Zgodnie z informacjami dziennika, Ministerstwo Zdrowia w ubiegły wtorek złożyło zawiadomienie do prokuratury, po tym jak trzech kontrahentów odmówiło zwrotu pieniędzy za maski. Badania w polskim instytucie wykazały, że są one bezwartościowe dla służby zdrowia.
Jak czytamy maski nie spełniają wymogów stawianych przez WHO, jeśli chodzi o ochronę dla medyków przed koronawirusem.
Zawiadomienie wpłynęło do prokuratury 13 maja i tego samego dnia zostało wszczęte śledztwo. Zdaniem gazety takie szybkie prace wskazują na dużą rangę sprawy i powagę, z jaką do niej podeszła prokuratura.
„Rzeczpospolita” zaznacza, że prokuratura z reguły najpierw inicjuje postępowanie sprawdzające, jednak w tym wypadku prokuratorzy najwyraźniej uznali, że dowody wskazujące na przestępstwo są na tyle mocne, a kwota tak duża, że zdecydowali się od razu na śledztwo.
- Śledztwo ostało wszczęte w sprawie wyłudzenia mienia wielkiej wartości w związku ze sprzedażą maseczek ochronnych, czyli mówiąc wprost, postępowanie dotyczy oszustwa - potwierdziła gazecie prok. Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
EPIDEMIA KORONAWIRUSA MINUTA PO MINUCIE. RELACJE NA ŻYWO:
Gazeta dodała, że w sprawie chodzi o oszustwo w tak zwanym trybie kwalifikowanym, za które - ze względu na wartość mienia - grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
„Rz” podkreśla, że w złożonej ofercie „kontrahenci przedstawili fałszywy, jak się okazało już po finalizacji umowy, certyfikat ICR Polska wystawiony dla chińskiego producenta masek (firma Dongguan Mars)”.
