https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kajakarka Klaudia Zwolińska po sukcesie na igrzyskach olimpijskich w Paryżu: Otworzyło się przede mną wiele drzwi

Artur Bogacki
Klaudia Zwolińska została wicemistrzynią olimpijską w konkurencji slalomowej K1
Klaudia Zwolińska została wicemistrzynią olimpijską w konkurencji slalomowej K1 Pawel Relikowski / Polska Press
Rozmowa z Klaudią Zwolińską, zawodniczką Startu Nowy Sącz, srebrną medalistką igrzysk olimpijskich w Paryżu w kajakarstwie slalomowym.

Jak teraz, po już miesiącu, smakuje ten medal olimpijski?
Bardzo fajnie. Trochę to już przetrawiałem, wyszło też zmęczenie, mam dużo obowiązków niezwiązanych z kajakami. Muszę godzić treningi z tymi zajęciami, ale wszystko jest fajne, bardzo się cieszę. Nadal trwają moje przygotowania do kolejnych startów, sezonu jeszcze nie skończyłam. Naprawdę ostatnio dużo mam na głowie. Ciężko mi to opisywać, myślę, że emocje już całkowicie opadły, bardziej chodzi o to, że po sukcesie pojawiły się różne fajne możliwości.

Bo po tym sukcesie stała się pani sportową gwiazdą mediów.
Czy ja wiem, czy gwiazdą? Raczej nie. Po prostu mam większe możliwości, jeżeli chodzi o działania związane z promowaniem slalomu. Stało się to, na czym mi zawsze zależało, teraz po prostu mam bardziej otwartą drogę.

W zyskaniu dużej popularności pomogło to, że był to pierwszy medal dla Polski na tych igrzyskach.
Tak, myślę, że ten medal bardziej zapadł w pamięć wielu osób. Mnie cieszy, że tym osobom, które oglądały zawody, bardzo się spodobał nasz slalom. Był bardzo dobry odbiór, na całym świecie oglądalność naszej dyscypliny była na dobrym poziomie. Uważam, że na tych igrzyskach odnieśliśmy pod tym względem ogromny sukces.

Pewnie analizowała pani przejazd finałowy i zastanawiała się, co można było zrobić lepiej, żeby zdobyć złoto...
Przez chwilę miałam taki moment. Na pewno błąd był popełniony na samym dole trasy, więc złoto było w zasięgu. Można gdybać, co by było, ale w sporcie raczej nie powinno się tego robić, bo różne rzeczy mogły wydarzyć się na trasie. Wywalczyłam srebro i to było najlepsze, co mogłam tam wtedy uzyskać. Jakieś konkretne wnioski będę wyciągała dopiero na następny start, na pewno mam dużo rzeczy do przeanalizowania. Dla mnie to zdecydowanie bardziej jest zdobyte srebro niż przegrane złoto.

Pani od kilku lat była w światowej czołówce slalomu K-1, ale brakowało miejsc na podium. Jednak od ubiegłego lata była pani już na podium każdej dużej imprezy, łącznie z igrzyskami. Co się zmieniło, że ten przełom, i to tak trwale, nastąpił?
Myślę, że bardzo się wzmocniłam, "dotrenowałam" do tych wyników. Bo to nie jest tak, że dostałam je za darmo, czy jakoś mi się udało, tylko rzeczywiście wypracowałem wysoki poziom sportowy. Z drugiej strony, jak teraz byłam na wodzie, to myślałam, że się utopię (śmiech). Dawno nie pływałam tak dużo i teraz za to troszeczkę płacę, muszę odnaleźć rytm. Trzeba to zrobić powoli, bo też muszę odpocząć po igrzyskach. Sezon dla mnie jeszcze się nie skończył, mam w planach dwa Puchary Świata i mistrzostwa Polski w Krakowie (odbyły się w dniach 31.08-1.09, Zwolińska zdobyła cztery medale - przyp.).

Po tym sukcesie stała się pani rozpoznawalnym sportowcem, bardzo popularnym. Jak pani na co dzień odnajduje się w takiej rzeczywistości? Da się zachować prywatność?
Na szczęście ja pływam w kasku, tak mnie ludzie widzieli w telewizji. Jak mam go na głowie, to mnie rozpoznają, a jak go ściągnę, to na ulicy nikt mnie nie zaczepia, bo wtedy najwyraźniej inaczej wyglądam (śmiech). Myślę, że dobrze sobie radzę w tej sytuacji, choćby w rozmowach z mediami. Zależało mi na tym, żeby sukces wykorzystać, szczególnie w trosce o nasz slalom. Przede mną jeszcze dużo pracy w tym zakresie, mam wiele planów związanych nie tylko z kajakami, ale też właśnie z promocją sportu. Cieszę się, że teraz mam pootwierane wiele drzwi i mogę to wykorzystać.

No właśnie. Pani sukces zbiegł się w czasie z planowaną modernizacją toru slalomowego w Krakowie i postawieniem pierwszych elementów nowego toru w Nowym Sączu.
Tor w Nowym Sączu to jest marzenie pokoleń i mam nadzieję, że ten medal dołoży cegiełkę, a nawet wykonamy duży krok, bo to zwiększy możliwości treningu. Renowacja toru w Krakowie, po tylu latach jego funkcjonowania, po prostu należy się slalomistom, by ten obiekt był na fajnym sportowym poziomie. Owszem, są tam organizowane Puchary Świata, ale z tego potencjału można wycisnąć więcej. Na to liczymy. Pałeczka jest po mojej stronie, muszę ją przekazać działaczom, to oni muszą coś zrobić w tym kierunku. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

W Nowym Sączu powitano panią jak bohaterkę.
Oczywiście wszyscy bardzo się cieszyli, było huczne powitanie. Na pewno więcej osób zainteresowało się kajakami. Wcześniej ludzie wiedzieli, że my, kajakarze mamy dobre wyniki, ale nie wszyscy traktowali nas na tyle poważnie, na ile powinni. Wierzę, że po zdobyciu medalu olimpijskiego to się zmieni.

Po igrzyskach był czas na choć trochę odpoczynku?
No właśnie nie za bardzo, bo mamy teraz dużo obowiązków "niekajakowych". Nawet jak nie miałam treningów, to byłam często bardziej zmęczona niż po ciężkim okresie przygotowawczym, bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Pewnie ktoś to potraktuje jako narzekanie, ale tak nie jest, po prostu mówię, jak wyglądają realia. Prawdziwy odpoczynek będzie dopiero w październiku. Rozmawiałam z Marcinem Januszem (srebrny medalista w siatkówce, także pochodzący z Nowego Sącza - przyp.), mówiłam mu, że widziałam siatkarzy na wakacjach i jak im zazdrościłam (śmiech). Ja, niestety, nie mogę sobie jeszcze na to pozwolić. W ogóle nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na wakacjach. Mam nadzieję, że teraz po sezonie znajdę na to chwilę.

Skoro już pani przywołała Marcina Janusza, to trzeba zauważyć, że Nowy Sącz ma dwoje medalistów olimpijskich, a to miasto, które ze sportowców raczej nie słynęło.
No to teraz zaczęło (śmiech). Fajnie, że podpromowaliśmy nasz region, "wykluły" się tu dwa medale.

Jak pani podejdzie do następnego sezonu? Będzie pełna para czy na spokojnie?
Raczej nie będzie odpoczynku. Mistrzostwa świata są w Australii, Jessica Fox (wielokrotna mistrzyni globu, mistrzyni olimpijska - przyp.) będzie startować u siebie, trzeba ją w końcu pokonać.

A następne igrzyska, Los Angeles 2028? Tryb olimpijski kiedy pani włączy?
Nie mogę już teraz zacząć tych przygotowań, tylko na tym się koncentrować i zamknąć się na te mniejsze cele. Oczywiście igrzyska są cały czas gdzieś z tyłu głowy, bo przecież ten czas szybko minie.

Walka o cenniejszy medal olimpijski niż srebrny też pewnie gdzieś w myślach jest...
Na pewno, przed Paryżem też miałam takie nastawianie, chciałam walczyć o złoto. Zobaczymy, co przyniesie czas. Byle tylko w zdrowiu przejść przygotowania, bo różne rzeczy mogą stać się po drodze. Mam nadzieję, że to jakoś pójdzie.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska