejna kontrowersja wywołana wpisem na blogu już nie była przez hierarchów tak dobrze oceniana.

W 2010 r. (wywiad dla portalu Fronda, skopiowany przez ks. Zaleskiego na bloga) kapłan wyraził swoje wątpliwości co do mianowania na stanowisko ordynariusza polowego krakowskiego biskupa Józefa Guzdka. Pisał, że władza państwowa zbytnio ingerowała w wybór, odrzucając pewniaka - ks. Żarskiego. I znowu na jego głowę posypały się gromy.

Medialne zamieszanie wywołał też jego komentarz krytykujący kurię za to, że nie ostrzegła zakonnic z Krakowa przed kontaktami z Markiem P. Ten były ubek był pełnomocnikiem Kościoła w sprawach odzyskiwania majątków.

- Są tacy, którzy oceniają moje wypowiedzi negatywnie.Ja zaś uważam, że jeśli coś się dzieje, naszym obowiązkiem jest o tym mówić, a nie zamiatać pod dywan. Niech mnie krytykują, byle pod swoim nazwiskiem - podkreśla ks. Zaleski.

- Śmieszą mnie teksty, w których wypowiadają się "zastrzegający sobie anonimowość księża z kręgów kurialnych". Jeśli nie mają odwagi się podpisać, to coś jest nie tak. Jestem wrogiem anonimowości i na swoim blogu nie zamieszczam takich wypowiedzi - dodaje .

Według niego, polski Kościół nie rozumie współczesnych mediów i nie potrafi ich wykorzystać. - Współcześni hierarchowie wyobrażają sobie teksty o Kościele w ten sposób - kardynał był, poświęcił, kropka - mówi ks. Zaleski.

Tłumaczy, że te środki potrafił świetnie wykorzystać np. potępiony przez kurię ks. Natanek.

- Nie popieram jego poglądów, ale dzięki swojej stronie internetowej i telewizji w sieci jest niesłychanie sprawny - mówi ks. Isakowicz. Sam też jest.

Kuria zaś ma zagwozdkę. Księża blog ks. Zaleskiego czytają z wypiekami na twarzy.
- Często tam wchodzę, z ciekawości - przyznaje rzecznik kurii ks. Rober Nęcek. - Jeśli jakieś treści są kontrowersyjne, oczywiście pokazujemy je kardynałowi - dodaje.

Z drugiej strony, ks. Zaleski przyznaje, że od czterech lat nie ma kontaktu z władzami diecezji . - Może to dziwne, ale nie reagują na noje wpisy na blogu. I ja się z tego cieszę - podkreśla.

Dodaje, że rok temu w wewnętrznym biuletynie księża otrzymali informację, że za jego wypowiedzi kuria nie bierze odpowiedzialności.

Nowy na tronie Pieronka

Pisanie felietonów i komentarzy zajmują mu średnio godzinę dziennie. Dodaje też, że w ciągu ostatnich pięciu lat wydał siedem książek (w tym "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej") , a co tydzień pisze dwa felietony (do "Gazety Polskiej" i Radia Kraków). Czy jest od mediów uzależniony?

- Nie. To tylko narzędzie, jak każde inne - stwierdza.

Jednak w środowisku już zaczyna krążyć stary kawał o księdzu, którego z boskiego tronu w niebie byli w stanie ściągnąć tylko dziennikarze. Kiedyś jego bohaterem był znany z medialności bp Pieronek. Dziś w to miejsce w dowcipie podstawili ks. Zaleskiego.

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbigniewef43.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski to jest GOŚĆ, który w pełni korzysta z Darów Ducha Świętego i dlatego Opatrzność Boża ma Go w swojej opiece aby dawał Świadectwo PRAWDZIE. Szkoda, że wielu zazdrosnych i zawistnych bruździ Mu i marginalizuje Jego dokonania. Dowód? nie pierwszy i (może nie pierwszy ale niedawny dowód z przebiegu uroczystości ponownego pochówku ś.p. Ks. Arcybiskupa Teodorowicza 7 czerwca 2011 na Cmentarzu Orląt Lwowskich) i nie jedyny: na tejże uroczystości ani główny Celebrans w osobie zacnego Arcybiskupa Kazimierza Nycza, ani mówca kazania zacny Ks Arcybiskup Mokrzycki nie zdobyli sie na odwagę wymienić nazwisko Ks . Zaleskiego jako zasłużonego dla sprawy godnego pochówku Ks. Arcybiskupa Teodorowicza. A po uroczystości na cmentarzu, w czasie wywiadu udzielanego dziennikarzom z ust Pana Kunerta padły wręcz słowa oskarżenia Ks. Zaleskiego za to że "swoimi działaniami utrudniał im psuł załatwienie tej sprawy na poziomie czynników rządowych po obu stronach".Pan Kunert wręcz cieszył się z nieobecności Ks. Isakowicza Zaleskiego na tej uroczystości. Z tego wynikał wniosek, poza ś.p. P. Przewoźnikiem, to najwięcej w tej sprawie natrudził się i narażał życie P. Kunert. Jak było naprawdę, to większość zainteresowanych wie, bo widzi i słyszy. Słusznie wypowiadali się internauci zaraz po tym pogrzebie, że wprost nie do wiary jest, że na takiej uroczystości tak wybitnego męża stanu II Rzeczypospolitej Polskiej, parlamentarzysty, nauczyciela patriotyzmu, pisarza, wychowawcy w duchu wiary katolickiej, zabrakło delegacji Senatu, Sejmu, Rządu ,Prezydenta. Przecież jeden Senator RP- bardziej z poczucia obowiązku połowicznej przynależności do Narodu ormiańskiego niż z polecenia służbowego, czy Ambasador RP na Ukrainę (albo konsul) to nie za mało? To na takiej uroczystości nie powinno się zaprosić duchowieństwa na czele z Arcybiskupem sąsiedniej Archidiecezji Przemyskiej? To nie mogło tam być chociaż kilka pocztów sztandarowych, np. szkół, stowarzyszeń, związków, a jeżeli nie cała reprezentacyjna Orkiestra ZHP Chorągwi Podkarpackiej z Żurawicy k/Przemyśla , to chociaż kilku hejnalistów, którzy tak dzielnie spisali się przed trzema laty na uroczystości w Hucie Pieniackiej.? Czy ktoś zauważył w czasie tej uroczystości oprócz biało czerwonych szarf na wieńcach jedną urzędową normatywnej wielkości polską flagę? Ja nie widziałem. Przezornie, tak na wszelki wypadek wiedziony złym przeczuciem, że ktoś z organizatorów o tym symbolu Polski zapomni, miałem jako osoba prywatna miniature polskiej flagi i przez całą uroczystość ją eksponowałem będąc w pierwszym rzędzie uczestników liturgii mszy św. pogrzebowej. Dziękuję Ks. Tadeuszowi za włączenie mnie do grupy pielgrzymów reprezentujących gliwicką parafię ormiańskokatolicką na uroczystości we Lwowie. Bóg zapłać ! Do zobaczenia 24 lipca w Żurawicy na poświęceniu tablicy pamiątkowej ku czci ś.p. Ks. Kajetana Amirowicza proboszcza parafii ormiańskokatolickiej w Śniatyniu na Kresach II RP . (zmarłego 15 lipca 1965 roku w Żurawicy po 20-letnim pobycie)
J
Jacek Stachyra ,Lublin
Życzę zdrowia i wytrwałości.Potrzebujemy takich ludzi jak ksiądz w działalności publicznej jak powietrza.
K
Kazik
Życzę księdzu dużo zdrowia, który dla Polski i Kresowian czyni bardzo wiele dobrego.
s
sympatyk
zdrowia x. Zalewski
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska