Mariusz M. ps. Szogun nie przyznawali się do winy. Obaj odpowiadali z wolnej stopy. Sąd wysłuchał relacji pokrzywdzonego funkcjonariusza z wydziału postępowań administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
53-letni Krzysztof J. zeznał, że tamtego dnia 16 kwietnia 2010 r. umówił się towarzysko z innymi funkcjonariuszami w lokalu Szynk przy ulicy Podbrzezie na Kazimierzu. Zdążył zamówić piwo i posiłek, a gdy wyszedł zadzwonić wtedy zauważył dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy dobijali się do pobliskiej pizzerii Piccolo.
Jeden z nich miał maczetę, a drugi bagnet. Byli mocno nietrzeźwi i wyraźnie rozdrażnieni. Panowie ruszyli w kierunku telefonującego policjanta, stanęli krok od niego, jeden z nich za plecami funkcjonariusza. Wtedy Michał M. bez słowa ostrzeżenia zadał mu cios maczetą w głowę. W ostatniej chwili Krzysztof J. zrobił błyskawiczny unik.
- Gdyby nie ten ruch napastnik rozpłatałby mi głowę na pół. Ja w ten sposób uniknąłem śmierci - opowiadał mężczyzna. Krzyknął jeszcze w głąb lokalu, że "wariat z maczetą atakuje". Na te słowa zza stołów podniosło się kilku innych policjantów. Mariusz M. widząc liczebną przewagę od razu rzucił się do ucieczki, potknął się, wypuścił z ręki bagnet, upadł na chodnik i wówczas został obezwładniony przez jednego z policjantów Krzysztofa J. Drugiego z kiboli uzbrojonego w 40 cm maczetę Michała M. zatrzymali inni funkcjonariusze i i ochroniarze pizzerii, którzy przyjechali na interwencję.
Po zatrzymaniu nietrzeźwych napastników okazało się, że Michał M.dwa dni wcześniej został warunkowo zwolniony z zakładu karnego. Odsiadywał tam wyroki m.in. za kradzieże, pozbawienie wolności człowieka, posiadanie narkotyków, niepowrót z przepustki do więzienia.
Z kolei Mariusz M. ps. Szogun to znany w środowisku jeden z liderów bojówek Cracovii. W przeszłości był karany za nielegalne posiadanie broni i udział w pobiciu sympatyka Wisły Kraków. Ma teraz w sądzie inny proces za składanie fałszywych zeznań w śledztwie dotyczącym jego pobicia. Udawał, że nic nie wie na temat tego, kto go nie poranił maczetą. Twierdził, że sam sobie przypadkowo zadał rany na ciele.Przez jego postawę postępowanie o pobicie zostało umorzone.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+