- Polskie Koleje Linowe już kilka miesięcy temu uruchomiły możliwość kupna biletów na wszystkie nasze kolejki przez interenet - mówią pracownicy marketingu spółki. - Wierzyliśmy, że dzięki temu pozwolimy ludziom skorzystać z naszych atrakcji bez kolejek. Jak dotychczas, to się jednak nie powiodło. W sieci bilety kupuje u nas może 10 procent turystów.
Rzeczywiście. Od zeszłego czwartku do niedzieli, by kupić bilet uprawniający do wjazdu na Kasprowy Wierch, trzeba było czekać 5 godzin. Przed wyjazdem na Gubałówkę ogonek do kasy był tak długi, że czekać trzeba było 2 godziny. Z tej sytuacji korzystały "koniki", którzy odsprzedawali ludziom swoje miejsca w kolejce bądź same bilety. W Kuźnicach dochodziło z tego powodu do przepychanek.
- A przecież bilety przez sieć można kupić dokładnie w tej samej cenie, co w kasie - mówi Piotr Gosek, prezes PKL. - Po co się męczyć w upale i czekać godzinami w kolejce, skoro można na górę wyjechać od razu. Jedyny warunek, jaki trzeba spełnić, to wejść na naszą stronę internetową (www.pkl.pl) minimum trzy dni przez wycieczką i kupić tam e-bilet, a następnie z już wydrukowaną wjazdówką przyjść pod kolejkę. Wiem, że nie wszyscy mają na wakacjach komputer, ale przecież kliknąć można nawet w kafejce internetowej.
- Ja tak zrobiłam - mówi Dagmara Grzegorzczak, którą wczoraj spotkaliśmy w Kuźnicach. - Byłam tu w poniedziałek i gdy zobaczyłam kolejkę do ka-sy, to stwierdzałem, że rezygnuję z wyjazdu. Ktoś jednak powiedział mi o tych e-biletach i postanowiłam z nich skorzystać. Przesunęłam wycieczkę i wydrukowałam sobie bilety. Teraz idę na pewniaka, mijam czekających w tej strasznej kolejce i spokojnie wyjadę na szczyt!
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+