Dron z „najwyższej półki” razem z osprzętem i wymaganymi licencjami, to koszt rzędu ok. 40 tys. zł. Waży aż cztery kilogramy i może wzbić się maksymalnie na wysokość 600 metrów. Piotrowi Strycharskiemu musi wystarczyć 150 metrów - na tyle bowiem za każdym razem otrzymuje zezwolenie na loty. Wiele punktów na mapie powiatu oświęcimskiego, jak n.p. otoczenie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau czy firmy Synthos, wymaga specjalnych zezwoleń.
- Nie można tak po prostu wzbić się w powietrze - mówi Piotr Strycharski. - Trzeba przejść kurs, zdać egzamin i zdobyć licencję. Trzeba wiedzieć jak i gdzie latać, aby nie narazić się na przyjemności - dodaje.
W nawigacji pomaga specjalna aplikacja. W filmowaniu, robieniu zdjęć, a nawet transmisji na żywo – możliwości drona i zezwolenia w strefach.
- Po wprowadzeniu stref 2 lipca, mój dom w Pławach znalazł się w strefie,gdzie nie mogę używać drona. Ale jednocześnie pojawiły się „wolne przestrzenie” między Synthosem i Muzeum, i za Kauflandem - dodaje.
Pan Piotr otrzymał zgodę od Państwowego Muzeum w Oświęcimiu, na wschód i zachód słońca nad Bulwarami w najbliższy weekend. Aby go spotkać, trzeba być o świcie, albo późnym wieczorem. Chce zatrzymać w kadrze wschód i zachód słońca nad Sołą.
Swoje pasje może spełniać dzięki dofinansowaniu ze środków Unii Europejskiej w ramach działania LGD Dolina Soły.
Zobacz także:
10 najszybciej wyludniających się miast w Małopolsce
