Czegoś takiego nikt się nie spodziewał: Stoch wprawdzie ostatnio w Lillehammer nie wypadł najlepiej, w niedzielnym konkursie zepsuł skok i nie awansował do 2. serii, ale wydawało się, że to tylko wypadek przy pracy. Tym bardziej że potem na treningach w Zakopanem prezentował się bardzo dobrze. Do Rosji poleciał więc ze sporymi nadziejami.
- W tym sezonie na pewno nie raz wyląduje na podium, być może już teraz włączy się do walki o czołowe miejsca - prorokował prezes PZN Apoloniusz Tajner.
Niestety, Stoch nie zakwalifikował się do konkursu, mimo że o 40 wolnych miejsc (pierwsza "10" PŚ ma zagwarantowany udział) rywalizowało zaledwie 50 skoczków. Coś takiego nie zdarzyło mu się od trzech lat.
W tym gronie wyróżniał się Kubacki. Chciałoby się powiedzieć - nareszcie. Skoczek z Szaflar, który doskonale prezentował się latem i miał wielki apetyt przed zimą, początek sezonu miał rozczarowujący. Jednak jego występ w kwalifikacjach był już jak zapowiedź powrotu do dobrej formy i niezłych rezultatów. 127,5 metra, 121,5 pkt - Fannemel, który skoczył 134 m wyprzedził go o zaledwie 1,7 pkt - to dobrze rokuje przed weekendem.
Obiecująco wypadł też Ziobro (126,0 m), przyzwoicie Hula (117,0) i Kot (115,0), za to mają o czym myśleć Żyła (111,0) i Murańka (114,0).
Sobotni konkurs rozpocznie się o godz. 16, niedzielny - w którym okazję do rehabilitacji będzie miał Stoch - zaplanowano na 15.