Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli to było podpalenie, to komu zależało na zniszczeniu zakładu?

Lech Klimek
Lech Klimek
Na placu manewrowym Empolu strażacy przelewali wodą śmieci wywożone  ciężarówkami z hali
Na placu manewrowym Empolu strażacy przelewali wodą śmieci wywożone ciężarówkami z hali Lech Klimek
Sprawę pożaru w Empolu badają śledczy z KPP w Gorlicach i komisja powołana przez zarząd firmy.

Tak dramatycznego pożaru nie było na terenie powiatu gorlickiego od dawna. Jego skala była porównywana do tego z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy płonęły tak zwane doły kwasowe, będące składowiskiem odpadów poprodukcyjnych z rafinerii. Tym razem jednak ogień trawił halę w Zakładzie Zagospodarowania Odpadów firmy Empol.

Dramat rozegrał się w piątek
Oficer dyżurny z Komendy Powiatowej PSP w Gorlicach odebrał telefoniczne zgłoszenie o pożarze na terenie Empolu w piątek około godziny 20.30. Mieszkańcy okolicznych domów słyszeli kilka dość donośnych wybuchów, a po chwili w górę wystrzelił snop czarnego dymu, widoczny był w odległości kilkunastu kilometrów od miasta.

O firmie Empol od tygodni jest głośno w Gorlicach za sprawą planów rozbudowy przedsiębiorstwa. Chodzi o powstanie spalarni, zakładu mającego wytwarzać prąd i ciepło z surowców alternatywnych, czyli wyselekcjonowanych i przetworzonych śmieci. Ich sortowaniem zajmuje się właśnie Empol.

Kiedy w piątek, po raz drugi w minionym tygodniu, wybuchł pożar, wielu gorliczan zaczęło się zastanawiać, czy ogień nie został podłożony celowo. W taką możliwość podpalenia zakładu, który z cudem uratowali strażacy, nie wierzy Leszek Rataj, dyrektor ds. rozwoju Empol Gorlice.

- Ogień zaczął się w pierwszym ciągu technologicznym, czyli młynie rozdrabniającym wielkogabarytowe odpady przywiezione z gmin okalających Golice - tłumaczy Leszek Rataj. -Były tam również wersalki i szafy. A my nie sprawdzamy, co w nich jest. Być może ktoś zapomniał o butli gazowej lub pojemniku z substancją łatwopalną.

Gdy nagle podczas pracy płomienie buchnęły z maszyn, pracownicy Empolu zaalarmowali straż pożarną. Wynieśli z hali ruchome urządzenia i sami opuścili firmę. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko i zagrażał pobliskiemu zakładowi Gór-Stal, który produkuje płyty wielowarstwowe.

Wszystkie powiatowe siły były w akcji

Do gaszenia pożaru ruszyły wszystkie siły PSP i OSP w Gorlicach i powiecie. Na pomoc wezwano jednostki z Tarnowa i Podkarpacia. Strażacy z Nowego Sącza przywieźli cysternę transportującą 20 tysięcy litrów wody oraz podnośnik samochodowy, mogący wydźwignąć ratowników na wysokość aż 45 metrów. Dzięki temu zwiększył się zasięg strumieni wody, kierowanych na płomienie.

Według Rataja strażacy wykazali olbrzymią skuteczność działania. Ocalili od unicestwienia przez ogień aż 80 proc. wielkiego zakładu. Nawet udało im się uratować jedno z pięciu urządzeń w ciągu, w którym zaczął się pożar.

Nie tylko policja bada sprawę

Strażacy jeszcze w sobotę działali w Empolu. Śmieci wywożone były na dziedziniec i tam przelewane wodą. Przyczyny pożaru mają ustalić eksperci straży pożarnej i policji. Bada je także zespół powołany w Empolu.

Na pogorzelisku pracował Państwowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. On ocenił stopień naruszenia konstrukcji hal i zakres niezbędnego remontu: - Po przeprowadzeniu oględzin mogę powiedzieć, że hala nie nadaje się w tej chwili do użytkowania - mówi Aleksander Górski. - Trudno coś więcej powiedzieć. Wszystkie zebrane dane będziemy analizować, po czym wydamy odpowiednie decyzje i zalecenia dla właścicieli - dodał.

Hala co prawda stoi, ale nie ma dachu, a metalowa konstrukcja jest powyginana. Po piątkowym pożarze Empol rozważa wyprowadzenie linii młynów rozdrabniających do oddzielnego pomieszczenia.

- Akcja gaśnicza była bardzo trudna. Sieć wodociągowa nie była w stanie sprostać naszemu zapotrzebowaniu na wodę, dlatego konieczne było zwiększenie ciśnienia wody w hydrantach - opowiada Dariusz Surmacz, oficer prasowy PSP w Gorlicach. - Siły naszego powiatu okazały się za małe i musieliśmy wezwać posiłki z sąsiednich rejonów - dodaje rzecznik.

Akcja strażaków przebiegała bardzo sprawnie. Mogło to wynikać z faktu, że kilkakrotnie ćwiczyli oni na terenie tego zakładu walkę z takim właśnie zagrożeniem.

Mimo pożaru Empol pracuje normalnie

Wczoraj zarząd Empolu wydał oświadczenie, z którego dowiadujemy się, że zdolność funkcjonowania zakładu nie została zaburzona.

Zniszczeniu uległy młyn i kabina sortownicza oraz fragment dachu. Pożar na szczęście nie rozprzestrzenił się na pozostałe części firmy i inne urządzenia, służące do przetwarzania odpadów.

- Ciągle i na bieżąco wywozimy odpady z samego miasta, jak i z okolicznych wiosek. Bezpieczeństwo sanitarne w Gorlicach nie jest w żaden sposób zagrożone - skomentował Leszek Rataj.

Na terenie zakładu dzisiaj pracować będą również policjanci wraz z biegłym z zakresu pożarnictwa.

- Wcześniej funkcjonariusze zabezpieczali tylko teren i wszelkie ewentualne ślady. - informuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach. - Czekaliśmy na decyzje strażaków i nadzoru budowlanego, czy możemy tam bezpiecznie wejść - tłumaczy dalej.

Policjant stwierdził, że będzie prowadzone śledztwo, które powinno wyjaśnić wszelkie okoliczności piątkowego pożaru.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska