Młodzieżowiec przebił seniorów
Majerczak jest w jeszcze kategorii młodzieżowej (U-23), uzyskanie przez niego przepustki jest pewną niespodzianką. Choć może nie dla wszystkich.
- Krzysztof od trzech lat jest w kadrze seniorów, niejednokrotnie potwierdzał, że jest zawodnikiem wysokiej klasy, ma duży talent i umiejętności – mówi trener główny kadry Jakub Chojnowski, który od czterech lat prowadzi Majerczaka. – W tym czasie systematycznie robił postępy. Jest bardzo dobry technicznie, ma też wysoką odporność psychiczną, radzi sobie z dużym stresem. Ten sukces przyjął z pokorą, jak spełnienie marzeń, ale też początek nowej drogi. Finał olimpijski jest w jego zasięgu.
- Czy się tego spodziewałem? Sport jest nieprzewidywalny, a u nas woda jest zmienna. Na pewno miałem taki cel, liczyłem, że tak się to może skończyć. W mistrzostwach Europy oddałem dwa dobre przejazdy i wywalczyłem kwalifikację. Ten awans na igrzyska to na pewno spełnienie jednego z moich marzeń, przecież nie każdy może pojechać na igrzyska – mówi Majerczak.
23-latek kontynuuje rodzinne tradycje. Przygodę z kajakami zaczął w zimie 2008/2009 r. Jak mówi, do KS Pieniny, pod skrzydła śp. trenera Stanisława Węglarza, trafił dzięki kuzynowi Grzegorzowi Majerczakowi (przez lata był w reprezentacji Polski, w C-2). Zanim błysnął w seniorach, reprezentował Polskę na międzynarodowej arenie w kategorii juniorskiej, ale bez znaczących sukcesów indywidualnych.
Ważny w jego karierze był rok 2019. Wtedy zaczynała się w Polsce walka o miejsce w reprezentacji olimpijskiej, po raz pierwszy dostał się do „dorosłej” kadry i startował w Pucharze Świata. W tamtym sezonie awansował też do finału ME w Pau, zajął 10. miejsce, najlepsze z Polaków. W ważniejszych MŚ uplasował się jednak na odległej, 48. pozycji.
Przełożenie igrzysk sprzyjało Majerczakowi
W kolejnym roku też wywalczył miejsce w seniorskiej reprezentacji, ale największe sukcesy miał w U-23, m.in. został wicemistrzem Europy w K-1. W 2021 r. ponownie obronił swoją pozycję w kadrze. A na majowych ME w Ivrei był już najlepszym z Polaków (12. lokata), zdobywając przepustkę dla kraju i dla siebie. Nie udało się to wyżej notowanym zawodnikowi: Dariuszowi Popieli (już odpadł w krajowych eliminacjach) i głównemu faworytowi, także pochodzącemu ze Szczawnicy, Mateuszowi Polaczykowi (w ME nie przebrnął kwalifikacji).
Majerczak nie kryje, że czas działał na jego korzyść: - Gdyby te kwalifikacje odbywały się w 2020 roku, tak jak planowano, to moje szanse na awans byłyby mniejsze. A po przełożeniu ich miałem więcej czasu, aby poprawić się, dogonić tych najlepszych. Z Mateuszem wygrywałem już dwa lata temu, ale zdaję sobie sprawę, że było w tym dużo szczęścia. Potem podniosłem swoje umiejętności, teraz była równa walka.
Dodaje: - Mateusz to najbardziej utytułowany kajakarz w Polsce w ostatnich latach. Jak zaczynałem, to był dla mnie wzorem, podpatrywałem, jak pływa. Po mistrzostwach Europy był pierwszym, który mi gratulował sukcesu. Wielka klasa.
Stres? Trema? Nie ma takiego problemu
Na co szczawniczanin liczy w olimpijskim debiucie? Poradzi sobie z atmosferą wielkiej imprezy i tremą? - Kiedyś się dużo stresowałem, teraz nie mam już takiego problemu – mówi. - W K-1 stawka jest bardzo wyrównana, szanse na medal ma wielu zawodników, każdy może podjąć walkę. Różnice są niewielkie, decydują detale. Niby na igrzyskach jest łatwiej o wysokie miejsce, bo startuje po jednym zawodniku z danego kraju, czyli odpada na przykład dwóch Czechów, którzy są mocni, ale to są najlepsi z najlepszych. Nie zastanawiam się, na jakie miejsce mnie stać. Będę się starał dać z siebie wszystko, wykonać dobre przejazdy. Jeśli się uda, to z wyniku powinienem być zadowolony.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska