Ola wraca do domu po dwuletniej nieobecności. Odkrywa, że dom jest wystawiony na sprzedaż, a w łóżku z matką śpi obcy mężczyzna. Bliscy pozornie ruszyli z życiem dalej po niespodziewanej śmierci ojca, a pobyt Oli w domu nie jest nikomu na rękę. Wśród pakowanych do przeprowadzki rzeczy dziewczyna odnajduje rodzinne kasety wideo. Wraz z rodzeństwem - młodszym bratem Pipkiem i najmłodszą siostrą Ajką – postanawiają odtworzyć wspomnienia z dzieciństwa.
Bohaterka dąży do naprawienia rozbitych więzi rodzinnych, ale przywołanie trudnych wspomnień sprawia, że rodzeństwo skłóca się jeszcze bardziej. Ola odkrywa, że każde z nich przeżywa traumę na swój sposób - w samotności i nie może się z nią uporać. Konfrontując się z rodziną, doprowadza do jednak przełamania wiszącego w powietrzu napięcia.
„Innego końca nie będzie” to autorski debiut pełnometrażowy młodej reżyserki Moniki Majorek. Jej filmy krótkometrażowe („Inka”, „Pierwszy”, „Po sezonie”) gościły na wielu międzynarodowych festiwalach, zdobywając nagrody za reżyserię, zdjęcia i muzykę. Historia zawarta w jej pierwszej fabule ma swe źródła w życiu osobistym reżyserki, bo sama doświadczyła ona wczesnej śmierci jednego z rodziców. Nic więc dziwnego, że właśnie wokół tego wątku postanowiła osnuć historię w swym debiutanckim filmie. Pomysł ten pojawił się na jej ostatnim roku studiów i początkowo miał być dyplomem, ale ostatecznie zamienił się po ośmiu latach na debiutancki pełny metraż.
- Ten film jest dla mnie o tym, jak różnie pamiętamy bliskie nam osoby i jak różne mamy podejścia do wspomnień, żałoby, potrzeby rozmawiania o zmarłych. Każdy przeżywa to w swoim tempie i moment, w którym okazuje się, że nie potrafimy o tym rozmawiać, jest momentem zapalnym dla tej rodziny, jak pewnie dla wielu innych rodzin. Jest to dla mnie bardzo uniwersalna opowieść o rodzinach, które kiedyś były blisko, ale wraz z upływem lat role się pozmieniały, więzi się poluźniły i powrót do tego, co było kiedyś, bywa bardzo trudny – tłumaczy reżyserka.

Monice Majorek udało się skompletować silną obsadę. Na ekranie zobaczymy gwiazdę serialu „Morderczynie” – Maję Pankiewicz, czterokrotną laureatkę Orłów – Agatę Kuleszę, docenionego przez widzów serialu „1670” Bartłomieja Topę, a także Sebastiana Delę („#BringBackAlice”), Cezarego Łukaszewicza („Chłopi”) i Klementynę Karnkowską („Wyrwa”).
- Dla mnie jest to film o mierzeniu się ze stratą i próbie zrozumienia, jak z nią żyć i nawiązać bliskość z powrotem. Monika napisała scenariusz z ogromną czułością. Pięknie opowiada o relacjach międzyludzkich, dlatego ten film jest ważny. Dotyka spraw, z którymi każdy człowiek prędzej czy później się mierzy. Opowiada też o tym, jak ważne są relacje rodzinne i że warto o nie walczyć – mówi Maja Pankiewicz.
„Innego końca nie będzie” trafił w zeszłym roku na dwa najważniejsze polskie festiwale filmowe – Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i Warszawski Festiwal Filmowy. Podczas tego drugiego zdobył prestiżową Nagrodę Publiczności. Spotkał się też z ciepłym przyjęciem w mediach. „Mocne, trzymające za gardło kino, które poraża swoim autentyzmem. Poruszający obraz. O mnie. O tobie. O nas. Prawdziwe kino o prawdziwych ludziach i ich uczuciach” – napisał „Telemagazyn”. A serwis Interia uznał: „Reżyserka stąpa śladami refleksyjnego kina Kieślowskiego i Zanussiego”.
- Młodzi ludzie mówią mi, że klasyczny model rodziny się nie sprawdza, że trzeba wybrać model singla albo relacji bez zobowiązań. Ten film wraca do świata, za którym prawdopodobnie większość z nas tęskni. Bo myślę, że ta historia jest też o tym, że ta rodzina stanowi dla siebie wsparcie. Nawet jeżeli jest moment zawieszenia, w którym się nie dogadują, to prędzej czy później, jeżeli będą chcieli, to do tego porozumienia dojdzie i będą mogli przepracować traumy wspólnie – podkreśla Agata Kulesza.
Film „Innego końca nie będzie” trafi na ekrany krakowskich kin w piątek 28 lutego.