https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Moskal: W pierwszej połowie brakowało nam jakości z przodu. W drugiej skuteczności

Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Trener Wisły Kraków Kazimierz Moskal nie mógł być zadowolony po meczu z Polonią Warszawa, który jego zespół zremisował tylko 0:0. Z kolei szkoleniowiec Polonii Warszawa Rafał Smalec z jednej strony szanował jeden punkt, ale też podkreślał, że trochę odczuwa niedosyt, skoro jego zespół długo grał w przewadze jednego zawodnika.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Trener Wisły Kazimierz Moskal powiedział najpierw: - No cóż, na pewno wszyscy oczekiwaliśmy lepszej inauguracji tego sezonu. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, brakowało nam jakości z przodu, bo moim zdaniem mieliśmy przewagę w posiadaniu i kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania, natomiast z przodu trochę tej jakości brakowało, przy solidnie broniącej Polonii. Szczerze mówiąc przed drugą odsłoną myślałem i bałem się o to, żeby nam nie zabrakło cierpliwości. Okazało się, że zabrakło nam skuteczności, bo ta druga połowa zaczęła się niezbyt szczęśliwie dla nas. Od tego podania „Jo” do Antona. Później jeszcze niefortunny zbieg okoliczności, czerwona kartka i graliśmy w dziesięciu, ale okazało się, że w dziesięciu mieliśmy trzy doskonałe sytuacje do zdobycia bramki, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Stąd pewnie grając w dziesięciu ten remis może nie jest aż taki zły, ale biorąc pod uwagę te sytuacje, myślę, że przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać. Co wcale nie oznacza, że Polonia też nie miała swoich sytuacji, ale myślę, że my mieliśmy bardziej klarowne.

Trener Wisła mówi o nieskuteczności, a to kolejny mecz, w którym jego zespół ma z tym problem, bo przecież również w starciu z Rapidem Wiedeń krakowianie mogli strzelić więcej bramek. Jak to poprawić? Kiedy nad tym pracować? Moskal mówi: - Myślę, że teraz między tymi meczami to tak naprawdę niewiele jest czasu do tego, żeby cokolwiek więcej popracować w jakimkolwiek temacie. Będziemy oczywiście się starali to robić, ale też trzeba brać pod uwagę to, kogo mamy, jakich zawodników, kiedy przyszli i tak dalej. To jest nasz czwarty mecz, jak dobrze liczę i myślę, że tutaj jeszcze zbyt pochopnie nie wyciągajmy wniosków, że ta nieskuteczność jest tą jedyną naszą bolączką.

W meczu z Polonią Wisła rozpoczęła z Mateuszem Młyńskim na skrzydle. Został zmieniony w przerwie, ale choć Moskal nie chciał wprost oceniać swojego zawodnika, to między wierszami można wyczytać, że nie był zadowolony z gry „Młynka”. Powiedział bowiem: - Nie chciałbym tutaj jakoś wchodzić w detale i indywidualnie oceniać. Zmiana była czysto taktyczna. Oczekiwałem właśnie więcej wygranych pojedynków na skrzydle. Stąd taka decyzja, żeby wszedł na tę pozycję Sukiennicki, a do środka Łukasz Zwoliński.

Wisła grała wolniej niż kilka dni wcześniej z Rapidem Wideń. To też miało wpływ na przebieg spotkania. Trener „Białej Gwiazdy” trochę inaczej jednak na to patrzy, bo mówi: - Nie wiem, czy było wolniejsze tempo. Czasami przebieg meczu jest taki. Jeśli w pierwszej połowie Polonia mocniej się broniła, no to trudno żeby ten mecz był intensywny, ale patrząc na to, jak szliśmy do pressingu, to nie wydaje mi się, aby to był jakiś tam powód, że graliśmy trzy dni temu mecz.

Wiślacy wybiegli na rozgrzewkę w koszulkach ze wsparciem dla kontuzjowanego Kacpra Dudy. Zapytaliśmy czy to oznacza, że stan zdrowia pomocnika Wisły zmienił się, pogorszył czy po prostu taki termin wybrano. Moskal odpowiedział: - Próbowaliśmy to zrobić już wcześniej, ale jakieś względy organizacyjne przytrzymały tę akcję. Chcieliśmy wesprzeć Kacpra, bo wiemy, że bardzo przeżywa to, że nie może trenować, nie może występować. On się pali do treningów i do grania, więc tutaj gdzieś taki pomysł na wsparcie.

A kiedy Kacper Duda będzie mógł wrócić do gry? Trener Wisły nie jest w stanie w tym momencie wskazać konkretny termin: - Nie wiem, trudno mi jest odpowiedzieć. Myślę, że lekarze też, bo są różne jakieś tam opinie. Nie potrafią szczegółowo nam powiedzieć, kiedy może wrócić do treningów. Natomiast zgadzam się z tym, że jest to jakiś problem, bo wypadło dwóch podstawowych zawodników na te pierwsze mecze w lidze i stąd pewnie jakieś kłopoty. Myślę, że Igor Sapała i Mariusz Kutwa to, co mogli to dali, ale wiemy, że to nie byli podstawowi zawodnicy prawda, więc oni też szukają rytmu i jakiegoś tam zgrania.

Mieszane uczucia trenera Polonii Warszawa

Trener Polonii Warszawa Rafał Smalec ocenił niedzielne spotkanie w następujący sposób: - Na dwa sposoby, bo i jednocześnie cieszymy się, że pierwszy punkt dopisujemy do swojej zdobyczy, ale żałujemy, że grając 30 minut w przewadze jednego zawodnika nie udało nam się zagrać tego meczu „za trzy”. Idąc od samego początku, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że niezależnie od tego, czy Wisła grała w pucharach i za chwilę będzie grała kolejny mecz, będzie to bardzo trudne dla nas spotkanie, bo Wisła ma mnóstwo jakości. My również, dlatego spodziewaliśmy się meczu piłkarskiego. Troszeczkę zostaliśmy zweryfikowani przez to, że daliśmy się w jakiś sposób zepchnąć do niskiej defensywy, ale funkcjonowaliśmy w niej bardzo dobrze. I mimo tego, że Wisła operowała piłką, zmuszona była do dostarczania jej bocznymi sektorami w nasze pole karne, a tam radziliśmy sobie bardzo dobrze, więc dla nas pod tym względem duży plus. Po czerwonej kartce wiedzieliśmy i liczyliśmy na to, że gra się odwróci na początku drugiej połowy i zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Dość groźne, ale wymagalibyśmy na pewno od siebie i wymagamy, żeby jedną z nich przynajmniej zamienić na gola, bo one były dość klarowne, a przez to w końcówce dopuściliśmy do dwóch groźnych sytuacji dla gospodarzy i tutaj „Kuchcik” nas przytrzymał i zdobyliśmy jeden punkt. Tak będę w tę retorykę szedł, tak jak mówię, mimo tego, że graliśmy na dziesięciu, to chcielibyśmy więcej, ale krok po kroku będziemy działali. Duże słowa uznania dla moich zawodników. Tak jak mówię, ta drużyna się tworzy. To jest ciągły proces, ale będziemy walczyli. Jeżeli będziemy działali tak jak do tej pory, jestem przekonany, że urodzi się coś dobrego. Podziękowania również dla naszych kibiców, którzy licznie przybyli dzisiaj do Krakowa i wspierali nas dopingiem.

W drugiej połowie przez większość czasu Polonia grała w przewadze, ale w końcówce dała się zepchnąć do obrony. Pytany o to, dlaczego tak się działo, Smalec mówi: - Mecz rządzi się swoimi prawami i tutaj zawodnicy czują z boiska, jaka jest ich aktualna dyspozycja, czy są w stanie cały czas atakować wysoko, iść do pressingu, odbierać piłkę na połowie przeciwnika. Jeżeli czuli, że trzeba chwilę zejść niżej, to zeszli niżej. Mamy tak to wszystko poukładane, że nie będziemy kazali iść im do góry za wszelką cenę, jeżeli nie będą tego czuli, bo wtedy najłatwiej się na boisku zdezorganizować i spowodować, że te przestrzenie będą bardzo odkryte. Tak jak mówi, to że w jakiś sposób nawet zeszliśmy piętro niżej, nie powodowało, że Wisła miała sytuacje. Te, które stworzyła, to były z faz przejściowych, gdy Michał Kołodziejski podjął złą decyzję, jeżeli chodzi o wślizg. A druga to była bodajże stojąca piłka i dośrodkowanie, po którym stworzyli sobie sytuację po strzale głową. Więc na pewno chcielibyśmy grać 90 minut bardzo wysoko, bardzo odważnie i stwarzać sytuacje, ale mecz ma momenty, mecz ma fazy i musimy to zaakceptować.

Jeden z dziennikarzy zapytał dlaczego w kadrze meczowej zabrakło Marcina Kluski? Smalec odpowiedział krótko: - Decyzje sportowe.

Nowym piłkarzem Polonii został niedawno Dani Vega. Czy będzie gotowy już na mecz z Arką Gdynia. Trener „Czarnych Koszul” nie pozostawia wątpliwości: - To jest zawodnik na pozycję numer „dziesięć” i na tej pozycji będzie rywalizował. Nie zakładam jeszcze jego udziału w meczu z Arką. Dołączył do nas dopiero teraz, a miał dość długą przerwę, długi rozbrat z piłką, bo sezon skończył pod koniec maja i pracował tylko i wyłącznie indywidualnie. Musimy go wdrożyć, nauczyć jak chcemy grać, funkcjonować. Spróbować to zrobić jak najszybciej, ale jesteśmy cierpliwi.

Na dodatkowe pytanie, czy przyjście Vegi oznacza, że ktoś z Polonii może odejść, Smalec odpowiedział jednym słowem: - Tak.

I na koniec padło pytanie o Marcela Predenkiewicza. Konkretnie czy wypożyczony z Arki Gdynia zawodnik będzie mógł zagrać przeciwko niej. Tutaj też padła konkretna odpowiedź: - Marcel Predenkiewicz, że nie zagra w meczu z Arką. Takie są zapisy w umowie między klubami.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska