Zaczęło się na dobre od stojącego na fenomenalnym poziomie meczu Hiszpanii z Portugalią, a więc dwóch drużyn spośród pięciu najwyżej notowanych na świecie w piłce plażowej. I już od pierwszych sekund zobaczyliśmy na piasku fajerwerki. Portugalczycy jako pierwsi wzięli się za strzelanie goli. Pierwszy padł, a jakże, z efektownej przewrotki, ale i kolejne trafiania były niczego sobie. Zanim Hiszpanie się zorientowali, przegrywali 0:3.
Spiker nakręcał emocje, muzyka przygrywała nawet w trakcie rozgrywania piłki, więc atmosfera była na światowym poziomie. Szkoda tylko, że kibice nie dopisali, sporo miejsc na trybunach pozostało wolnych. Także w loży VIP, w której niemal samotnie zasiadł prezydent miasta Roman Ciepiela.
Mistrzowie świata nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i wzięli się za odrabianie strat. Jednak co nawiązali kontakt bramkowy z rywalami, ci natychmiast dorzucali kolejne zdobycze. Były strzały w samo okienko, poprzeczki, gol samobójczy, a nawet bramka zdobyta przez bramkarza. W efekcie mecz zakończył się wygraną Portugalii 7:5. Z nią Polacy zmierzą się w czwartek, dzień wcześniej czeka ich starcie z Hiszpanami (oba mecze o godz. 20.30).
Polacy zaczęli z wysokiego c
A już wczoraj rozegrali inauguracyjny mecz z Azerbejdżanem. Rywale objęli prowadzenie w 4. minucie pierwszej 12-minutowej tercji. Wyrównał wkrótce potem Filip Gac, a na prowadzenie wyprowadził Polaków po strzale z rzutu wolnego Jakub Jesionowski.
Gdy Gac trafił piłką w poprzeczkę, wydawało się, że po odbiciu od niej spadła za linią bramkową, ale sędziowie nie zareagowali. Nim jednak wybrzmiał ostatni gwizdek na zakończenie pierwszej tercji, Michał Witkowski podwyższył wynik na 3:1.

Azerowie, zagrzewani z trybun przez kilkudziesięcioosobową grupę kibiców z flagami, nie rezygnowali. Gra była ostra, bezpardonowa. Polacy nie ustępowali w tej fizycznej walce i wynik nie ulegał zmianie. I wtedy futbolówkę w samo okienko skierował Jakub Bistuła. To już była solidna zaliczka.
Michał Witkowski wyprowadził Biało-Czerwonych na 5:1 i trzecią tercję gospodarze rozpoczynali w komfortowej sytuacji. Nie ustrzegli się jednak błędu i Azerowie zdobyli drugą bramkę. Złudzeń pozbawił ich Daniel Baran efektownym kopnięciem z dalszej odległości. Ostatniego gola sekundy przed końcem meczu dołożył Witold Ziober. 7:2 dla reprezentacji Polski.
Polki zostawiają serducho na piasku
Wcześniej grały nasze panie. Ich rywalkami były Czeszki. Polki szybko objęły prowadzenie i nawet przez moment nie pozwoliły Czeszkom na nabranie wiary w powodzenie swoich akcji, wygrywając 5:1.

- To niesamowite uczucie zrobić pierwszy krok w stronę celu, który sobie założyliśmy. A jest nim zdobycie złotego medalu igrzysk. Uważam, że nas na to stać. Byłyśmy do meczu z Czeszkami bardzo dobrze przygotowane, analizy były dokładnie zrobione, więc niczym nas nie zaskoczyły – powiedziała kapitan drużyny Dagmara Suskiewicz. - Jak osiągnąć cel? Wystarczy, byśmy trochę zostawiły tutaj serducha na piachu, zmierzyły się w czystej sportowej rywalizacji i utrzymały koncentrację do samego końca turnieju. Jesteśmy tutaj zebrane jako najlepsze z całego kraju i staramy się, żeby być niczym jedna rodzina, żeby była super atmosfera. Nasze najmocniejsze strony to ambicja i walka do samego końca.
