Oświęcimianie od początku wiosny punktowali, ale trener miał świadomość, że same remisy mało dają. Gra była dobra, zwłaszcza w spotkaniu u siebie przeciwko Garbarni Kraków (1:1), ale brakowało im szczęścia.
- W Małogoszczu interesowało nas tylko zwycięstwo, bo sytuacja w środku tabeli zrobiła się ciasna - zwraca uwagę trener Soły. - Tradycją spotkań przeciwko Wiernej były szybko strzelone bramki. Udało nam się ją podtrzymać. Wydaje mi się, że odebraliśmy rywalom ochotę do __gry.
Mimo mocnego początku, szkoleniowiec miał nieco zastrzeżeń do swoich podopiecznych.
- Zabrakło nam trzeciego trafienia, po którym mógłbym dokonać zmian wiodących zawodników, żeby oszczędzić ich na konfront_ację przeciwko lublinianom - analizuje Stemplewski. - _Trzecią bramkę zdobyliśmy dopiero w doliczonym czasie. Ważne, że mamy już pierwszy wiosenny „skalp”, więc możemy się skupić na kolejnym.
Jesienią oświęcimianie wygrali w Lublinie 1:0, ale trudno na podstawie tamtego starcia mówić o układzie sił w rundzie rewanżowej. Lublinianie mają na koncie trzy zwycięstwa. Są więc na wysokiej fali. Z kolei Soła Oświęcim na własnym boisku jest groźniejsza niż na wyjazdach. Jednak spotkania w połowie tygodnia w jej wykonaniu - delikatnie mówiąc - dotąd nie należały do najlepszych. Oświęcimianie zbyt łatwo wówczas tracili gole.
- Owszem, mamy to w pamięci, ale może najwyższa pora w środowych spotkaniach zacząć pisać nową historię - zwraca uwagę Sebastian Stemplewski. - Lublinianie po trzech wygranych awansowali na 5. lokatę. Na pewno jest to rywal walczący do końca, co pokazują dotychczasowe wyniki i nie będzie można sobie z nim pozwolić nawet na _moment dekoncentracji. Mój zespół też ma swoje atuty i wielkie serce do walki. Wierzę, że na spotkania przeciwko drużynie mającej w historii ekstraklasową przeszłość, nie trzeba będzie specjalnie motywować zawodników do walki - _mówiąc te słowa oświęcimski szkoleniowiec z pewnością miał na myśli jesienną potyczkę przeciwko KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, który przyjechał do Oświęcimia jako lider, czyli zdecyowany faworyt, a przegrał na Przecznej 1:4.
W kadrze Soły zabraknie kontuzjowanego Dawida Wadasa. Natomiast za nadmiar kartek odpocznie Konrad Kasolik. Po kartkach do zespołu powróci Wojciech Jamróz, uchodzący za jednego z największych walczaków oświęcimskiej ekipy.
- Na pewno trzeba się cieszyć z tego, że na Wiernej udało na się zdobyć najwięcej goli w rundzie wiosennej. Wcześniej zdobywaliśmy jedną bramkę na mecz. Taki nagły przypływ skuteczności powinien być pozytywnym impulsem dla zawodników w perspektywie konfrontacji z Motorem - twierdzi Steplewski. - Poza tym, skuteczność rozłożyła się na kilku zawodników. Strzelecką norę wykonał wchodzący z ławki Arkadiusz Czapla. To pokazuje, że naszym dodatkowym atutem powinien być kolektyw. Mam świadomość, że przeciwko lublinianom możemy nie mieć zbyt wielu okazji bramkowych. Musimy być jednak skuteczni do __bólu.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska