- Sam zgłaszałem ten problem 14 razy. Dzwoniłem na telefon alarmowy 991 do zakładu energetycznego, informowałem o tym, gdzie i jakie lampy nie świecą. To nie były żarty, nie robiłem tego anonimowo, przedstawiałem się za każdym razem. Osoby po drugiej stronie słuchawki informowały, że przyjmują zlecenie, ale na tym się kończyło. Taka sytuacja trwało ponad dwa miesiące. Ja zgłaszałem, a zakład energetyczny nic sobie z tego nie robił - mówi Józef Cichoń, mieszkanie Kaszowa, który jedną z nieświecących lamp miał obok swojego domu.
Patrzył, jak nocą jedna czwarta wioski pogrąża się w ciemności. Ludzie byli przekonani, że to błaha sprawa, tylko wymiany żarówek. Już nawet rozmawiali we wsi, że ktoś może sam wymienić te żarówki, ale lampy są własnością zakładu energetycznego i nikt obcy nie może ingerować w mienie firmy.
- Latem brak oświetlenia nie jest tak wielkim problemem, bo dzień jest długi, każdy zdąży wrócić z pracy i ze szkoły wtedy, gdy jest jeszcze widno. Ale teraz jesienią, gdy o godz. 16 jest już zmrok to wszyscy chodzą w ciemnościach. Nie ma przejść dla pieszych, a ruch samochodów duży, o nieszczęście nietrudno - żalił się pan Józef.
Interwencja „Dziennika Polskiego” w firmie Tauron była skuteczna. Po zgłoszeniu awarii w ciągu dwóch dni problem został rozwiązany.
- Sprawdziliśmy i usunęliśmy usterki na istniejących lampach i wzdłuż całego odcinka drogi, przy którym były zgłoszenia. Za opóźnienie w realizacji usunięcia usterek przepraszamy mieszkańców - odpowiedziała nam Ewa Groń, rzeczniczka prasowa Tauron Dystrybucja dla regionu małopolskiego i opolskiego.
Mieszkańcy również poinformowali nas, że teraz już wszystkie lampy świecą.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 26
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski