Jak jeść i pić, to tylko w Wysowej-Zdroju. Tak przynajmniej wynika z najnowszej listy Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Małopolska. Ta bowiem powiększyła się aż o 15 potraw i wodę mineralną wprost z uzdrowiska. Od teraz stanie się ono ważnym kulinarnym punktem na mapie Europy. Smakoszy na pewno skuszą, choćby ze względu na tajemniczą nazwę, kluski barchanowe, faszerowane rydzami.
- Od kilku pokoleń są przyrządzane w naszym małopolskim domu. Doskonale smakują nadziewane różnymi farszami, między innymi smażonymi rydzami z tymiankiem - zachwala Katarzyna Miernik-Pietruszewska ze Starego Domu Zdrojowego.
Owa „barchanowość” to nic innego jak kolor. Ten bowiem jako żywo przypomina barwę damskich pantalonów w czasach, gdy o wybielaczach i proszkach do prania nikomu się jeszcze nie śniło. Choćby najbielsze, z czasem po prostu szarzały. - Ponieważ każde z dań musiało mieć jakąś historię, nawiązanie do koloru było jak najbardziej na miejscu - dodaje Barbara Miernik, mama pani Katarzyny, śmiejąc się przy tym serdecznie.
Dostali dwa dania, a wybrali... piętnaście
Sieć Dziedzictwa istnieje od 1995 roku. Skupia producentów, przetwórców, restauratorów, sprzedawców z poszczególnych regionów Europy, a jej celem jest promocja lokalnej, tradycyjnej żywności. Regionalne Dziedzictwo Kulinarne można traktować jako specyficzny „znak jakości”.
- Wszystko zaczęło się w minionym roku po telefonie do urzędu marszałkowskiego. Dotyczył zupełnie innej sprawy, ale jak to bywa w rozmowie, od słowa do słowa, padło pytanie, czy nie chcielibyśmy przystąpić do takiej sieci - wspomina pani Barbara.
Po zastanowieniu uznała: czemu nie? Wybrała kiszone rydze i żur z takowych. Na swoistą inspekcję przyjechała specjalna komisja degustatorów. - Pokosztowali tego, co im zaserwowaliśmy, pochwalili - wspomina. - Zastrzegli jednak, że na ich oko, spory potencjał, by pretendować do listy, ma też kilka innych naszych potraw - dodaje.
Kilka szybko zmieniło się w kilkanaście, a dokładnie w piętnaście. O ile serce pani Basi rosło z dumy, to szybko okazało się, że przyjemności łączą się z obowiązkami. Nie takimi łatwymi. Każdą z potraw trzeba było szczegółowo opisać. Nie wystarczył sam przepis, konieczne było udowodnienie, że poszczególne składniki pochodzą tylko z Małopolski. Na dodatek każde z dań musiało mieć jakąś historię, wpisaną w kulinarną tradycję naszego regionu.
- To było jak praca magisterska - wspomina ze śmiechem pani Barbara. - Kilkadziesiąt drobno zapisanych stron, dziesiątki godzin w kuchni, tyle samo na szukaniu jak najlepszych składników - wylicza.
Smaki wód czy wysowscy zbóje?
Do wysowskich kulinariów dołączyło uzdrowisko ze swoimi wodami mineralnymi, również tymi leczniczymi. Można by więc żartobliwie powiedzieć, że po kuchennych swawolach w Starym Domu Zdrojowym, warto wesprzeć trawienie szklaneczką z Henrykiem.
- Choć w swoim dorobku mamy już wiele wyróżnień, to jest nam szczególnie bliskie. Grupa tych, którzy mogą się pochwalić certyfikatem sieci, to elitarne grono - mówi Wacław Furmanek, prezes zarządu Uzdrowiska Wysowa.
Komisja przyznająca certyfikat poznała historię uzdrowiska. - Przecież niegdyś naszymi wodami leczył się hrabia Lanckoroński, właściciel Wysowej, a o leczniczych walorach naszych wód wiedzieli już zbóje grasujący w Beskidach - komentuje żartobliwie.
Certyfikat przyznawany jest na rok. - Po tym czasie trzeba będzie na nowo zawalczyć o tytuł. Na pewno to zrobimy - zapowiada prezes.
By wznowić certyfikat, trzeba spełnić konkretne warunki.
- W razie potrzeby, w zanadrzu mamy naszych zbójów - mówi z przymrużeniem oka.
Zbigniew Kostecki wysowskie wody smakuje jako kuracjusz. - Mają specyficzny smak, bardzo mi on odpowiada - mówi z uśmiechem, wychylając kubeczek Henryka.
Wszystkie potrawy i wody z Wysowej lada dzień znajdą się na stronie internetowej Sieci Dziedzictwa. W najbliższy poniedziałek zaś odbędzie się uroczyste wręczenie certyfikatów.