W dwóch poprzednich sezonach kibice byli przyzwyczajeni do tego, że Alwernia była w górnej części tabeli. Może była za słaba na awans, ale też nie groził jej spadek, jak to jest obecnie.
Na obecną pozycję Alwerni duży wpływ miały letnie ruchy kadrowe. - Straciliśmy ofensywnych zawodników – przypomina Paweł Olszowski, trener alwernian. - Nasz najlepszy strzelec, Kamil Majka, przeszedł do Victorii Jaworzno, czołowej ekipy okręgówki. Chciał spróbować sił w wyższej lidze. Z kolei obowiązki zawodowe zmusiły do zawieszenia butów na kołku przez Pawła Łukasika, który nie tylko strzelał, ale też doskonale „rozprowadzał” Majkę. Jeśli jeszcze dodamy brak Tomasza Jasieczki, który grywał w klubie za jego czasów pobytu w III lidze, będziemy mieli pełny obraz naszych problemów.
Kadrę zespołu uzupełnili młodzi zawodnicy, którzy dopiero skończyli wiek juniora. Ambicji nie można Alwerni odmówić, ale nowi piłkarze zbierają dopiero seniorskie doświadczenie. Jeśli jeszcze dołoży się brak sportowego szczęścia, to dorobek sześciu punktów alwernijskich piłkarzy nie powinien nikogo dziwić. - W ostatnim meczu straciliśmy gola w 90 minucie, a zdobył go grający trener rywali, Artur Oczkowski, z którym występowałem w Fabloku, w czasach jego świetności, kiedy walczył na boiskach czwartej, czy trzeciej ligi śląskiej – wspomina Paweł Olszowski.
Przed Alwernią spotkanie z Promykiem Bolęcin na własnym boisku (sob. 13), plasującym się na 6. miejscu, a jesień kończy w Balinie przeciwko Orłowi (11. miejsce). Jeśli chce mieć spokojniejszą zimę, musi punktować.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska