Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kama wędruje dla Daniela. Przemierza Główny Szlak Beskidzki i właśnie opuściła Beskid Niski

Lech Klimek
Lech Klimek
Swoje przejście Kama opisuje na facebookowym profilu Kamyk Się turla
Swoje przejście Kama opisuje na facebookowym profilu Kamyk Się turla Kama Żelazko
Główny szlak beskidzki to chyba dla każdego chodzącego po górach trasa, którą powinno mieć się na rozkładzie. Szlak ma prawie 500 kilometrów i ciągnie się od Wołosatego w Bieszczadach aż po Ustroń w Beskidzie Śląskim. Spory fragment to Beskid Niski, w tym co chyba dla każdego jest już oczywiste, fragment przebiegający przez nasz powiat. Zaczyna się w Bartnem, potem Wołowiec, Zdynia, Ropki, by opuścić Beskid Niski, kierując się w stronę Krynicy.

FLESZ - Jaka muzyka jest najlepsza dla zdrowia? Tego się nie spodziewałeś!

od 16 lat

Tym właśnie szlakiem przemieszcza się obecnie Kama Żelazko, twarda zakochana w górach dziewczyna ze Świdnika.

Jej celem jest nie tylko spełnienie swojego wielkiego marzenia, ale przede wszystkim pomoc Danielowi Siegiedzie, który w wyniku choroby stracił obie nogi.

- Ta pomoc ma jak najbardziej wymierny charakter – mówi z uśmiechem Kama. - Sponsorzy mojej trasy płacą za każdy kilometr, który przejdę, choć ja tak po prawdzie bardziej się chyba turlam - dodaje.

Na tej trasie ustanawiane są rekordy w czasie przejścia i obecnie oscylują one wokół 135 godzin. To jednak nie jest styl Kamy. Ona idzie spokojnie, delektując się przy okazji okolicą, którą właśnie pokonuje. Do Wołowca dotarła w 13. dniu od startu, w niedzielę tak naprawdę opuściła Beskid Niski i nocowała w Mochnaczce. Plan na dzisiaj zakłada dotarcie do Krynicy.

- Mam za sobą już dwa pasma wspaniałych gór – opowiada. - Jestem, w zasadzie w połowie trasy i nie jestem w stanie powiedzieć, które jest trudniejsze. Dla jednych trudniejsze będą ostre podejścia na odsłonięte połoniny Bieszczad, a dla innych koszmarem okaże się przedzieranie przez krzaki w Beskidzie Niskim. Sama jestem od trzech lat zakochana w Beskidzie Niskim. Puste szlaki i dzikość tych terenów urzekła mnie od pierwszego wejrzenia – podkreśla.

W Wołowcu Kama spędziła niejedną noc, ale dwa dni. Musiała zregenerować się po trudach przejścia przez teren Magurskiego Parku Narodowego.

- Stojąc przed podejściem na Kamień, zastanawiałam się, czy dam radę - relacjonuje - Jak nie spróbuję, to nie będę wiedziała. Krok za krokiem, ostrożnie wybierając miejsca podparcia dla nóg, przy pomocy kijków wdrapałam się do góry. Cieszyłam się jak dziecko. Zrobiłam to!!! Na fajnym zejściu po raz pierwszy poczułam napięcie w lewym kolanie - opowiada.

Kolejne podejście na Kolanin okazało się dla Kamy wyzwaniem na granicy.

- Skupiałam się na zachowaniu równowagi przy podchodzeniu, nieświadomie ciężar ciała i plecaka wciągałam do góry opierając się przede wszystkim na lewej nodze - opowiada. - Efektem było przeciążenie wiązadeł lewej nogi - mówi ze smutkiem.

Nocleg w Bartnem to było za mało na pełną regenerację. Kolejny dzień miał zakończyć się w Zdyni, jednak Kama dotarła tylko do Wołowca. Tam zatrzymała się w Chacie Kasi.

- Zejście do Wołowca uświadomiło mi, że dalej nie mogę - mówi. - Wiązadła się zbuntowały, noga sztywniała, a próba zginania powodowała, że nie mogłam na niej stanąć. Doszłam do Chaty Kasi. Miałam nadzieję, że mnie przenocuje, a jutro zobaczę, co dalej. Kasia nie miała już wolnych pokoi, ale mnie nie odesłała. Dała mi swój pokój – relacjonuje.

Po dwóch dniach odpoczynku Kama ruszyła dalej. Jak z uśmiechem mówi, jest szansa na to, że pobije rekord przejścia głównym szlakiem beskidzkim.

- Może zapiszę się w annałach jako ta, która szła najdłużej - stwierdza rozbawiona. - ­Mam ten komfort psychiczny, że nie muszę się spieszyć. Idę w tempie odpowiednim dla mojego organizmu - wyjaśnia Kamila.

Swoje przejście Kama opisuje na facebookowym profilu Kamyk Się turla. Cały też czas podkreśla, że jej przejście, ma swój ważny cel. Cały czas szuka  kolejnych osób lub firm, które chciałyby pomóc i wpłacić choćby symboliczną kwotę tak, by na koniec można było przekazać znaczącą kwotę Danielowi Siegiedzie, który w wyniku choroby stracił obie nogi. Do grona sponsorów może tak naprawdę dołączyć każdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska