Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Kowalczyk: boję się chorób, a nie Bjoergen

Przemek Franczak
Justyna Kowalczyk będzie w nowym sezonie walczyć o czwartą z rzędu Kryształową Kulę
Justyna Kowalczyk będzie w nowym sezonie walczyć o czwartą z rzędu Kryształową Kulę Wojciech Matusik
Rozmowa z Justyną Kowalczyk, która od środy w fińskim Muonio będzie się przygotowywać do pierwszego w nowym sezonie startu w Pucharze Świata (19 listopada w norweskim Beitostelen).

Czytaj także:

Za niespełna trzy tygodnie czeka Panią pierwszy start. Forma jest?
To się dopiero okaże. Okres przygotowawczy był ciężki, więc organizm na razie jest przymulony. Byłoby zresztą dziwne, gdyby taki nie był. Teraz treningi będą lżejsze, mięśnie odpoczną i powinno być dobrze.

Trener Aleksander Wierietielny jest bardzo zadowolony z przygotowań. To dobry znak.
To prawda, mówi, że wykonaliśmy dobrą pracę. Z nim nie można się nudzić, ciągle wymyśla coś nowego. Czasem za nim nie nadążam (śmiech).

Tym razem największą nowością był wyjazd w lipcu do Nowej Zelandii. Jakie wrażenia?
Przyjemne, taka zima w lecie. Minusem była tylko nieziemsko długa podróż. A poza tym cisza, spokój, daleko od świata. Nawet sklepów nie było. No i w środku lata mogliśmy potrenować na śniegu. Co to dało, zobaczymy w trakcie sezonu. Trening był konkretny, mogłam popracować trochę nad techniką, zakrętami, zjazdami. Myślę, że dzięki temu na początku sezonu będę się czuła na nartach pewniej niż w poprzednich latach.

Na kilku zgrupowaniach pomagał Pani Maciej Kreczmer, zawodnik, który po przerwie wraca na narciarskie trasy.
Ścigaliśmy się czasem jak durnie (śmiech). Był ze mną na trzech obozach i bardzo mi pomógł. Jemu to też pewnie dobrze zrobiło. Najbardziej zadowolony był z tego, że mógł potrenować na takim poziomie. Bardzo się cieszę, że wraca. Będzie silniejszy niż rok o temu.

A Pani?
Teraz to trudno przewidzieć.

Te przygotowania były cięższe od poprzednich?
Nie wiem, czy cięższe. Na pewno moje ciało mówiło w tym roku, że nie jestem z żelaza, więc lekko mi nie było.

I co Pani sobie wtedy myślała?
Oby do listopada (śmiech). Cały czas też dokuczała mi kontuzja kolana. Takie tam zwyrodnieniowe sprawy. Po tylu latach treningów to się po prostu zdarza. Na szczęście doktor Robert Śmigielski zrobił swoje czary-mary i teraz jest lepiej.

W tym sezonie nie ma imprezy głównej, sama Pani powtarza, że za najważniejsze uznaje zawody Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie. Można powiedzieć, że ten sezon będzie dla Pani łatwiejszy?
W sensie osiąganych wyników? Nie mam pojęcia. Nigdy nie jestem w stanie określić, jak mocne będą konkurentki.

Wydaje się, że znów dzielić się tortem będzie Pani musiała z Norweżkami Marit Bjoergen i Therese Johaug.
A ja nie mam takiej pewności. Nie tylko trzy dziewczyny biegają na światowym poziomie i wygrywają wszystko jak leci. Sport nie znosi próżni. Są nowe talenty, które mają świetne warunki, świetne ekipy. Norweżek cztery lata temu nie było na podium, a teraz? Nie ograniczałabym się do trzech nazwisk.

Bjoergen zapowiada, że chce wygrać Tour de Ski. Przez ostatnie dwa lata to było Pani królestwo.
Jako jedna z niewielu zawodniczek ukończyłam wszystkie toury, w których wystartowałam, więc dobrze wiem, jak trudno jest w tych zawodach zająć dobre miejsce. Nie nastawiam się więc na konkretny wynik, tylko na dziesięć bardzo ciężkich dni, w których najważniejsze będzie uchronić się przed chorobą, infekcjami. To one dają w kość, a nie rywalki.

Ostatnio wzięła sobie Pani na głowę jeszcze jedną rzecz - doktorat na krakowskiej AWF. Wiele osób zadaje sobie pewnie pytanie, po co?
Bo to lubię, bo to będzie jakiś kolejny etap w moim życiu. Chciałabym napisać coś, co przyda się później w pracy trenerom.

Dlaczego wybrała Pani krakowską uczelnię? Wcześniej studiowała Pani przecież w Katowicach.
To proste. W Krakowie pracuje pan profesor Szymon Krasicki, największy znawca biegów narciarskich w Polsce. To dla mnie zaszczyt, że zgodził się zostać moim promotorem.

Kiedy Pani znajdzie na to czas?
Wiele się nie zmienia, sport nadal jest na pierwszym miejscu. Przynajmniej aż do igrzysk w Soczi. Sprawy naukowe będę musiała gdzieś upchnąć do czasu wolnego, ale podchodzę do tego z dużym zapałem.

Temat Pani pracy to "Struktura i wielkość obciążeń treningowych biegaczek narciarskich na tle ewolucji stosowanej techniki biegu". Można przystępniej?
W skrócie chodzi o to, co zmieniło się w obciążeniach treningowych po wprowadzeniu do biegów narciarskich techniki łyżwowej. Chciałabym przedstawić jakie są różnice w obciążeniach treningowych między zawodnikami, którzy zajmują czołowe miejsca, a tzw. średniakami. Moja praca ma pokazać też jak ważny jest trening siłowy w przypadku biegaczy. Niektórzy ciągle zaniedbują ten aspekt i to nie pozwala zrobić im kroku naprzód.

Nadchodzący sezon zimowy będzie inny, bo karierę skończył król - Adam Małysz. Królowa została sama, więc presja będzie większa?
Największą presję czułam podczas igrzysk w Vancouver i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być gorzej. Teraz mam już z górki.

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska