W pierwszej części gospodarze byli tłem dla lidera. Nie obudziła ich nawet szybko stracona bramka, bo - po rzucie wolnym wykonywanym przez Krzysztofa Kalembę - Tomasz Wróbel odbił piłę przed siebie, więc do siatki z bliska wpakował ją Karol Kostrubała.
Później, po zagraniu ręką przez Sebastiana Ołownię, sędzia przyznał krakowianom karnego. Gospodarze liczyli jeszcze na swojego bramkarza, który w przeszłości obronił już kilka „jedenastek”, ale tym razem przegrał z Kalembą. Po jego strzale piłka tuż przy słupku wpadła do siatki.
Trzebinianie pierwszą groźną akcję przeprowadzili tuż przed przerwą. Z prawej strony w pole karne wpadł Kamil Włodyka. Mógł, a w zasadzie powinien strzelać, lecz zagrał wzdłuż bramki, a żaden z jego partnerów nie dosięgnął piłki (45 min).
Po chwili, po drugiej stronie boiska, z rzutu rożnego dogrywał Kalemba. Obrońcy znowu zbyt krótko wybili piłkę. Pierwszy strzał Łukasza Pietrasa Wróbel jeszcze obronił, ale wobec poprawki Tomasza Ogara był już bezradny. Tak lider wypracował sobie zaliczkę, pozwalającą mu kontrolować spotkanie w drugiej połowie.
Po zmianie stron goście pilnowali wyniku, a trzebinianie nie mieli pomysłu na zdobycie gola. Krakowianie mogli się pokusić jeszcze o kilka trafień. Po strzale Kalemby z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła słupek. Potem Mariusz Stokłosa zbyt długo dryblował w polu karnym, a już w doliczonym czasie Michał Kitliński z lewej strony wpadł w pole karne i - mając lepiej ustawionego partnera - zdecydował się na strzał. Niecelny.
W 89 min miejscowi mieli szansę na honorwego gola. Z lewej strony dogrywał Maciej Domurat, lecz Michał Kowalik na 5 m nie trafił głową w piłkę.
- Dla mojej drużyny, po serii czterech zwycięstw, konfrontacja z liderem przypominała zderzenie ze ścianą. Jesteśmy beniaminkiem, więc musimy z takiej lekcji futbolu wyciągnąć odpowiednie wnioski – powiedział Robert Moskal, trener trzebinian. - Potwierdziła się reguła, że jak już tracimy gole, to seriami. Tak było w Rzeszowie, czy Tarnowie.
- Na pewno szybko strzelone gole ustawiły to spotkanie. Nie były one jednak dziełem przypadku. Kluczem do sukcesu było wyeliminowanie atutów trzebinian i to nam się udało – ocenił Mirosław Hajdo, trener krakowian.
MKS Trzebinia/Siersza – Garbarnia Kraków 0:3 (0:3)
Bramki: 0:1 Kostrubała 2, 0:2 Kalemba 14 karny, 0:3 Ogar 45+1.
MKS: Wróbel (46 K. Pająk) – Sanok, Ołownia, Kalinowski (80 Górka), Niechciał (70 Jagła) – Repa, Gawęcki, Włodyka, Kowalik, Mizia (70 Domurat) – Stanek.
Garbarnia: Cabaj – Piszczek, Łukasik, Kalemba, Stokłosa – Nieśmiałowski, Kostrubała (72 Masiuda), Pietras, Kiebzak (75 Ciesielski) – Ogar (88 Kitliński), Górecki (86 Siedlarz).
Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków).
Żółte kartki: Ołownia – Kostrubała, Pietras.
Widzów: 400.