Całe zdarzenie miało miejsce pod koniec kwietnia (27 kwietnia) w godzinach wieczornych.
Jak ustalił portal i.pl, w źródłach znających sprawę, patrol policji udał się pod wskazany adres w Krakowie, ponieważ lekarz psychiatra telefonicznie zgłosił, że jego pacjentka dokonała około tygodnia wcześniej aborcji i ma myśli samobójcze. Po przybyciu na miejsce zastano załogę ZRM, która badała pacjentkę.
Kobieta – Joanna – oświadczyła, że od wielu lat leczy się psychiatrycznie.
Miała myśli samobójcze
27 kwietnia kobieta „miała myśli samobójcze, ponieważ jest w siódmym tygodniu ciąży i około półtora tygodnia temu zażyła medykamenty wywołujące poronienie” – mówi nam źródło.
Jaki był powód zażycia przez kobietę medykamentów? Otóż taki, że „jej partner, którego zna od około pół roku, nie chce mieć dzieci”. Joanna poinformowała, jak nazywa się jej partner, powiedziała też, że jest obywatelem Holandii, ale mieszka na terenie Polski.
- Poinformowała, że medykamenty zamówiła poprzez Internet. Przekazała, że z sprzedawcą tych środków korespondowała drogą e-mail ze swojego laptopa – mówi źródło i.pl.
Joanna nie była w stanie określić, czy środki pochodzą z legalnego źródła. Ponadto nie przekazała informacji, na jaki adres zamówiła przesyłkę.
- Nie opłacała przesyłki lecz zobowiązana była wpłacić darowiznę na jakiś fundusz – powiedziało nasze źródło.
Nie podała szczegółów transakcji
Kobieta nie chciała ujawniać szczegółów transakcji zakupu. Ratownikom medycznym przekazała instrukcję w języku angielskim, która miała być dołączona do medykamentów.
- Zespół Ratownictwa Medycznego podjął decyzję o przewiezieniu Joanny do szpitala celem dalszej konsultacji medycznej – dowiedzieliśmy się.
Zaczęła się nerwowo zachowywać i krzyczeć
To wówczas kobieta – jak wynika z naszych informacji – zaczęła się nerwowo zachowywać i krzyczeć. Po krótkiej rozmowie z zespołem ratownictwa kobieta uspokoiła się, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, w tym laptop.
To na prośbę Zespołu Ratownictwa Medycznego udzielono asysty w postaci dwóch funkcjonariuszy policji w radiowozie na czas przejazdu do 5 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie.
- Po przyjeździe do szpitala, oczekując na przyjęcie kobiety na SOR, z polecenia Dyżurnego KMP Kraków Joannie przedstawiono podstawę prawną oraz faktyczną, a następnie dokonano przeszukania bagażu w postaci walizki koloru czarnego, gdzie ujawniono laptop, który znajdował się w materiałowym futerale koloru niebieskiego wraz z ładowarką koloru białego oraz kabel koloru białego – mówi nam nasz informator.
Odmówiła wydania rzeczy
Joanna odmówiła dobrowolnego wydania rzeczy. Rzeczy zabezpieczono procesowo.
- Kobieta, która posiadała w osobistej wierzchniej odzieży telefon komórkowy, odmówiła jego dobrowolnego wydania - informuje źródło.
Ponadto - jak się dowiadujemy - sąd uznał czynności za prawidłowe i zatrzymanie laptopa za zasadne, wątpliwości dotyczyły jedynie zatrzymania telefonu, gdyż kobieta oświadczyła, że zakupiła medykamenty przez laptop.
