https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komedia w Tatrach! Obrońcy zwierząt uważają, że konie z Morskiego Oka zatruwają środowisko...

Tomasz Mateusiak
Każdy turysta, który w ostatnich latach był w Morskim Oku, z dużym prawdopodobieństwem może zachorować na raka... Taką niezwykle kontrowersyjną tezę wysunęli właśnie obrońcy koni ciągnących wozy z turystami po tatrzańskich szlakach.


Czarnobyl w Tatrach?

Obrońcy zwierząt z Morskiego Oka opublikowali najnowsze dane dotyczące pracy koni w tej części Tatr. Jak czytamy w liście, który Anna Plaszczyk z fundacji „Viva!” wysłała 21 października do ministra środowiska („Krakowska” do niego dotarła), ekolodzy w okresie od maja do sierpnia br. przeprowadzili na szlaku do tatrzańskiego stawu szereg testów. Sprawdzali m.in. stopień zdarcia asfaltu na jezdni czy hałas, jaki się wokół niej roznosi.

Jeśli wierzyć podawanym wynikom, prawda jest straszna. Z dokumentu wynika bowiem że szlak do Morskiego Oka jest dziś... skażoną strefą ekologiczną, w której absolutnie nie powinni przebywać ludzie chcący chronić swoje zdrowie! Zdaniem ekologów konie ciągnące po drodze wozy od lat zdzierają swymi kopytami asfalt, przez co nad szlakiem unosi się rakotwórczy, toksyczny pył (jak zapewnia A. Plaszczyk badało go laboratorium w Pradze - przyp. red.) pełen tytanu, chromu czy substancji ropopochodnych.

Huk kopyt straszy sarny?

To jednak nie wszystko! Ekolodzy piszą też, że zrywany końskimi kopytami asfalt powoduje powstanie osuwisk na drodze a uderzenie podków o asfalt wywołuje też spory hałas (nawet 74 decybeli), co nie tylko przeszkadza samym koniom, ale też spacerującym szlakiem turystom czy przede wszystkim dzikim zwierzętom mieszkającym w Tatrach.

Wszystko to - w połączeniu z przypominanym przez obrońców zwierząt od lat argumentem, że konie w górach pracują ponad siły - jest zdaniem animalsów wystarczającym powodem, by Tatrzański Park Narodowy zlikwidował transport koński na drodze do M. Oka.

Górale płaczą ze śmiechu

Zdaniem pracujących na szlaku w Tatrach wozaków najnowsze rewelacje animalsów są po prostu śmieszne. - To, co tam jest napisane, to jakaś pseudonaukowa paplanina - mówi Stanisław Chowaniec, szef tatrzańskich fiakrów. - Ekolodzy, publikując to, skompromitowali się. Tatry to najczystsze miejsce w Polsce i potwierdzają to od lat wszystkie instytucje z regionalnym Inspektoratem Ochrony Środowiska na czele. Teraz wychodzi, że droga do Morskiego Oka to niemal Czarnobyl. Animalsi wynaleźli takie bzdury, bo każdy powoływany przez nich weterynarz mówił, że naszym koniom nie dzieje się krzywda - dodaje Chowaniec.

Inni fiakrzy śmieją się też, że fundacja Viva wygłupiła się, wysyłając swoje rewelacje do ministra środowiska zaledwie 4 dni przed wyborami. Ten nie miał więc czasu zbadać tematu.

Sprawy nie komentował w środę dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski. - Komunikat w tej sprawie wydam za kilka dni - mówi. - Najpierw muszę usłyszeć opinię w sprawie niezależnych ekspertów.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska