Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Rafał Skąpski poznał swoją babcię Zofię z Odrowąż-Pieniążków Skąpską, przepisując jej pamiętnik

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
Zofia z Odrowąż-Pieniążków Skąpska (po lewej). Obok fragment jej pamiętnika oraz Wanda i Antoni Skąpscy
Zofia z Odrowąż-Pieniążków Skąpska (po lewej). Obok fragment jej pamiętnika oraz Wanda i Antoni Skąpscy Archiwum Rafała Skąpskiego
Zofia Skąpska pisała artykuły do gazet, organizowała życie kulturalne nie tylko swojej rodziny, ale także małej społeczności chociażby podsądeckiej Brzeznej. Co najważniejsze przez lata swojego życia pisała niezwykle interesujący pamiętnik. Ponad 10 lat trwała praca nad wspomnieniami Zofii Skąpskiej, które do druku przygotował jej wnuk Rafał Skąpski. W sądeckim ratuszu 9 stycznia o godz. 17 odbędzie spotkanie z autorem opracowania.

FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg

Nie da się nie lubić Zofii Skąpskiej: kochająca matka, postępowa gospodyni, która przy nawale obowiązków nie zaniedbywała potrzeb kulturalnych… Nie była typową żoną-ziemianką?
Dziękuję za miłe słowa pod adresem mojej babci. W tym pytaniu wyczuwam jednak założenie, że te walory, które wymienił pan, stoją w sprzeczności z potocznym pojęciem: typowa ziemianka. Nie mam wzorca, który mógłbym pokazać i powiedzieć - oto są cechy ziemiaństwa, czy węziej, cechy kobiety ziemianki. W tekście rekomendującym tę książkę Eustachy Rylski napisał, że moja babcia, jej życie i postawa przeczą nieuprawnionej opinii o ziemiaństwie jako o klasie próżniaczej. Zapewne, jak w każdej warstwie społecznej, odnajdziemy w ziemiaństwie, może nawet nierzadkie, przykłady osób i zachowań, o których zgodnie powiemy: ależ to byli próżniacy, wyzyskiwacze, utracjusze... Jednak rozmawiamy o konkretnej osobie, o konkretnej rodzinie, która dowiodła, także w pokoleniu poprzednim, jak i następnych, że Skąpscy, Pieniążkowie, Ruszkowscy, Bukowscy czy Krzyżanowscy, kierowali się w życiu poczuciem obowiązku, odpowiedzialności i patriotyzmu wreszcie. Proszę wsłuchać się choćby w ten cytat ze wspomnień: „Dzierżawę Brzeznej wzięliśmy na lat dwanaście. Kawał to czasu, nie robi mi żadnej różnicy, że nie jest to nasza własność, pracujemy tutaj całą duszą, jakby to było nasze własne i wkładamy w naszą pracę wiele umiłowania.” W tym sensie była typową żoną-ziemianką i takimi chciała widzieć swoje córki.

Pan, jak przyznał, w swoim dzieciństwie spotkał ją tylko trzy razy. Praca nad jej pamiętnikiem była okazją do jej poznania?
Tak, oczywiście, z każdą partią przepisanych wspomnień poznawałem coraz lepiej moją babcię, poznawałem jej zainteresowania, jej cechy charakteru, pasje społeczne i kulturalne. Zrozumiałem, dlaczego moje kuzynki i kuzyni otaczają ją rodzajem kultu. A przy okazji poznawałem wiele nieznanych mi, lub znanych powierzchownie, szczegółów z dzieciństwa mego ojca i jego rodzeństwa.

Czy taki sam obraz Zofii Skąpskiej przedstawiał pana ojciec?
Niestety ojciec nie zdążył mi zbyt wiele opowiedzieć. Zmarł dwa lata po swej matce, gdy ja miałem 12 lat. Zawsze mi brakowało rozmów z nim, nie tylko o jego dzieciństwie, nie tylko o Sądecczyźnie. Wydaje mi się, że chłopiec w wieku 12-15 lat najbardziej potrzebuje kontaktu właśnie z ojcem. Rozmawiał oczywiście ze mną, opowiadał o dzieciństwie w Brzeznej, ale chyba więcej o swym ojcu Janie, o swym dziadku Antonim. Wspominał służbę w kawalerii, pierwszą pracę u Sanguszków w Gumniskach. Gdyby żył dłużej, na pewno dowiedziałbym się od niego więcej i byłyby to coraz poważniejsze rozmowy, na coraz „wyższym” szczeblu.

Odkrył pan w pamiętnikach babci coś, czego nie wiedział o swojej rodzinie?
W kwestiach generalnych raczej nie, specjalnych zaskoczeń nie było. Ale kilka wiadomości było elektryzujących. Jak choćby to, że pradziad Pieniążek był burmistrzem Gorlic, że jego portret powinien znajdować się u potomków jednej z sióstr babci, co się okazało prawdą i zdjęcie tego portretu jest pomieszczone w książce. Na pewno zaskoczeniem były zachowane w zeszytach babci autografy oficerów pierwszej kadrowej, którzy 14 grudnia 1914 roku nocowali w Brzeznej. Prezentuję je również. Wielkim odkryciem, niejako przy okazji, jest niezwykły sądecki fotograf amator Wojciech Migacz. Co prawda, nie wymienia go babcia z nazwiska w książce, ale przygotowując tekst do druku i opatrując go zdjęciami zrozumiałem, że co najmniej kilka zachowanych w rodzinie zdjęć jest jego autorstwa, a co więcej, w zbiorach sądeckiego Muzeum Okręgowego odkryłem kilka zdjęć Migacza, na których jest Brzezna, są dziadkowie, mój ojciec i jego rodzeństwo. Praca nad książką uruchomiła lub zintensyfikowała wiele kontaktów z potomkami sióstr babci, dzięki którym mogłem uszczegółowić informacje w niektórych przypisach i otrzymałem skany wielu cennych zdjęć rodzinnych. Te wspomnienie dają też odpowiedź, dlaczego tak wiele osób w naszej rodzinie miało i ma w sobie, najogólniej to nazywając, imperatyw działalności społecznej, to rodzaj genu przekazywanego z pokolenia na pokolenie.

Zofia Skąpska opowiada nie tylko o swojej rodzinie, pamiętnik nie jest tylko na nią skierowany. Autorka pisze też o relacjach z innymi rodzinami i o tle, dziś, historycznym (np. Piłsudski i legioniści, I wojna światowa).
To, że jest we wspomnieniach takie szerokie tło, to ich walor, to między innymi przekonało wydawnictwo, że zaciekawią one czytelników także spoza kręgu rodziny, co się zresztą dzieje. Ilość osób wymienionych przez babcię, to była także spora dla mnie niespodzianka, mogłem dowiedzieć się z kim choćby przez chwilę dane jej było się zetknąć. A wielka historia, która przetacza się obok życia autorki, jest ukazana nienachalnie, bez dydaktyki, bez zbędnych emocji. Los i tak zwane jego wyroki są przyjmowane jako coś, na co się nie ma większego wpływu, coś czego nie da się uniknąć, z czym trzeba się pogodzić i żyć, trwać, czyniąc swoje. Z kilkoma potomkami opisanych rodzin już nawiązałem kontakt, na kolejne liczę w miarę rozpowszechniania się książki. Dla przykładu, od dłuższego już czasu mam kontakt z wnuczką Adama Stadnickiego, właściciela Brzeznej w czasie gdy dziadkowie ją dzierżawili, a nie tak dawno okazało się, że prawnukiem ujętego we wspomnieniach gospodarza z Podegrodzia Jakuba Burdackiego jest Sylwester Rękas szef sądeckiego archiwum, a jego kuzynka Magdalena Górczyk kieruje szkołą w Brzeznej. To niezwykle wzruszająca kontynuacja znajomości w kolejnym pokoleniu.

Lektura pamiętnika babci i praca nad nim, miały wpływ na pana decyzję o sprowadzaniu się na Sądecczyznę, gdzie urodził się pana ojciec?
Sądecczyzna, a przede wszystkim Brzezna, najpierw ze wspomnień ojca i jego rodzeństwa, a potem z rękopisów babci jawiła się jako kraina doskonałości, jako rodzaj raju utraconego. To wzbudzało potrzebę osobistego przekonania się, że tak jest. Gdy zacząłem pracę w ministerstwie kultury, postanowiłem szczególną troską objąć ten region, bywałem tu możliwie jak najczęściej, starałem się pomagać nie tylko w obszarach mi podległych, na przykład przyczyniłem się do wymiany dachu budynku szkoły w Janczowej. Po latach intensywnych zajęć zawodowych i społecznych postanowiliśmy z żoną urządzić sobie miejsce może nie wyłącznie odpoczynku, ale mniej absorbujących zajęć, gdzieś poza Warszawą. W zasadzie nie było wątpliwości, że powinna to być Sądecczyzna. Przypadek, a może zrządzenie dobrego losu sprawiło, że mieszkamy w Jazowsku, we wsi, w której w latach 1865-1875 zarządcą był mój pradziad Antoni, a w 1873 urodził się dziadek Jan.

Powstanie tej książki to niemal tytaniczna praca, bo powstała z dwudziestu jeden stukartkowych zeszytów, które trzeba było odczytać, przepisać, zredagować… Długo pan nad nią pracował?
Zacząłem przepisywać rękopis około 10 lat temu. Czyniłem to w chwilach wolnych od zajęć zawodowych czy rodzinnych, powoli i często z dużymi przerwami. W zasadzie robiłem to dla siebie i wąskiego kręgu rodziny. Babcia spisała wspomnienia gęstym, trudnym współcześnie do odczytania pismem. Rozsyłałem przepisane większe całości wśród rodziny, a nawet nieco szerzej, wspomnienia budziły zainteresowanie, a często i zachwyt. Gdy osiadłem w Jazowsku, prace nad tekstem zintensyfikowałem. Pierwszym pomysłem było wydanie niewielkiej, tylko sądeckiej części wspomnień, w ramach biblioteczki Rocznika Sądeckiego. Czas podpisania stosownej umowy z dofinansowującym wydawnictwo Urzędem Miasta Nowego Sącza zbiegł się z, trochę wymuszoną okolicznościami, decyzją o moim starcie w miejskich wyborach prezydenckich. Uznałem, że ten rodzaj związku kandydata z urzędem nie przystoi i z podpisania umowy zrezygnowałem. Po wyborach znalazłem w Warszawie renomowanego wydawcę (Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik), który po analizie mojej propozycji wydania nieokrojonych wspomnień zaakceptował ją. Wyszło to z korzyścią dla książki, liczy ponad czterysta stron, zawiera sto dwadzieścia zdjęć, obejmuje całą pierwszą część życia autorki i rodziny. A Biblioteka Rocznika chyba już nie istnieje... Wracając do pytania, przepisywanie wspomnień zacząłem dawno i czyniłem to spokojnie, bez pośpiechu. Praca nad tekstem pod kątem jego wydania była już intensywna i trwała mniej więcej półtora roku, góra dwa.

Na koniec spytam, nawiązując do tytułu, dlaczego dziwne jest serce kobiece?
Tytuł książki to pierwsze słowa napisane ręką babci jakie się zachowały. Koniec XIX wieku, siedemnastoletnia pensjonarka, może nieco egzaltowana, zakochuje się i zaczyna wymieniać się raz w tygodniu z narzeczonym notesikami, w których oboje zapisują stan swych uczuć, tęsknotę, marzenia o przyszłym wspólnym życiu. Szczęśliwie jeden z takich zeszycików zachował się, mamy niezwykły zapis emocji, a te słowa to początek pierwszego zdania. Wynika z tego zapisu i nie tylko z tego, że serce, w tym niemedycznym rozumieniu, i nie tylko kobiece jest dziwne, zaskakujące, często nieprzewidywalne, czasem nawet nieodpowiedzialne, a czasem przewidujące i prowadzące człowieka drogą miłości, drogą właściwych i szczęśliwych wyborów. Choć jednak najczęściej bywa, iż początkiem wszystkiego jest przypadek...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska