- Na półmetku rundy zasadniczej plasujecie się na dziesiątym miejscu w tabeli. Macie na koncie jedną wygraną, dwa remisy i osiem porażek. Jak z perspektywy bramkarki można podsumować te 11 spotkań?
- Punktów jest stanowczo za mało. Najbardziej boli ich brak, gdy wygraną miałyśmy tak blisko, jak w starciach z Kościerzyną czy Jelenią Górą. Na początku było widać brak zgrania, później największymi problemami były obrona i skuteczność, a bez tego nie można grać w piłkę ręczną. Ostatnie mecze wyglądały jednak nieco lepiej, co daje nam nadzieję.
- Macie raptem punkt przewagi nad ostatnią w tabeli Piotrcovią. Spadek byłby dla Olimpii-Beskidu katastrofą.
- W ubiegłym sezonie pokazałyśmy, że Olimpia lepiej radzi sobie w drugiej rundzie. Nie raz byłyśmy w strefie spadkowej, ale zdawałyśmy sobie sprawę z tego, o co gramy i umiałyśmy spiąć się na tyle, że wychodziłyśmy z opresji. O spadku w tym sezonie nie ma mowy!
- Przed sezonem w drużynie Olimpii-Beskidu doszło do istnej rewolucji kadrowej. Mocno przewietrzono szatnię, wymieniając niemal cały skład. Czy to może być jedna z przyczyn słabszej postawy?
- Ma to jakiś wpływ na nasze wyniki. Łatwiej gra się, mając zgrany zespół. Zajmuje to sporo czasu, a u nas co roku skład zmienia się niemal całkowicie. Tym jednak nie można się usprawiedliwiać.
- Jaka atmosfera panuje w zespole?
- Jest zmienna. Po gorszym okresie jest ponuro. Każda z nas jest przybita, ale po owocnych treningach wracamy do codzienności i wówczas nie można narzekać. Poznałyśmy się już na tyle, że wiemy, jakie jesteśmy, z kim można porozmawiać, z kim żartować. Możemy na siebie liczyć na boisku i poza nim.
- Ostatni mecz w lidze rozegrałyście 20 listopada. Od tego czasu macie przerwę w rozgrywkach, która potrwa do początku stycznia. Nad czym pracujecie obecnie na treningach?
- Miałyśmy tydzień wolnego, ale od 26 listopada zaczęłyśmy drugi okres przygotowawczy. Skupiamy się na wytrzymałości i sile. Na drugim planie są współpraca między pozycjami, elementy gry.
- Ta pauza z pewnością wam się przyda. Nie da się ukryć, że z powodu krótkiej ławki rezerwowych jesteście bardzo zmęczone, na co narzekały zwłaszcza Pani koleżanki z pola, które nieraz ani przez moment nie mogły odpocząć, pozbierać myśli.
- Po dziewczynach widać wielkie zmęczenie. Niejednokrotnie nasze mecze wyglądają tak, że do połowy walczymy jak równy z równym, a w drugiej części przeciwnik zaczyna odskakiwać. Ciężko grać 60 minut bez zmiany.
- Pani jako bramkarka znajduje się jednak w nieco bardziej komfortowej sytuacji. Wspomaga Panią Aleksandra Sach.
- Zgadza się. Wspomagamy się nawzajem. To duży komfort fizyczny i psychiczny. W tej rundzie grałyśmy z Olą porównywalną ilość czasu. Gdy jedna z nas ma gorszy dzień, druga jest w stanie ją zastąpić.
- Na początku przyszłego roku, nie licząc meczu z mistrzem Polski Selgrosem Lublin, zmierzycie się z takimi zespołami jak UKS PCM Kościerzyna, Piotrcovia Piotrków Trybunalski, KPR Jelenia Góra czy KPR Gminy Kobierzyce. Będzie realna szansa na punkty.
- To zespoły w naszym zasięgu. Nie da się ukryć, że liczymy w tych meczach na pełny dorobek punktowy. Dobrze się złożyło, że pojedynki z tymi drużynami mamy na początku zmagań. Jeśli uda się zdobyć parę „oczek”, nabierzemy większej pewności siebie i komfortu.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska