Czytaj także: Krakowska kłótnia w sejmie. Poseł w szoku
GDDKiA zarzuciła wykonawcy liczne zaniedbania, olbrzymie opóźnienia i brak odpowiedniej liczby pracowników oraz sprzętu. W czwartek firma NDI SA, która należy do konsorcjum, zaprezentowała swoje racje. W piśmie przesłanym do Generalnej Dyrekcji Jerzy Gajewski, prezes NDI, wylicza winy GDDKiA. Jego zdaniem, działający w imieniu Dyrekcji inżynier kontraktu opóźniał wydawanie decyzji, a jeśli je wydawał, to były one "nierozsądne" i "sprzeczne z zasadami sztuki". Według NDI SA, w trakcie prac pojawiły się okoliczności, których kontrakt nie przewidywał. Za przykład podaje linie energetyczne biegnące przez budowę, które nie były zaznaczone w projekcie.
Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, ocenia, że wybrano nie najlepszego wykonawcę. - NDI to mała firma, która nie ma doświadczenia w realizacji tak dużych inwestycji - mówi. Dodaje, że wadliwe prawo nakazuje zamawiającemu - w tym przypadku GDDKiA - wybrać wykonawcę, który składa najtańszą, a nie najlepszą ofertę.
Jeśli sprawa trafi do sądu, to - zależnie od wyroku - jedna ze stron będzie musiała wypłacić drugiej zapisaną w kontrakcie karę w wysokości 10 proc. wartości całego kontraktu, czyli 62 mln zł.
Bez względu na to Dyrekcja będzie teraz musiała rozpisać nowy przetarg na budowę odcinka A4. A to opóźni zakończenie prac co najmniej o pół roku.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pies udaremnił przemyt papierosów
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo