Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Incydent w cukierni pokazał, że brakuje nam... toalet w centrum Krakowa

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
Nasz Czytelnik barwnie opisał historię z cukierni, w której jest stałym klientem. Oburzył się na to, że kazano mu tam zapłacić za toaletę. Poprosiliśmy prowadzących cukiernie o wyjaśnienia w tej sprawie i dostaliśmy niemal równie obszerną odpowiedź z sugestią, że może problem nie leży na linii klient-cukiernia, ale na liczbie dostępnych toalet miejskich w centrum Krakowa tak licznie odwiedzanym przez turystów. Bo choć w całym mieście mamy ich sporo, to jednak w zatłoczonym centrum stosunkowo niewiele...

LIST KLIENTA CUKIERNI

Gorzki smak cukierni „Wadowice”

Incydent, który wydarzył się w środę w cukierni Wadowice, pozornie może wydawać się błahy. Nic bardziej mylnego. Jego skutki już przekraczają, sam bolesny incydent. Ale po kolei.

Po Mszy Świętej wieczornej ok. godz. 18.00, w kościele oo. Kapucynów w Krakowie i po adoracji Najświętszego Sakramentu, miałem zamiar udać się na ulicę św. Anny, by kupić świece do medytacji. Wyprodukowane z naturalnych olejków świece Fragole są w mojej opinii świetne. Do zakupu jednak nie doszło ponieważ zamiar mój brutalnie zniweczył incydent w cukierni Wadowice znajdującej się na trasie pomiędzy kościołem oo. Kapucynów, a ulicą św. Anny.

W drodze do sklepu dała o sobie znać ludzka natura (nie ja ją stworzyłem), moja fizjologia i doświadczyłem niecierpiącej zwłoki potrzeby skorzystania z toalety. Ponieważ w pobliżu nie ma czynnych miejskich toalet, w sytuacji „wyższej konieczności”, postanowiłem jako stały klient cukierni „Wadowice”, skorzystać z toalety w lokalu.

Jakiż to był błąd, jakie rozczarowanie! Po wejściu do cukierni, zobaczyłem młodego człowieka, prawdopodobnie w pomarańczowym sweterku, popijającego kawę i pogrążonego w lekturze. Za ladą stała ekspedientka, szczupła brunetka oraz sprzątająca na antresoli korpulentna blondynka.

Na drzwiach wejściowych do toalety wielkimi literami przyklejono obwieszczenie – „Toaleta dla Klientów cukierni. Dla pozostałych płatna 3 zł”. To mnie uspokoiło ponieważ jako osoba pobożna, często nawiedzająca Sanktuarium oo. Kapucynów (przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu), w drodze powrotnej równie często wstępuję do cukierni na kawę lub większy zakup słodkości. Zatem jako zwykły magister, a nie jakiś tam profesor z pobliskiego UJ, zrozumiałem napis dosłownie: „Toaleta dla Klientów cukierni”.

Kilka sekund po wyjściu z toalety gorzko pożałowałem, że nie zdecydowałem się jednak na kontynuowanie kariery naukowej i nie zrobiłem profesury, co zapewne nauczyłoby mnie odczytywania głębokiego sensu tego ogłoszenia.

Połączone siły dwóch ekspedientek: szczupłej brunetki i korpulentnej blondynki, z ukraińskim akcentem, w sposób bezpardonowy dokonały słownej napaści na moją osobę, zarzucając mi niemal włamanie do cukiernianej toalety.

Muszę przyznać, że w pierwszym momencie gwałtowność tego ataku, tembr głosów oraz spojrzenia rodem z „bazyliszka”, wbiły mnie w posadzkę cukierni. Poza emocjami z faktów, temperamentne ekspedientki zarzuciły mi” dlaczego nie przyszedłem i nie poprosiłem o klucz wówczas pobrałyby opłatę 3 zł lub zasugerowałyby zakup ciasta, a tak żądają natychmiastowej opłaty 3 zł!

Emocje ekspedientek również i mi się udzieliły, a w głowie zagotowało mi się jak w czajniku na kawę. Doświadczając słownej napaści w odwecie odparowałem, że po co miałem przychodzić po klucz skoro toaleta była otwarta? Po drugie jako stały klient uznałem, że mam prawo skorzystać bezpłatnie (zgodnie z napisem na odrzwiach).

Tu wyszedł na jaw mój błąd interpretacyjny. Nie chodzi o bycie klientem w ogóle, tylko o bycie klientem w dniu kiedy chce się skorzystać z toalety, czego już oczywiście nie napisano.

Wojna słowna w obronie toalety w wykonaniu obu ekspedientek trwała jeszcze dobre minuty. Wyszedłem z tej bitwy poraniony emocjonalnie jak po spotkaniu z afrykańskim kaktusem.

Po tym traumatycznym przeżyciu nie byłem już w stanie dotrzeć do sklepu ze świecami (stracił na tym właściciel sklepu oraz w niewielkim stopniu PKB). Zawiesiłem też decyzję o oświadczynach, ponieważ incydent w cukierni „Wadowice” uświadomił mi, że kobieta jest jak granat – nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Przy mojej dość delikatnej konstrukcji psychicznej byłoby to groźne dla zdrowia, a na pewno uciążliwe.

Cukiernia „Wadowice”, kojarzona dotąd ze słodką przyjemnością już do końca życia kojarzyć mi się będzie z gorzkim smakiem braku ludzkiej życzliwości, uprzejmości i wyrozumiałości.

