Granie w środku tygodnia to dla każdej amatorskiej drużyny wyzwanie - jeśli chodzi o skompletowanie optymalnego składu. Nie inaczej jest w Jutrzence.
- Bardzo duży problem. Nie duży, tylko bardzo duży - przyznaje Piotr Powroźnik, trener giebułtowian, pytany o najbliższe spotkanie. - Wiadomo, że trzeba wyjechać około godziny 12-13, a ja w drużynie mam chłopaków, którzy albo pracują albo studiują.
Podkreśla jednocześnie, że organizacja wyjazdu ma sztywną formę: - Kopałem trochę w piłkę, udało mi się w życiu zobaczyć parę rzeczy, dlatego sami staramy się podchodzić do sprawy w miarę profesjonalnie. Spotykamy się kilka godzin przed meczem, jemy mały obiadek w hotelu, wsiadamy w autokar i jedziemy. Nie ma mowy, żeby ktoś przyjeżdzał własnym autem i prosto z niego wychodził na boisko. Ja w takich kwestiach jestem stanowczy, nie ma półśrodków: albo ktoś jest przygotowany do grania i ma głowę wolną parę godzin przed meczem albo ma wolne od gry.
Powroźnik nie ukrywa, że kolejnych spotkań w środku tygodnia chce już uniknąć. - Dlatego w niedzielę rozegraliśmy mecz w Stanisławiu Dolnym, gdzie boisko nie nadawało się do gry - mówi. - Działy się tam kuriozalne rzeczy: zawodnik biegł i zostawiał but w błocie.
Z ostatnią drużyną w tabeli Jutrzenka miała zaskakująco trudną przeprawę. Zwyciężyła wprawdzie 5:3, ale po pierwszej połowie przegrywała 1:2. - Nie ubliżając drużynie Sosnowianki, to warunki były dla niej idealne - dobre do wybijania piłki do przodu, ale strasznie utrudniające ataki. Na szczęście jedna połowa boiska nadawała się do biegania, a druga do gry jak w rugby.
Było to piąte z kolei zwycięstwo giebułtowian. W tabeli zajmują trzecie miejsce, ze stratą dwóch punktów do Hutnika Kraków i Wiślanki Grabie. Obie te drużyny też mają zaległości do odrobienia - 18 października. Tak czy inaczej, dziś w Andrychowie Jutrzenka powalczy o pozycję lidera.
- Każdy z naszych zawodników próbował wcześniej sił w wyższych ligach i teraz mają jakieś ambicje sportowe - mówi trener. - My gramy w każdym meczu o zwycięstwo. Wiadomo, że Beskid też ma swoje ambicje, plany, chce się utrzymać. Nie będzie nam w Andrychowie łatwo, ale na pewno naszym wielkim atutem będzie tamtejsze boisko - przepiękne, równiutkie.
Powroźnik dodaje: - Spisujemy się, powiedzmy, nieźle, chociaż są też mankamenty, rzeczy do poprawy. Za łatwo tracimy bramki. Mamy jednak w zespole indywidualności, udaje nam się spotkania wygrywać, ale nie zagraliśmy jeszcze w tym sezonie meczu, w którym zaprezentowalibyśmy pełnię możliwości. A są bardzo duże. Mam nadzieję, że im więcej trenujemy, im więcej ćwiczymy taktyki, to tym lepiej ta gra będzie wyglądać.
IV liga, grupa zachodnia - mecze zaległe 11 października (wszystkie o godz. 15.30): Orzeł Piaski Wielkie - KS Olkusz, Beskid Andrychów - Jutrzenka Giebułtów, TS Węgrzce - Michałowianka.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU