Proces dwóch kiboli Wisły oskarżonych o śmiertelne pobicie Bartosza ruszył wczoraj przed krakowskim sądem. Grozi im do 10 lat więzienia. Trzeci sprawca napaści odpowiada przed sądem dla nieletnich. Do zbrodni doszło w nocy z 4 na 5 marca ub.r. na tzw starym osiedlu w Skawinie. Tu od zawsze rządziła Cracovia. Bartosz od małego był kibicem "Pasów".
- Chodził na mecze, nawet mnie dwa razy zabrał, żebym je obejrzała w Krakowie - wspomina jego matka, kiedyś pracownik szpitala, dziś bezrobotna, matka ośmiorga dzieci. Podkreśla jednak, że syna nigdy nie interesowały rozróby, awantury z maczetami i nożami.
- Jedyne, co miał, to klubowy szalik Cracovii - opowiada. Jak dodaje, syn w ostatnich miesiącach życia nie miał możliwości regularnego kibicowania ulubionej drużynie, bo pochłaniała go praca. Zarabiał jako monter, jeździł w delegacje po całym kraju i wykonywał zlecenia dla bocheńskiej firmy Virtus.
- Ciągle był w rozjazdach, ale znajdował czas, by finansowo wspierać swojego młodszego, 16-letniego brata Maksymiliana, który trenował piłkę w klubie Skawinka, a potem wyjechał do Włoch. Teraz tam się uczy i gra w futbol - opowiada Kłapcia. Tragicznego wieczoru Bartosz wrócił wieczorem z pracy, rzucił okiem na ekran telewizora i wyskoczył po papierosy.
- Co się dalej stało, nie wiem. Więcej nie widziałam go żywego. Rano ludzie mi powiedzieli, że zginął sto metrów od domu. I to dwa dni przed swoimi urodzinami - płacze matka. Pokazuje symboliczny głaz, postawiony w miejscu zbrodni. Jest tam oprawione w ramkę zdjęcie 27-latka, data jego śmierci, stoją świece i kwiaty.
Co się zdarzyło w tym miejscu, powiedzieli policji trzej podejrzani: nieletni Sylwester P., 18-letni Michał M. i 22-letni Marek Ł. Prokuratura uważa, że to oni bez ostrzeżenia zaatakowali trzech przechodniów około godziny pierwszej w nocy. Kłapcia otrzymał uderzenia nożem w bark i serce, towarzyszący mu Edward S. dostał ciosy siekierą, nożem i nieustalonym do dziś narzędziem. Ich kolega Andrzej D. nie odniósł obrażeń.
Ciężko rannego Bartosza koledzy przeciągnęli na drugą stronę ulicy i tam zostawili. Dopiero rano ktoś wezwał pogotowie, ale 27-latek był już martwy. - Dojechaliśmy "Żydów". Ja wbiłem Edkowi topór w plecy - już następnego dnia chwalił się na Gadu-Gadu nieletni Sylwester P. Jego kompan Michał M. ps. "Rudy" pokazywał znajomym reklamówkę, w której miał siekierę i nóż, ukrył ją we wnęce koło jednej z siłowni. W tym miejscu "sprzęty" odnaleźli po kilku tygodniach policjanci.
Michał M. przyznał się do winy. Mówił, że w pewnej chwili podszedł do Edwarda S. i jego kompanów. - Rozpinali kurtki, jakby coś chcieli wyjąć. Wyciągnąłem nóż i wykonałem zamach, w coś się wbił. Potem uciekłem - opisywał moment zadania śmiertelnego ciosu. Chciał dla siebie kary pięciu lat więzienia, ale nie zgodziła się na to matka Bartosza, oskarżyciel posiłkowy na procesie.
- Po co mieliście ze sobą siekierę i noże? - pytał sędzia Waldemar Michaldo. - Mieliśmy je dla samoobrony, tak się chodzi wieczorem po Skawinie - odpowiedział Michał M.Potwierdził, że brał udział ustawkach kibiców. Uczestniczył w nich też drugi oskarżony, 22-letni Marek Ł. Ten nie przyznaje się do winy.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!