Głosem miłym, niczym świergot pana z biura obsługi klienta komórkowej sieci, pragnącego ożenić ci dodatkowy pakiet danych za 10 złotych, wyjaśniasz - znowu - że droga krótka nie będzie, ale za to fajna i w ogóle. "Aha, to fajnie" - słyszysz w odpowiedzi i ufasz, że prolongowanie przez dzieci usługi "powstrzymanie się od marudzenia" potrwa przez najbliższe sto kilometrów. Niestety, szybko zderzasz się ze zjawiskiem względności czasu. "Ile będziemy jeszcze jechać?" pada z tylnego siedzenia już po półgodzinie, która dla dorosłego człowieka trwa zaledwie 30 minut, ale dla dzieci okazuje się wiecznością. "Jeszcze długo, ale pobawmy się, kto pierwszy zobaczy krowę" - proponujesz, choć dobrze wiesz, że ta zabawa w szukanie krowy nie ma przed sobą wielkiej przyszłości. Młodzi uczestnicy tracą do niej zapał po pięciu minutach. "Nudzi mi się, kiedy będziemy?". Zagrajmy w zagadki! Czy to jest zwierzę? Nie. Czy to jest człowiek? Nie. Czy to jest rzecz? Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Poddaję się. "Tato, chodziło o kucyka Pony!". No to przecież pytałem, czy to zwierzę. "Ale to nie jest zwierzę, Pony to zwierzę z bajki!". Świetna zabawa. Na 15 minut. "Niewygodnie mi". "Niedobrze mi". "Daleko jeszcze?". Piosenki! O dżizas, tylko jak się zaczynała ta z żołnierzem, który ma serce w plecaku?
Przeciągłe "Taa-too...." wyrywa cię z sekundowego zamyślenia. Sam się zastanawiałeś, kiedy będziesz na miejscu i wyszło ci, że jeszcze nie ma półmetka. "Taa-too..., nudno, pas uwiera, chcę się odpiąć, piiić, otwórz okno, zamknij okno, miś mi spadł, chcemy siku, zatrzymajmy się, dlaczego tu się zatrzymujemy, jeeeść, piiić, miś mi spadł, chcę się odpiąć, kiedy dojedziemy, puść inną muzykę, inną, inną, inną, piiić, nudzi nam się, idę spać". Aaaaa! Zaraz, ktoś powiedział SPAĆ? Tak, kochane, drzemnijcie się chwilkę, a jak się obudzicie, może będziemy już na miejscu. Aa-aa-aa, kotki dwa. No, minimum godzina spokoju. "Taa-too...". Słucham? "Odechciało nam się spać. To kiedy będziemy?". O, krowa, mam punkt.
Docierasz na miejsce wyczerpany, wychodzisz z auta z walizami, torbami, kanarkami, ucinasz sobie drzemkę. Wróć, nie ucinasz. Ktoś z roześmianą buzią szarpie cię za ramię. "Tato, tato! Chodź się pobaw". Oho, prawdziwa jazda dopiero się zaczyna.
Ps. Wracam z felietonem z urlopu za dwa tygodnie.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!