Kibice Wisły od długiego czasu są bojkotowani, nie wpuszcza się ich na stadiony podczas meczów wyjazdowych, co jest sprzeczne z przepisami, ale kluby niewiele sobie z tego robią, bo wiedzą, że ze strony PZPN nie spotka ich za to jakaś surowa kara. Przykładowo Arka Gdynia za niewpuszczenie kibiców Wisły, a wcześniej Polonii Warszawa została ukarana karą zaledwie 20 tysięcy złotych. Dla klubu piłkarskiego to sankcja tak naprawdę symboliczna. PZPN jest bezradny w tej sprawie, nie potrafi zająć twardego stanowiska od wielu miesięcy.
W przypadku meczu w Legnicy, Miedź w sprawie niewpuszczania kibiców Wisły wydała oświadczenie, w którym powoływała się na sygnały o zagrożeniu bezpieczeństwa. Nie powiedziano jednak, skąd takie sygnały miałyby napływać. Gdy sami o to zapytaliśmy, odpowiedziano nam cytatem ze wspomnianego oświadczenia, które jednak tej kwestii nie wyjaśniało.
Jak się okazuje, nic przeciwko wpuszczeniu kibiców na ten mecz nie miała legnicka policja. Z naszych informacji wynika, że na przedmeczowej odprawie była w związku z tym dość ostra wymiana zdań, a delegat został przez policję jasno uświadomiony, że to nie stróże prawa zamknęli przed kibicami Wisły bramy stadionu. Jak to zostało opisane w pomeczowym protokole przez wspomnianego delegata i czy Miedź za złamanie regulaminu zostanie ukarana, pokaże czas…
W piątek natomiast do Legnicy i tak przyjechała grupa kibiców Wisły. Było ich około 150. Podeszli pod sam stadion, byli na nim wyraźnie słyszani. I można się tylko zastanawiać, czy było to bardziej bezpieczne rozwiązanie czy lepiej byłoby jednak, żeby zasiedli na sektorze gości?
