Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już wszędzie podsłuchują - i to jest podłe. Ale serce trzeba podsłuchiwać - by uratować życie!

Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH
Ostatnie dni upływały w cieniu skutków afer podsłuchowych. Oceniam to jako skandal, zwłaszcza że mnie też dotknęła ostatnio nikczemność polegająca na przechwyceniu i upublicznieniu (w sposób wybiórczy i tendencyjny!) mojej prywatnej korespondencji. Bywają jednak sytuacje, w których powinno się podsłuchiwać - w interesie podsłuchiwanego. I to podsłuchiwać nie to, co mówi, ale to, co ma w sercu. Dosłownie!

Ludzie chorzy na serce są w trudnej sytuacji. Z jednej strony, przez większą część czasu ich serce pracuje prawidłowo, więc nie muszą być pod stałą opieką lekarza. Mogą mieszkać w swoim domu i prowadzić normalne życie. Z drugiej jednak strony, gdy serce zaczyna szwankować, szybka ocena jego stanu przez lekarza jest wręcz konieczna. Czasem lekarz uspokoi, że to nic groźnego, czasem nakaże zażyć któryś z posiadanych przez pacjenta leków - a czasem wyśle karetkę, gdy stwierdzi, że pacjentowi niezbędna jest natychmiastowa pomoc medyczna.

Jak jednak bez ograniczania swobody pacjenta zapewnić stałą kontrolę pracy jego serca przez lekarza? Trzeba to serce mądrze podsłuchiwać!

W moim zespole naukowym zagadnieniem tym zajmuje się prof. Augustyniak, który w 2009 napisał (wraz ze mną) książkę Ubiquitous Cardiology - Emerging Wireless Telemedical Application (Wszechobecna kardiologia - nowoczesne bezprzewodowe rozwiązania telemedyczne). Książka ta wydana została przez amerykańskie wydawnictwo IGI Global i jest obecnie czytana i cytowana na całym świecie. W książce tej opisaliśmy, jak budować urządzenia, które wykorzystując dostępne środki łączności (głównie telefonię komórkową) mogą stale "podsłuchiwać" serce człowieka i w razie potrzeby alarmować lekarza w odpowiednim centrum medycznym. Poza urządzeniem rejestrującym na bieżąco pracę serca (zwykle na podstawie sygnału EKG) i urządzeniami łączności z centralą - bardzo ważne są komputerowe programy oceny sygnałów nadchodzących od pacjentów. Cały system spełni oczekiwania tylko wtedy, jeśli jeden lekarz będzie mógł zdalnie nadzorować serca kilkudziesięciu lub kilkuset pacjentów. Jest to możliwe, bo u większości tych pacjentów przez większość czasu nic niepokojącego się nie dzieje.

To, że w nadchodzącym od pacjenta sygnale nie widać nic niepokojącego może automatycznie stwierdzić komputer. Dzięki temu większość nadchodzących sygnałów jest tylko rejestrowana, ale lekarz oglądać ich nie musi. Natomiast gdy komputer wykryje w sygnale coś niepokojącego - sprawą zajmuje się lekarz. I to działa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska