Cracovia zaprasza na swoje mecze clipem "Dodaj nam wiatru w żagle". Okręt z piłkarzami wciąż stoi w miejscu, choć wydawało się, że w Białymstoku może wreszcie wyrwać kotwicę. "Pasy"przystępowały do meczu z Jagiellonią w Białymstoku po dwóch porażkach. Czarna seria trwa nadal - "Pasy" przegrały po raz trzeci i sytuacja teamu trenera Roberta Podolińskiego - i jego samego - robi się coraz gorsza.
Ciśnienie Podolińskiemu skoczyło zanim jeszcze rozpoczął się mecz. W połowie rozgrzewki okazało się, że urazu kolana nabawił się Dawid Nowak i trzeba dokonać zmiany w wyjściowym składzie. Do gry musiał wejść Deniss Rakels.
Szkoleniowiec narzekający na to, że "Pasy" mają kłopot na prawej flance, dokonał jeszcze jednej zmiany, w porównaniu z ostatnim meczem z Legią Warszawa. W miejsce Krzysztofa Nykiela postawił Dariusza Zjawińskiego, wycofując go z linii ataku.
"Pasy" maksymalnie zagęściły drugą linię, szukając szansy w akcjach skrzydłami. Zjawiński szybko popisał się świetnym podaniem na środek pola karnego, spod opieki obrońcy uwolnił się Mateusz Cetnarski, ale strzelił koło słupka. Początkowo defensywa "Pasów" grała spokojnie i nie dopuszczała rywali do sytuacji bramkowych.
Goście wykorzystali też koszmarny błąd obrony miejscowych. Sebastian Madera wpadł na Filipa Modelskiego, piłkę przejął Łukasz Zejdler i - uprzedzając biegnącego na niego bramkarza Jakuba Słowika - dokładnie podał do Rakelsa. Temu nie pozostało nic innego, jak z 7 m posłać piłkę do pustej bramki.
Łotysz, który od 1. minuty zagrał z konieczności w 18. meczu w polskiej ekstraklasie (9. w Cracovii) zdobył pierwszego gola.
- Już przed meczem były rozmowy z trenerem, że zagram na sto procent, choć nie od początku - stwierdził zdobywca gola.
"Jaga" zaatakowała groźniej i Maciej Gajos sprawdził Krzysztofa Pilarza. Jednak najtrudniejsze chwile krakowski bramkarz przeżywał w samej końcówce tej połowy. Najpierw w 45 min w kapitalny sposób obronił uderzenie Mateusza Piątkowskiego z 5 metrów, a w doliczonym czasie gry, po ni to centrze ni to strzale Daniego Quintany, ten sam zawodnik trafił w słupek, strzelając głową. Golkiper krakowian najadł się strachu.
"Pasy" niezbyt długo nacieszyły się prowadzeniem. Gajos podbiegł w okolice pola karnego, uprzedził Bartosza Ryma-niaka i bardzo precyzyjnym strzałem z lewej nogi trafił tuż przy słupku do siatki. W 62 min Patryk Tuszyński popisał się strzałem przewrotką, ale na wysokości zadania stanął Pilarz. Dwie min później Madera, strzelając głową trafił w poprzeczkę.
Gospodarze byli w natarciu, czekali na swoją szansę. W 87 min z prawej strony centrował Grzyb, Jan Pawłowski z kilku metrów strzelił w słupek, ale ze skuteczną dobitka pospieszył były zawodnik... Hutnika Kraków Michał Pazdan. To był cios, po którym Cracovia nie mogła się już podnieść. - Nie możemy tak grać w końcówce spotkania - stwierdził Pilarz. - Pierwsza połowa była w miarę fajna, ale znowu się zdrzemnęliśmy na początku drugiej części. To są dziwne błędy. Po trzech meczach jest zero punktów, więc na pewno nie jest wesoło.
- To był mój pierwszy mecz od maja, nie grałem nawet sparingów, dopiero od środy trenowałem z drużyną - powiedział szczęśliwy Pazdan.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!