Autor: Jerzy Zaborski
Pierwszy mecz kęczanie zaczęli dobrze. Gdy w drugiej partii prowadzili już 22:18 wydawało się, że pojedynek zakończy się w minimalnej liczbie odsłon. Tymczasem goście zaczęli odrabiać straty i gospodarze ostatecznie przegrali na przewagi.
Jednak ta strata podziałała na nich mobilizująco i - w dwóch kolejnych partiach - kontrolowali sytuację na parkiecie.
W drugim spotkaniu gospodarze zaczęli od gonienia wyniku. Z reguły tracili do rywala dwa punkty i z taką też stratą schodzili na pierwszą przerwę techniczną premierowej odsłony (6:8).
Na drugiej przerwie strata była jeszcze większa, bo 13:16. Po bloku Jana Tomczaka i Jakuba Lewandowskiego zrobiło się 18:18 i trener gości Andrzej Dudziec wziął czas.
Po chwili było 19:21 i to miejscowy szkoleniowiec skorzystał z przywileju męskich rozmów ze swoimi podopiecznymi.
Po chwili, po akcji Jakuba Czubińskiego było 20:21, a po autowym ataku rywali był remis (22:22).
Goście raz jeszcze prowadzili, ale potem znów był remis, a prowadzenie miejscowym zapewnił blok Jakuba Lewandowskiego. - Trzeba przyznać, że w końcówkach setów właśnie dobre bloki tego chłopca zapewniły nam sukces – chwalił swojego środkowego Marek Błasiak, trener kęczan.
Seta zakończył kęcki atak, po którym piłka odbita od bloku wyszła w aut.
- Mając w pamięci pierwszy mecz, na początku drugiego zabrakło nam chyba koncentracji – tłumaczył Jakub Czubiński, przyjmujący KPS.
Początek drugiej odsłony także nie był dobry dla kęczan. Znowu musieli gonić wynik. Utrzymywali jednak rywali na kontakt dwóch punktów. Od stanu 12:14 zrobiło się 15:15, a to za sprawą właśnie Lewandowskiego, który - po długiej wymianie – pięknie, bo z tzw. krótkiej wbił rywalom „gwoździa”.
Kibice znowu byli świadkami emocjonującej końcówki. Po obiciu przez Piotra Cichockiego miejscowego bloku było 22:22. Jednak po ataku Mateusza Błasiaka i bloku Tomczaka z Lewandowskim, zrobiło się 24:22, a błąd gości kosztował ich koniec seta.
W trzeciej odsłonie wyrównana walka toczyła się do stanu 14:12, kiedy Kluth zepsuł zagrywkę. Potem, od stanu 16:13 zrobiło się 20:14, co załamało gości do tego stopnia, że odpuścili grę, myśląc o kolejnych meczach, już w Ostrołęce.
- Do utrzymanie jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej – skwitował z uśmiechem Jakub Czubiński.
KPS Kęty – Energa Omis Ostrołęka 3:1 (25:20, 26:28, 25:14, 25:14) i 3:0 (25:23, 25:22, 25:16)
KPS: Błasiak, Kluth, Czubiński, J. Tomczak, Bogus, Zygmunt, Ledwoń (libero) oraz Lewandowski, Szpyrka, Chmielewski.
Energa: Ostrowski, Nowosielski, Obermeler, Faryna, Plizga. Szaniawski, Zalewski (libero) oraz Cichocki, Zimoń, M. Tomczak.
Stan play-out (do 3 zwycięstw): 2:0 dla KPS, kolejne mecze w Ostrołęce.