PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Rząd ma co rozdawać, a lokaty niosą straty
Inflacja w Polsce według GUS: 2,9 proc. Średnie oprocentowanie lokat w bankach wedle NBP: 1,41 proc. Nie trzeba być orłem z matematyki, by zauważyć, że w takim układzie wartość oszczędności, miast rosnąć, maleje. Dziś strata sięga 2 proc. rocznie, zwłaszcza że dwa największe banki - kontrolowane przez rząd PKO BP i Pekao SA - oferują przeciętnemu klientowi jeszcze niższe odsetki.
- Realne oprocentowanie lokat jest ujemne od stycznia 2017 r. Z wyjątkiem stycznia 2019, sytuacja stale się pogarsza – mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
To fatalna wieść dla oszczędzających. Przypomnijmy przy tym, że jednym z celów planu Morawieckiego było zwiększenie oszczędności Polaków.
Inflacja, która wedle wstępnych prognoz GUS podskoczyła w lipcu do 2,9 proc., zaskakując wszystkich ekspertów, od wielu miesięcy pożera nie tylko nasze oszczędności, ale i zarobki tych, którzy nie dostali w ostatnich dwóch latach znaczących podwyżek.
Coraz bardziej odczuwalna drożyzna uderza przede wszystkim w gospodarstwa o niższych dochodach, a to dlatego, że ok. 90 proc. ich wydatków dotyczy podstawowych towarów i usług – a te zdrożały najbardziej. Wedle zweryfikowanych danych GUS za czerwiec, ceny warzyw poszły w górę aż o 27,3 proc. (rok do roku), cukier o 23,3 proc., wieprzowina o prawie 11 proc., pieczywo i mąka o blisko 10 proc.
Trochę staniały jaja i masło (o 6 proc. w porównaniu z rekordowo wysokimi cenami z połowy roku 2018), niektóre owoce (o 4 proc.) oraz mleko (o 0,7 proc.).
Według GUS – dzięki obniżeniu części podatków – zmalały o 6,8 proc. rachunki za prąd. Od lat tanieją też ubrania i buty, choć gdyby się przyjrzeć konkretnym produktom (np. butom skórzanym popularnych marek), można zauważyć coś przeciwnego. Bardzo duży wzrost cen dotyczy też kultury i rozrywki oraz wczasów.
W sumie już w czerwcu, pierwszy raz od 7 lat, inflacja przekroczyła cel założony przez NBP (2,5 proc. z dopuszczalnym Powiększa się różnica między inflacją (która stale rośnie) a oprocentowaniem lokat bankowych (które spada). Przez to, trzymając pieniądze w bankach, tracimy coraz więcej.
Wiele rzeczy drożej, mało taniej
Wedle wstępnego szacunku GUS, wskaźnik wzrostu cen towarów i usług w lipcu wyniósł aż 2,9 proc. w porównaniu z lipcem 2018 r. i – drugi miesiąc z rzędu - był znacząco wyższy od celu inflacyjnego NBP. Poprzedni raz taka sytuacja zdarzyła się w 2011 r., gdy Polska wychodziła ze spowolnienia gospodarczego spowodowanego globalnym kryzysem.
Wzrost cen jest najsilniej odczuwalny w domach pracowników, którzy nie otrzymali w ostatnich dwóch-trzech latach znaczących podwyżek (dotyczy to m.in. większości zatrudnionych w ok. 2 mln działających w Polsce mikrofirm, a także niektórych branż, m.in. mediów), a także większości gospodarstw emeryckich; w przypadku tych ostatnich jednorazowa wypłata (tzw. trzynastka) nijak nie zrekompensowała wzrostu cen.
W efekcie znaczna część Polaków przeznacza coraz większą część swych dochodów na zakup podstawowych towarów i usług (żywność zdrożała w lipcu o prawie 7 proc., ale najważniejsze produkty, jak pieczywo i warzywa, mocno powyżej 10 proc.). Ogranicza to możliwości oszczędzania na przyszłość.
Będzie gorzej?
Dr Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan, nie spodziewa się polepszenia sytuacji. Jej zdaniem, koszty rosnących płac oraz drożejącej energii dla firm zostaną w jeszcze większym stopniu przerzucone na konsumentów, bo firmy muszą inwestować, a nie bardzo mają z czego.
– Dojdzie do tego obciążenie podatkiem od sprzedaży detalicznej, który - zgodnie z obecnym stanem prawnym – ma być pobierany od początku 2020 roku. Wątpię, by sklepy wzięły go w całości na siebie – mówi ekspertka. Dodaje, że jednocześnie Rada Polityki Pieniężnej, z prezesem NBP na czele, niemal na pewno nie podniesie stóp procentowych, co mogłoby skłonić banki do wyższego oprocentowania lokat.
Najmniej po kryzysie
Z tego powodu nawet, jeśli ktoś jest w stanie odłożyć dziś jakieś pieniądze, to rozpędzona inflacja szybko mu je pożre. Banki zamiast podnosić wraz z nią oprocentowanie lokat, obniżają je… Według najnowszych danych NBP, średnia stawka dla lokat zakładanych w czerwcu spadła do 1,41 proc. W grudniu 2018 r. było to ponad 1,8 proc.
- To minimalnie więcej od najniższego poziomu w historii – przypomina Jarosław Sadowski z Expander Advisors. Z jego wyliczeń wynika, że gdyby inflacja pozostała na takim poziomie, to przeciętna lokata bankowa przyniesie realną stratę w wysokości 1,71 proc.
- To najgorszy wynik od pokryzysowego listopada 2011 r., kiedy mieliśmy minus 1,82 proc. Wtedy jednak inflacja wynosiła 4,8 proc., a oprocentowanie lokat było wyraźnie wyższe – mówi Sadowski.
W największych bankach, kontrolowanych przez rząd PKO BP i Pekao SA, oprocentowanie lokat balansuje na granicy 1 proc. Od tego mizernego „zysku” trzeba odjąć jeszcze 19 proc. podatku Belki, co przy stuzłotowej lokacie daje korzyść rzędu 80 groszy. Tymczasem inflacja zabiera już prawie 3 złote…
- W rezultacie, po zakończeniu lokaty dostajemy co prawda wyższą kwotę niż wpłaciliśmy, ale możemy za nią kupić mniej towarów i usług niż wcześniej – mówi ekspert Expandera. Jego najnowsze wyliczenia pokazują, że do pokonania inflacji potrzeba oprocentowania powyżej 3,58 proc. W praktyce banki czegoś takiego nie oferują. Jedynie cztery z nich mają oferty rzędu 4 proc., ale wyłącznie dla nowych klientów i nowych środków – na 3 do 6 miesięcy.
Jarosław Sadowski dodaje, że równie źle z lokatami było tylko w latach światowego kryzysu gospodarczego i tuż po nim.
- Nie pomogła im nawet Magda Gessler. Oto knajpy, które upadły
- Pol'and'Rock Festival tuż-tuż. A tak wyglądały kiedyś Przystanki Woodstock!
- Tak wyglądał Kraków u schyłku II wojny światowej [GALERIA]
- Kraków w latach 90. Niby niedawno, a inny świat [ZDJĘCIA]
- Nie jedz tego! Te produkty zostały wycofane przez GIS
- Jak odpoczywają piłkarze Wisły? [PRYWATNE ZDJĘCIA]
FLESZ - Zmiany w płatnościach, co piąta transakcja będzie wymagać użycia PIN-u