Często przebywam w Rzymie gdzie prawie w ogóle nie ma miejskich toalet i jest rzeczą naturalną, że turyści korzystają z toalet w lokalach. Lubimy wspominać królową Bonę, cenimy kulturę cesarstwa rzymskiego i wzorujemy się na Włochach. Czas by cukiernia „Wadowice” zechciała dołączyć do kręgu cywilizacji europejskiej, gdzie z naturalnych potrzeb fizjologicznych nie trzeba się tłumaczyć, a tym bardziej być za nie łajanym.

Czegóż w tej sytuacji się domagać? Jakiej żądać satysfakcji? Ekspedientki powinny nadmiarowo umyć podłogi by zrozumieć, że ich misją jest życzliwość i służba Klientom. Przydałyby mi się z 3-5 sesji terapeutycznych, by wyrzucić z siebie negatywne emocje, którymi zostałem zainfekowany. Nie chce tych negatywnych emocji przekazywać dalej. Czy cukiernia zapłaci za moje sesje?

Nie kupiłem świec, odwlekam sprawę oświadczyn, wymagam interwencji psychoterapeuty. Czy to nie za dużo jak na jedno wejście do cukierni?

Pan Marek

ODPOWIEDŹ CUKIERNI WADOWICE

Opisana poniżej, jakże "barwnie" faktycznie, sytuacja jest nam znana z innej - naszej - perspektywy. Krótko wyjaśniając fakty: w naszym lokalu przy ul. Studenckiej obowiązuje opłata za korzystanie z toalety dla osób, które aktualnie nie są naszymi klientami (3 zł). Taka informacja jest wywieszona na drzwiach toalety, więc można się z nią zapoznać przed skorzystaniem z
niej. Klucz jest dostępny u obsługi, niemniej zdarza się, że klienci nie od razu zwrócą klucz i toaleta jest np. otwarta w danej chwili, co nie zmienia zasady jej funkcjonowania.

Decyzję o takim funkcjonowaniu toalety podjęliśmy na podstawie wieloletniego już prowadzenia kawiarni w tej lokalizacji, gdzie z pewnością, z racji dużego ruchu turystów oraz mieszkańców, jest duże zapotrzebowanie na dostępne toalety. Niemniej jednak, utrzymanie toalety dla naszych Klientów w czystości jest dla nas priorytetem, w sposób oczywisty generuje też koszty. Tym samym, nie prowadzimy toalety publicznej, i podobnie jak wiele miejsc w Krakowie i w całej Polsce, teoretycznie nawet bardzo dostępnych publicznie typu dworce kolejowe, zdecydowaliśmy się na wprowadzenie opłaty. Jednocześnie bardzo łatwo stać się klientem, dokonując nawet niewielkiego zakupu.

Nawiązując bezpośrednio do opisanego wydarzenia: Pan wchodząc do lokalu skierował się po schodach bezpośrednio na antresolę, gdzie znajduje się toaleta. Obecna tam koleżanka poinformowała go o konieczności opłaty - została zignorowana. Po skorzystaniu przez Pana i jego zejściu na dół został on po raz kolejny grzecznie poinformowany o konieczności uiszczenia opłaty, lub alternatywnie dokonania zakupu.

Reakcja Pana, mówiąc oględnie, była bardzo przykra dla naszej obsługi, zarówno w tonie jak i w treści, i równie wątpliwie "barwna", jak przedstawiony opis.

Na temat konstrukcji psychicznej, czy też subiektywnych odczuć danej osoby dotyczących wpływu świata zewnętrznego na jej świat wewnętrzny czy też fizjologię - nie podejmujemy się wypowiadać. W naszym odczuciu wymagałoby to zapewne posiadania odpowiednich kwalifikacji, my natomiast specjalizujemy się w kawie i słodkościach.

Napiszę tylko, że nasze koleżanki z zespołu również deklarują osobiste poczucie doznania traum i krzywdy w przebiegu tej sytuacji, natomiast wierzymy, iż poradzimy sobie z tym w ramach wewnętrznej grupy wsparcia koleżeńskiego...

Wyciągając wnioski, ze swej strony dołożymy zapewne jeszcze więcej starań, aby pisemna informacja dla Klientów stała się zrozumiała dla szerszego grona odbiorców, gdyż zaistniała sytuacja uświadomiła nam, iż nawet osoba, wydawałoby się, elokwentna i władająca z jakąż swadą naszym językiem ojczystym, może mieć problemy ze zrozumieniem przedstawionego zapisu. Natomiast za efekt końcowy nie odpowiadamy.

Jednocześnie ufamy, iż współczesne media mają jednak poczucie misji oraz odpowiednio skonstruowaną hierarchię priorytetów, a jednocześnie świat dookoła dostarcza na bieżąco tylu informacji, wołających o zajęcie się realnymi ludzkimi sprawami, iż niezwykle łatwym wydaje się być ustalenie ważności tematu, godnego podjęcia.

Z tej perspektywy np. być może wart podjęcia byłby faktycznie wspomniany przez Pana temat dostępności do publicznych toalet w tak dużym mieście jak Kraków, tak aby potrzeby fizjologiczne obywateli mogły zostać zabezpieczone z poziomu systemowego.

Incydent w cukierni pokazał, że brakuje nam... toalet w centrum Krakowa
Incydent w cukierni pokazał, że brakuje nam... toalet w centrum Krakowa

Publiczne toalety w Krakowie

Toalety publiczne w Krakowie znajdują się w utrzymaniu jednostki Klimat-Energia-Gospodarka Wodna. Jak widać na wykazie w ścisłym centrum w obrębie Plant, czy Rynku Głównego - nie ma ich zbyt wiele. Nie chodzi oczywiście o to by toaleta była na każdym rogu zabytkowego serca Krakowa, ale może są plany by tych punktów było więcej lub by lokalizacja tych istniejących była lepiej zakomunikowana mieszkańcom i turystom.

100 najlepszych potraw na świecie - jest ranking!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska