Porwany w Pakistanie polski inżynier Piotr S., pracownik Geofizyki Kraków, żyje. Tak zapewnia polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, pakistańscy dyplomaci i lokalni dziennikarze.
Porywacze dawali pakistańskemu rządowi czas na spełnienie swoich żądań do wczorajszego wieczora. Grozili, że zabiją Polaka, jeżeli do tego czasu ich towarzysze nie zostaną wypuszczeni
z więzień, a rządowe wojska nie zaprzestaną zwalczania talibów.
Termin minął, na szczęście Polak wciąż żyje. - Ciągle jestem jeszcze zdenerwowana, ale napięcie już trochę opadło - wyznaje w rozmowie z "Polską - Gazetą Krakowską" Dorota Bartula, była partnerka i matka 13-letniego Michała, syna Piotra S. Przez cały wczorajszy dzień śledziła
w mediach wszystkie informacje dotyczące porwanego. Jest szczęśliwa, że nie nadeszły tragiczne wiadomości z Pakistanu.
- Jestem już tym wszystkim bardzo zmęczona. Chciałabym, żeby to się szybko skończyło - dodaje Bartula.
Zdaniem pakistańskiego reportera Fakhara Kakakhela z telewizji AAJ, autora nagrania, na którym Piotr S. przekazuje światu żądania porywaczy, ultimatum było tylko formą nacisku na pakistański rząd.
- Nie sądzę, aby życie Polaka było realnie zagrożone - mówi naszemu reporterowi Kakakhel. - Cały czas trwają negocjacje między rządem a porywaczami, a samo ultimatum niewiele oznacza. Gdyby wasz rodak był już martwy, to porywacze by się tym pochwalili - dodaje.
Jego zdaniem rozmowy będą się przeciągać, bo taka jest specyfika tradycyjnych negocjacji prowadzonych przy pomocy rad lokalnej starszyzny, zwanych "dżirga". - Nie sądzę, aby chodziło
w tym wypadku o okup - przekonuje Kakakhel.
Przez cały wczorajszy dzień pojawiały się medialne spekulacje o zmianie warunków przez porywaczy. Pytano ekspertów o możliwość wykupienia Polaka. We wtorek wieczorem d0 Pakistanu poleciał supernegocjator Zenon Kuchciak, specjalny wysłannik MSZ, który stara się naciskać
na pakistański rząd. Kuchciak działał już w tej sprawie, wysłany przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w grudniu ubiegłego roku, jednak niewiele wtedy osiągnął.
- Nasz wysłannik rozmawiał już z przedstawicielami pakistańskiego rządu i przedstawicielami służb prowadzących sprawę - zapewnia Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy MSZ. - Pakistańczycy ciągle negocjują z porywaczami - dodaje.
Czy polski rząd może zrobić coś jeszcze, by uratować porwanego? Zdaniem dr. Krzysztofa Liedela, eksperta ds. zwalczania terroryzmu, już niewiele. - Teraz mogą go uratować tylko Pakistańczycy
- wyjaśnia. - Najbardziej prawdopodobne jest przedłużenie ultimatum i dalsze negocjacje - dodaje Liedel. Wyjaśnia, że porywacze będą się posługiwać Piotrem S. jako kartą przetargową w dalszych naciskach na pakistański rząd.
Porwany przez talibów Polak jest jednym z wielu uprowadzonych w Pakistanie cudzoziemców. Od 2001 r. doszło w tym kraju do prawie 500 porwań, z których tylko jedno skończyło się tragicznie. Większość uprowadzonych przetrzymywano bardzo długo, nawet rok.
Dodajmy, że wczoraj w Pakistanie talibowie porwali 30 policjantów. Wypuścili ich jednak po kilku godzinach.
Pracujący w Pakistanie dla Geofizyki Kraków 42-letni Piotr S. jest przetrzymywany przez porywaczy od 28 września 2008 r. Porwano go, gdy jechał do pracy. Jego trzej pakistańscy towarzysze zostali zastrzeleni.