Jednym z dużych problemów w Krakowie jest brak terenów pod zabudowę mieszkaniową. Co miasto może zrobić, aby to poprawić?
Podaż gruntów jest istotnym problemem w Krakowie, przy czym mówimy o podaży gruntów pod mieszkalnictwo ale też pod nowoczesne biznesy, zaawansowane technologie, które czasami paradoksalnie, wbrew temu co się wydaje, wymagają dużych przestrzeni. Pracujemy teraz nad planem ogólnym dla Krakowa. Skończyliśmy wprowadzać do jego projektu wielką liczbę uwag ze strony mieszkańców, jest ich ponad 20 tysięcy. Zaczynamy kreślenie mapy Krakowa. Ustawodawca określił 13 stref, które na nią nakładamy. Patrzymy przy tym, by równocześnie zadbać o standardy. Są wytyczne. Jeżeli mamy strefy mieszkaniowe, czyli zabudowę wielorodzinną, to musimy z góry założyć jak uzbroić taki teren. Pod koniec roku chcielibyśmy pokazać nasze propozycje. Podejrzewam, że spowoduje to bardzo gorącą debatę.
Będą tam strefy przeznaczone pod mieszkania w Krakowie?
Oczywiście.
Mógłby Pan więc zdradzić, gdzie nowe osiedla, budynki są planowane?
Od dawna w przestrzeni publicznej krążą opinie, że są obszary, które Kraków może jeszcze zagospodarować, to przykładowo Rybitwy, Płaszów, czy Nowa Huta. Tam są największe skupiska gruntów pod zagospodarowanie, aczkolwiek istnieje również możliwość budowania może nie tak olbrzymich inwestycyjnych rozległych projektów jak na tych obszarach w różnych innych miejscach Krakowa. Ale nie chcę o tym mówić, bowiem zanim o tym powiemy chcę mieć pewność, że są to tereny skomunikowane, jest tam infrastruktura. Chcemy uniknąć sytuacji, która nierzadko miała tej pory miejsce, że dawano zgodę na budowę czegoś a później zastanawiano się co z drogą, co ze szkołą, przedszkolem. Teraz chcemy odwrócić myślenie. Kiedy kreślimy te strefy od razu patrzymy ile potrzeba szkół, ile przedszkoli, ile żłobków, gdzie jest najbliższa apteka. Chcemy przedstawić w miarę spójną propozycję.
Prezydent Krakowa zapowiedział zmiany w strukturze organizacyjnej urzędu. Pozwoli to na lepsze planowanie inwestycji, żeby nie dochodziło do sytuacji, że jest budynek, a nie ma wokół zieleni i dojazdu do niego?
Fundamentalnym problemem, i to nie jest tylko polska specyfika dużych urzędów, jest swoistego rodzaju segmentacja. Każda z jednostek może świetnie wykonywać swoją robotę, ale to, że tak robi w sumie nie buduje oczekiwanego dużego obrazu. Zmiany mają służyć temu, żeby pracę urzędu strategicznie uspójnić. Powołaliśmy też zespół do spraw koordynacji inwestycji. Polega to na tym, że przy każdej dużej inwestycji wszystkie jednostki się spotykają i rozmawiamy, pytając: „A co z drogą? A jak ze szkołą? Jak z przedszkolem? A co z drzewami? Co z zielenią?”. To wszystko po to, by na końcu, jak będzie rozważana decyzja lokalizacyjna, czy potem decyzja o zabudowie, to żebyśmy mieli pewność, że to jest teren, na którym nie spowodujemy społecznych problemów, takich, iż mamy wielką infrastrukturę pozbawioną przykładowo zieleni, obiektów użyteczności publicznej.
Podczas Kongresu Deweloperskiego zwracano uwagę, że u nas projekt budowlany realizuje się 5-6 lat, a przykładowo w Niemczech czy w Austrii o połowę krócej. To jest spowodowane wydłużonymi procedurami w urzędzie. Będzie można liczyć na przyspieszenie w tym zakresie?
Planowane zmiany w urzędzie, które zostały przedstawione będą przedmiotem szczegółowych rozwiązań. Mają one absolutnie służyć skróceniu czasu procesu inwestycyjnego. Warto jednak dodać, że sama sprawność urzędników jest bardzo ważna, ale nie jest jedyną zmienną. Jest też gąszcz prawa, niespójność przepisów, brak interpretacji wiążących, czasem specyfika terenu, na którym się inwestuje. Z pewnością jednak jest sporo rzeczy do zrobienia po stronie urzędu i od tego chcemy rozpocząć.
Postulat deweloperów jest taki, że skoro brakuje gruntów to można w Krakowie budować wyżej. Czy widzi Pan taką możliwość?
To postulat często podnoszony nie tylko przez deweloperów. Miałem spotkanie w tej sprawie z przedstawicielem jednej z dużych uczelni, który chciałby podwyższenia budynków i przedstawił racjonalne argumenty. Chciałbym, żeby kwestia wysokości zabudowy była przedmiotem debaty na temat planu ogólnego. W tym przypadku nie może być uznaniowości, to musi być spójne. Ważne, aby uzgodnić, czy mogą być strefy, w których zgadzamy się na wyższą zabudowę, aby w tej kwestii był kompromis.
A jakie Pana zdaniem przydałby się zmiany w skali kraju, które pomogłyby oddawać większą liczbę mieszkań?
Nie będę zbyt oryginalny i sięgnę po powtarzany pogląd, że potrzebne jest zmiana podejścia w zakresie polityki mieszkaniowej z popytowej na podażową. Chodzi o prostsze procedury, umożliwienie szybkiego załatwiania spraw. Być może jest potrzeba zredukowania niepotrzebnych przepisów, uspójnienia tych, które są potrzebne, dawania wiążących interpretacji. To jest to, co może najcenniejszego władza dać.
Kryzys demograficzny. Czy Polsce grozi depopulacja?
