Andrychowianie przystąpili do ćwierćfinału z uprzywilejowanej pozycji, bo po fazie zasadniczej byli wyżej notowani w tabeli. Walkę, jeszcze przed świętami, rozpoczęli porażką w Tychach, ale kibice wierzyli, że we własnej, specyficznej hali, MKS – choć skazany na maksymalną liczbę spotkań – to jednak sięgnie po swoje, czyli awansuje do półfinału.
Pierwszy mecz andrychowianie rozpoczęli od przegranego seta. - Rywale zagrali w premierze znakomicie. Na naszych chłopcach być może ciążyła presja wyniku, bo nie mieli już marginesu błędu – analizował Tomasz Rupik, II trener andrychowian.
Jednak z każdym setem trema u andrychowskich siatkarzy ustępowała. W kolejnych partiach zagrali bardzo dobrze. W ataku bardzo dobrze prezentował się Maciej Maryon.
W decydującym spotkaniu tyszanie zmienili taktykę. Zagrali va banque. - Przede wszystkim ostro zagrywali – podkreśla Tomasz Rupik. - Nie mogliśmy sobie poradzić z przyjęciem zagrywki, a - co za tym idzie – użyć swojej najlepszej broni, czyli ataku ze środka – andrychowski szkoleniowiec tłumaczy strategię swojego zespołu.
Tyszanie, i owszem, psuli trochę zagrywek, ale ostatecznie bilans zysków i strat był dodatni. Andrychowianie, jak już przyjęli zagrywkę, zagrywali na skrzydła, ale ataki stamtąd nie były groźne dla tyszan.
- Czujemy rozgoryczenie. Nikt nie przypuszczał, że sezon skończy się dla nas tak szybko, czyli na etapie ćwierćfinału play-off. Na analizę sezonu przyjdzie czas i wyciąganie wniosków – skwitował najwyraźniej przygnębiony andrychowski szkoleniowiec.
MKS Andrychów – TKS Tychy 3:1 (21:25, 25:20, 25:12, 25:15) i 1:3 (22:25, 22:25, 26:24, 20:25).
MKS: Gaweł, Maryon, Przystał, Munik, Jarzyna, Ściślak, Guzdek (libero) oraz Naliwajko, Gawina, Polak.
Stan rywalizacji play-off: (do 2 zwycięstw): 2:1 dla TKS Tychy i jego awans do półfinału.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska