Mimo wydanych w czerwcu decyzji zobowiązujących firmę Martex do uprzątnięcia terenu, góra śmieci przy ul. Osada nadal straszy mieszkańców. Hałda ma osiem metrów wysokości i nie widać, aby się zmniejszyła. Tymczasem much i szczurów przybywa, szczególnie podczas upałów. - Nadal żyjemy jak na śmietnisku, w smrodzie i wśród much i szczurów - denerwuje się jeden z mieszkańców, Adrian Milczarek.
O sprawie pisaliśmy w „Gazecie Krakowskiej” pod koniec maja. Do Urzędu Gminy w Kluczach zaczęły spływać skargi na spółki, które gromadzą odpady przy ul. Osada. Wkrótce potem działalnością firm zainteresowały się odpowiednie służby: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, sanepid, straż pożarna i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
[CZYTAJ] Klucze. Rośnie góra śmieci. Mieszkańcy skarżą się na smród
Kontrole wykazały, że odpady są składowane niezgodnie z wydanymi pozwoleniami. W związku z tym starosta i WIOŚ w czerwcu wstrzymali działalność firmy Martex, która jest właścicielem terenu z odpadami. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności. Niestety, jest lipiec, a śmieci jak były, tak są nadal.
- Podobno usunięto już 250 ton, ale nie jestem o tym przekonany - podkreśla Norbert Bień, wójt Klucz. - Nie widziałem ani jednego auta wywożącego odpady - zaznacza. Jednocześnie dodaje, że gmina robi, co może, żeby ulżyć mieszkańcom. Na terenie Osady rozłożone zostały tzw. karmniki deratyzacyjne oraz specjalne worki do wyłapywania much.
- Do jednego worka łapie się 10 tys. much, a już wywieźliśmy 15 takich worków - podkreśla wójt. Z kolei karmniki zostały ustawione naokoło wysypiska, żeby szczury nie szły dalej - do domówi mieszkań ludzi.
5 lipca inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska stwierdzili, iż śmieci na teren działki w Kluczach nie są już dowożone. - W trakcie kontroli nie zastano jednak właściciela, inspektorzy nie mieli więc wglądu do dokumentacji. Trudna jest zatem ocena, ile ton odpadów zostało wywiezionych - informuje Magdalena Gala z WIOŚ. Następną kontrolę zaplanowano na dzień 12 lipca.
W ubiegłym tygodniu starosta wysłał do firmy Martex pismo z wezwaniem do natychmiastowego uprzątnięcia terenu. Jeśli firma się do tego wezwania nie zastosuje, powiat może nałożyć na nią grzywnę nawet do 10 tys. zł. - Jeśli będzie trzeba, powiat uprzątnie teren, a potem obciążymy kosztami firmę. Nie odpuszczę tej sprawy - zapowiada starosta Piasny.
Postępowania na wstrzymanie działalności toczą się też wobec firm Inox-Tech i Selenya. Decyzje mogą zostać wydane jeszcze dziś.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaWIDEO: Dlaczego warto dbać o środowisko?
Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news