Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan mistrzów Polski: Mamy superdrużynę

Rozmawiał Andrzej Stanowski
Patryk Noworyta
Patryk Noworyta Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
Patryk Noworyta, kapitan hokejowej Cracovii, już po raz dziewiąty został mistrzem Polski, szósty raz w barwach "Pasów".

- Serdeczne gratulacje dla całego zespołu. Była w was wiara, kiedy przegrywaliście w play off najpierw 0:2, potem 1:3?
- Cały czas wierzyliśmy w końcowy sukces. Mamy w boju zaprawioną drużynę, która już nie raz wychodziła z opresji w podobnych sytuacjach. Śmiejemy się teraz z kolegami, że na początku play-off podpuściliśmy trochę tyszan, oddając im dwa pierwsze spotkania.

- Wpędziliście tyszan w kompleks, przegrywają z wami już szósty wielki finał.
- Taki jest sport. Umiemy grać z GKS Tychy w play-off. W sezonie regularnym, w tym i w poprzednim sezonie, nie szło nam z nimi. Ale play off to są zupełnie inne gry, inna stawka. Mamy superdrużynę.

- Po meczu na lodowisku była duża feta?
- Odebraliśmy złote medale, puchar za mistrzostwo. Zgodnie z tradycją należało spalić kapelusz kierownika. Ale kierownik kapelusza nie miał, z pomocą przyszedł nam jeden z kibiców (pan Kazimierz Hajduga, wierny kibic Cracovii – przypis as), który rzucił do nas swoją czapeczkę na lód. Piękną ze znaczkami, aż żal ją było palić. Ale długo mistrzostwa nie fetowaliśmy, bo organizatorzy szybko wyłączyli muzykę, trzeba się było zbierać do szatni.

- Który mecz w play-off był przełomowy?
- Na pewno piąty pojedynek w Tychach, jechaliśmy do rywala z nożem na gardle, bo było w play off 3:1 dla nich. Nie mogliśmy już sobie pozwolić na żadną wpadkę. Koledzy wykazali niebywały charakter, wygraliśmy 4:2 i to nam jeszcze bardziej dodało „kopa”.

- A najlepszy mecz Cracovii w play off?
- Na pewno świetnie zagraliśmy w trzecim meczu w Krakowie, w którym wygraliśmy 7:4. Ale chyba najlepszy był ostatni mecz w Tychach, bo wygrana dała nam złote medale.

- Czy wie Pan, że to już Pana dziewiąty złoty medal, trzy zdobył Pan w barwach Unii Oświęcim, sześć w Cracovii. Pamięta Pan swoje pierwsze mistrzostwo w Krakowie?

- Tak, to był rok 2008. Wygraliśmy wtedy wielki finał z GKS Tychy 4:2. Z tamtej drużyny zostali już tylko Rafał Radziszewski, Damian Słaboń i Filip Drzewiecki.

- Która z mistrzowskich drużyn była najlepsza?
- Nie da się tego porównywać, każda była wspaniała. Zawsze cechowała nas waleczność, determinacja, nigdy nie składaliśmy broni. To jest wizytówka Cracovii.

- Zdobywając mistrzostwo Polski zapewniliście sobie start w ekskluzywnej Lidze Mistrzów.
- To znowu będzie dla nas wielkie wyzwanie. Graliśmy w Lidze Mistrzów w minionym sezonie i chyba wstydu nie przynieśliśmy. To była wielka frajda zagrać z wieloma znakomitymi, europejskimi hokeistami. Ja z powodu kontuzji wystąpiłem tylko w dwóch meczach w Krakowie na Tauron Arenie. I było to dla mnie wielkie przeżycie.

- Zostaje Pan w Cracovii?
- Za wcześnie o tym mówić, teraz jest czas na odpoczynek. Mam 33 lata, ale nie zamierzam jeszcze kończyć kariery sportowej, fizycznie czuję się dobrze.

Więcej informacji o Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska